Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szare niebezpieczeństwo

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Szara substancja trafiła m.in. na działkę w Biórkowie Małym
Szara substancja trafiła m.in. na działkę w Biórkowie Małym Fot. Aleksander Gąciarz
Środowisko. Po Proszowicach i Radziemicach, Koniusza jest kolejną gminą powiatu proszowickiego, która będzie musiała się zmierzyć z problemem zanieczyszczenia działek popiołami z firmy ArcelorMittal.

Wczoraj przed południem na działce położonej na pograniczu Biórko-wa Wielkiego i Małego pojawili się inspektorzy z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w towarzystwie przedstawiciela Urzędu Gminy Koniusza Piotra Wójcika. Ich wizyta była związana ze zgłoszeniem jednego z mieszkańców, mówiącym, że na terenie nieruchomości znajdują się szkodliwe materiały.

Właściciel chciał podnieść poziom gruntu

Działka znajduje się przy drodze wojewódzkiej relacji Proszowice - Kraków. Jej właściciel był na miejscu, ale nie chciał podać swojego nazwiska. Poruszał się samochodem na numerach rejestracyjnych powiatu kazimierskiego.

Z jego wyjaśnień wynikało, że kupił działkę z zamiarem budowy w tym miejscu obiektu handlowego. Aby podnieść jej poziom, skontaktował się z firmą, która oferowała, że dostarcza potrzebny do tego materiał.

- Byłem przekonany, że chodzi o normalną ziemię. Nie wiedziałem, że to są popioły, ani tym bardziej, że mogą być szkodliwe - tłumaczył. Dodał, że nie jest w stanie podać nazwy firmy, która dostarczyła materiał, ani nazwiska jej właściciela, ale zna jego imię i numer telefonu.

Tymczasem sąsiedzi są bardzo zaniepokojeni tym, że ktoś przyjął na swój teren podejrzany materiał. Są przekonani, że chodzi o mieszankę popiołów i żużla, o której głośno zrobiło się po naszych publikacjach. Wtedy chodziło o nieruchomości położone w gminach Proszowice i Radziemice. Tam również pojawiły się ogromne ilości szarej substancji. Badania wykonane na zlecenie tarnowskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wykazały, że materiał jest odpadem i zawiera szkodliwe siarczany oraz metale ciężkie. Ich przedostanie się do ziemi i wody może powodować ich degradację.

Materiał od spółki ArcelorMittal miała odbierać firma Baucem z podtarnowskich Niedomic w celu przetworzenia. Po tej operacji mógłby być wykorzystany przy budowie dróg, parkingów, fundamentów itp. Tymczasem, wg WIOŚ, popioły był rozwożone w stanie „surowym”. W dodatku trafiały na działki, które z formalnego punktu widzenia miały charakter rolniczy. O sprawie została poinformowana Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Nowej Huty, która prowadzi w tej sprawie postępowanie rozpoznawcze.

Mamy studnie, boimy się wypuszczać dzieci z domu

Mieszkańcy Biórkowa szybko skojarzyli, że właśnie ten materiał znalazł się ostatnio na terenie ich miejscowości. - Ja mam studnie zaledwie kilka metrów od tej działki. Jak mogę jej teraz używać? Przecież cała ta trucizna przesiąka do wody - mówił jeden ze zgromadzonych. Inni zwracali uwagę, że w sąsiedztwie znajdują się pola uprawne, na których odbywa się produkcja warzyw. - Mamy małe dzieci i boimy się wypuszczać je z domów, bo wiatr to wszystko roznosi po okolicy - mówili. Nie chcieli uwierzyć w wyjaśnienia właściciela posesji, że nie był świadom, co przyjmuje na swoim terenie.

- Jak ja kupiłem działkę i chciałem ją podnieść, to musiałem zapłacić za każdy samochód ziemi. A tutaj nie dość, że przywozili materiał za darmo, to jeszcze oferowali spychacz, który wszystko wyrównał. Z daleka czuć, że to coś podejrzanego - argumentowali.

Właściciel posesji zapewniał, że materiał zostanie utwardzony i pokryty brukową kostką. - Wtedy nie będzie nikomu szkodził - stwierdził, ale nikogo z obecnych nie przekonał. - To musi stąd zostać wywiezione. Nigdy się nie zgodzimy, by takie coś leżało pod naszymi oknami. Ciekawe czy ten pan zgodziłby się wysypać coś takiego pod swoimi oknami - mówią mieszkańcy.

Materiał musi być usunięty. Na czyj koszt?

Obecni na miejscu inspektorzy WIOŚ stwierdzili jednoznacznie, że na działce w Biórkowie nie wolno przechowywać tego typu odpadów. I nie ma tu znaczeni nawet fakt, czy są one niebezpieczne, czy nie. Właściciel gruntu nie ma po prostu zezwolenie na przetrzymywanie odpadów. W tej sytuacji jedyne wyjście to konieczność usunięcia substancji i wywiezienie jej w miejsce przystosowane do jej składowania. Z przekazanych wczoraj informacji wynikało, że obowiązek pozbycia się odpadów spoczywałby na właścicielu nieruchomości. Ten z kolei w rozmowie z reporterem „Dziennika” stwierdził, że być może zwróci się o pomoc w załatwieniu sprawy do gminy lub starostwa. Nie wykluczył też, że kosztami operacji na drodze sądowej będzie chciał obciążyć firmę, która dostarczyła materiał na jego teren.

Sprawa nie byłaby być może szczególnie trudna do załatwienia, gdyby chodziło o tę jedną nieruchomość. Tymczasem strażnik gminny Grzegorz Gruszczak już poinformował o kolejnych działkach w gminie Koniusza, na które wywieziono tę sama substancję. - Podobne przypadki były w Pałecznicy i Nowym Brzesku - uzupełnia. W sumie, z tym co już stwierdzono w okolicy Proszowic i Radzie-mic, na teren powiatu proszo-wickiego trafiły tysiące ton szkodliwego materiału. Gdyby rzeczywiście doszło do konieczności usunięcia nawiezionych popiołów, koszty operacji będą ogromne. Osoby sąsiadujące z działką w Biórkowie szacują, że tylko w tym miejscu przywieziono około 50 samochodów ciężarowych. - W mojej ocenie na każdym było około 13-14 kubików tego odpadu - mówi jeden z mężczyzn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski