Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Szarotki" ambitnie walczyły, ale nie zatrzymały rozpędzonego lidera

Maciej Zubek
Ostrych spięć pod obiema bramkami było w tym meczu pod dostatkiem
Ostrych spięć pod obiema bramkami było w tym meczu pod dostatkiem Maciej Zubek
Hokeiści TatrySki Podhala Nowy Targ przegrali 3:5 na swoim lodowisku z liderem tabeli i niepokonanym jeszcze w tym sezonie zespołem GKS Tychy.

Po pierwszej tercji tyszanie prowadzili 1:0 po golu zdobytym przez Ilya Kaznadzieja z 6 min. Nienajlepiej dysponowany tego dnia Błażej Kapica, dał się zaskoczyć białoruskiemu obrońcy tyszan, strzałem spod linii niebieskiej. Goście grali wówczas z przewagą jednego zawodnika. Zresztą w tej części gry mało było okresów kiedy gospodarze mieli komplet graczy na lodzie. To skutek decyzji - niektórych mocno kontrowersyjnych - sędziego Tomasza Radzika, który co rusz wysyłał nowotarżan na ławkę kar.

Na początku drugiej tercji goście podwyższyli prowadzenie. Tym razem drogę do nowotarskiej bramki znalazł chytrym strzałem Michał Kotlorz. To była 22 minuta. 4 minuty później „Szarotki” – grając w liczebnej przewadze - złapały kontakt za sprawą Jarosława Różańskiego, który mimo niewygodnej pozycji znalazł lukę między parkanem Johna Murraya a pawym słupkiem jego bramki. W 31 min krążek odbił się od nogi Adama Bagińskiego i wpadł za plecy B. Kapicy. Arbiter posiłkując się analizą materiału video, dopatrzył się celowości w zagraniu napastnika tyszan i gola nie uznał. Co się jednak odwlecze, to … Kilkadziesiąt sekund później przy trafieniu Alexa Szcxzechury nie było już żadnej wątpliwości i tyszanie znów odskoczyli na dwa gole. Gospodarze nie dawali jednak za wygraną i w 38 min przewaga tyszan znów stopniała. Faulowany przez Bartłomieja Pociechą, Elvijs Biezais wykorzystał rzut karny.

Na trzecią tercje nowotarżanie wyszli mocno zmotywowani, ale szybko ich zapał ostudziła czwarta, stracona w bardzo kuriozalnych okolicznościach bramka. Pociecha oddał strzał spod linii niebieskiej, krążek odbił się od kija Mateusza Bepierszcza, po czym zaplątał się pod nogami mocno zdezorientowanego B. Kapicy, dopadł do niego Kamil Kalinowski i z bliska wepchnął go do bramki. To jednak wcale nie był koniec emocji w tym spotkaniu. Zadbał o to Biezais, który 53 min przywrócił nadzieję gospodarzom swoim drugim tego dnia golem. I tym razem było w tym sporo przypadku. Łotysz najechał na odbity przez Murraya krążek, trącił go klatką piersiową i ten wtoczył się za plecy Murrya. Również i w tym przypadku sędzia posiłkował się video, ale żadnego przekroczenia przepisów przez strzelca gola się nie dopatrzył.

Podhale ruszyło ostro do przodu. Okazję mieli Jaśkiewicz i Wielkiewicz, ale zabrakło im zimnej krwi pod bramką Tychów. Za to goście w 56 min ostatecznie rozstrzygnęli losy tego spotkania. Ich wygraną przypieczętował Pociecha, uderzeniem w górny róg bramki gospodarzy.

- Cieszę się że bo ten gol dał nam spokój w końcówce. Łatwo na pewno nie było. Podhale mimo że mecz im się nie układał, walczyło do samego końca. Najważniejsze jednak, ze wracamy do domu z trzema punktami – przyznał strzelec ostatniej w meczu bramki.

- _Z wyniku jestem zadowolony, ale z tego o zaprezentowaliśmy w tym meczu już nie za bardzo. Gospodarze byli agresywniejsi, więcej było w nich chęci, sportowej złości. Nam tego brakowało. Nie wiem czemu. Być może to były skutki ciężkiego meczu w Jastrzębiu sprzed trzech dni. Dlatego cieszę się, że mimo słabszej dyspozycji zagarnęliśmy komplet punktów _– podsumował trener GKS Tychy, Andriej Gusow, dla którego był to powrót po 20 latach do Nowego Targu. – _Oj zrobiło się gorącą w mym sercu. Odżyły wspomnienia. Jak zwykle dopisała publiczność. Atmosfera bardzo fajna. Fajnie znów było słyszeć te wszystkie przyśpiewki _– przyznał.

- Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim spotkaniu i jakoś jednoznacznie ustosunkować się do naszej gry. W moim odczuciu i myślę, że nie tylko w moim, zagraliśmy najlepszy mecz w tym sezonie. Niestety nie przełożyło się to na wynik. A to zawsze trudny moment dla trenera. Graliśmy z faworytem ligi. Bardzo mocną personalnie drużyną. Nawiązaliśmy wyrównaną walkę i niewiele zabrakło byśmy osiągnęli korzystny wynik. To było bardzo dobre spotkanie pod kątem taktyki, agresywności w grze. Byliśmy odpowiednio zmotywowani i zdyscyplinowani. Niestety znów traciliśmy proste gole. Regulamin rozgrywek wymusza na nas pewne decyzje. Nic na to nie zaradzimy. Teraz już koncentrujemy się na niedzielnym spotkaniu w Bytomiu. To dla nas spotkanie za „sześć” punktów – podsumował szkoleniowiec Podhala, Marek Ziętara.

TatrySki Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 3:5 (0:1, 2:2, 1:2)
Bramki:
0:1 Kaznadziej (Cichy, Murray) 7, 0:2 Kotlorz (Gościński, Rzeszutko) 22, 1:2 Różański (Wielkiewicz, M. Michalski) 26, 1:3 Szczechura (Guzik, Cichy) 31, 2:3 Biezais 38 – karny, 2:4 Kalinowski (Bepierszcz, Pociecha) 44, 3:4 Biezais (Pichnarcik) 53, 3:5 Pociecha (Kalinowski, Galant) 56. Sędziował Tomasz Radzik z Krynicy. Kary: 31 min (w tym 10 min za niesportowe zachowanie dla Ogorodnikowa) – 10 min. Widzów: 1500

Sędziował Tomasz Radzik z Krynicy. Kary: Widzów: 1500

Podhale: B. Kapica – Tomasik, Jaśkiewicz, Kolusz, Zapała, Wielkiewicz – Wojdyła, Samarin, M. Michalski, Ogorodnikow, Biezais – Sulka, Pichnarcik, Podlipni, Neupauer, Różański – K. Kapica, Mrugała, P. Michalski, Siuty, Svitac.

Tychy: Murray – Pociecha, Ciura, Galant, Kalinowski, Bepierszcz – Bryk, Kotlorz, Gościński, Rzeszutko, Bagiński – Gazda, Kaznadziej, Guzik, Cichy, Szczechura – Górny, Kolarz, Jeziorski, Komorski, Kogut.

href="https://www.facebook.com/SportWMalopolsce/">Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24 - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/309dc8f2-11f

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Szarotki" ambitnie walczyły, ale nie zatrzymały rozpędzonego lidera - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski