– Na pierwszy trening do Wisły zaprowadził mnie tata. Moim trenerem był Jerzy Smoter. W krakowskim klubie przeszedłem drogę od trampkarza do juniora, ale w pierwszym zespole nie zagrałem. Wówczas Wisła nie stawiała na swoich wychowanków i trafiłem do __Wróblowianki – wspomina Andrzej Jałocha.
Bramkostrzelnego zawodnika dostrzegł prezes Wiślanki Grabie Adam Romański i zaproponował transfer do występującej wówczas w klasie okręgowej drużyny. – Nazywano nas wówczas Kosmos Grabie. Nie przypadkowo, bo w zespole grali młodzi zawodnicy, jak Krzysiek Filipczak, Robert Dąbrowski czy ja oraz starsi, o uznanej klasie jak Leszek Raczyński, Zbigniew Klaja, Karol Marszałek czy Grzegorz Kadula _– wspomina Jałocha. – _Pan prezes Romański dbał o nas, mnie pomógł załatwić odroczenie wojska oraz pomógł w wyjeździe do Francji. Tam miałem zrobić karierę razem z Robertem Dąbrowskim.
Trzy noce spędziliśmy w domu u legendarnego napastnika reprezentacji Polski Andrzeja Szarmacha, testowano nas w Laroche, ale było lato, my nie byliśmy w najwyższej formie. Za radą Szarmacha wróciliśmy do Polski. On chciał nam pomóc, ale jedyna droga wiodła przez kluby niższych klas. Doradził nam byśmy wrócili, bo jesteśmy za młodzi, by grać w ligach okręgowych. Gdyby wówczas mi się udało, to pewnie byłby to punkt zwrotny w moim życiu. Uczciwie jednak muszę przyznać, że w formie wówczas nie byłem – dodaje.
Co innego po powrocie. W Wiślance strzelał jak na zawołanie, tak samo w Węgrzcance Węgrzce Wielkie i Puszczy Niepołomice. Dwukrotnie grając w tych klubach zostawał królem strzelców, z niepołomicką drużyną świętował dwa sportowe awanse.
– Kariery wielkiej nie zrobiłem, była to bardziej przygoda z piłką nożną, ale niczego nie żałuję. Zawsze czegoś brakowało, aby przejść kolejny sportowy poziom, trochę szczęścia we Francji, potem niewiele, by awansować z Wiślanką. Tak widać miało być. Cieszy to, że Puszcza wykorzystała naszą pracę wykonaną w pokonywaniu niższych szczebli rozgrywkowych i gdy ja, Zdzisiu Gacek, Mariusz Myślewski czy Artek Błoński musieliśmy powiedzieć ‚stop”, to nasi następcy doszli aż do __pierwszej ligi. Wiem, że teraz wypiękniał obiekt niepołomickiego klubu, choć jeszcze go nie widziałem.
Obecnie Jałocha na brak obowiązków nie może narzekać. Prowadzi rodzinny sklep, organizuje drugoligowy zespół oldbojów w Pasterniku Ochojno, jest trenerem seniorów i juniorów Wróblowianki. Do tego dochodzą obowiązki rodzinne. Sportowe pasje w rodzinie Jałochów kontynuuje córka Martyna, która uprawia łyżwiarstwo figurowe. Sportowe pasje wspierają żona Dorota i synowie Andrzej i Krzysztof.
– Mam szczęście, bo małżonka wspiera mnie od 17 lat, zawszemogłem na nią liczyć. Futbol to nieuleczalna choroba, lata lecą, ale wciąż ciągnie człowieka na boisko – mówi bohater tego tekstu. – Mam marzenie, aby w trenerskim fachu zajść dalej niż jako zawodnik.
Na razie budujemy od nowa zespół we Wróblowicach, przed rokiem utrzymaliśmy się w klasie A, teraz jesteśmy w środku ligowej stawki. Widać postęp, także w zespole juniorów. Ta praca daje mi dużo satysfakcji, zadowoleni są piłkarze i działacze. Grając w oldbojach jest okazja do wspomnień, mimo wszystko dla mnie bardzo dobrych i miło spędzonych na boisku lat – mówi na zakończenie.
Za tydzień Piotr Piątek, były zawodnik Świtu Krzeszowice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?