Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szarża ułanów z Nowej Huty. Chcą uczyć nowoczesnego patriotyzmu.

Anna Piwowarczyk
Krakowski Szwadron Ułanów lubi prezentować stroje husarskie
Krakowski Szwadron Ułanów lubi prezentować stroje husarskie FOT. JOANNA URBANIEC
Tradycja. W Wiedniu zorganizowali obóz, w którym stacjonowały ułańskie wojska. – Kiedy husarze pojawili się w przebraniu, widok był niesamowity, ludzie byli wprost porażeni tym, jak to wygląda na żywo – wspomina Henryk Bugajski, założyciel Krakowskiego Szwadronu.

Henryk Bugajski urodził się i wychował u stóp kopca Wandy, w pobliżu klasztoru Ojców Cystersów. Wywodzi się z patriotycznej rodziny, gdzie śpiewanie pieśni patriotycznych z okazji wszelkich uroczystości – było rytuałem.

– Nie będę także ukrywał, że również bliskość klasztoru miała wpływ na to, jakie wartości starałem się pielęgnować w sobie przez całe swoje życie – podkreśla Henryk Bugajski, założyciel i dowódca Krakowskiego Szwadronu. – Dodatkowo miejsce, w którym się wychowałem, czyli Mogiła, to teren, który sprzyjał rozwojowi pasji jeździeckiej. Koni było dużo i było gdzie jeździć. Nie zapominajmy, że błonia mogilskie były niegdyś największymi w Krakowie!

W Mogile Henryk Bugajski zaczął swoją przygodę z jeździectwem i również tutaj zapadła decyzja o utworzeniu ułańskiego szwadronu, gdzie do dzisiaj ma swoją siedzibę.

– O tym, żeby powstał szwadron, który mógłby przybliżać i upamiętniać największe wydarzenia z polskiej historii, myślałem na długo przed jego założeniem i były to dosyć nieśmiałe marzenia. W końcu podjąłem decyzję, aby własnym sumptem go sformować – wspomina Bugajski.

Założenie takiej grupy rekonstrukcyjnej spotkało się z aprobatą władz Krakowa i województwa.

Mimo wszystko przyszły dowódca Krakowskiego Szwadronu, początkowo sceptycznie podchodził do całego planu i prawie przez dwa lata wstrzymywał się z formalnym utworzeniem grupy. Jednak pasja i poczucie misji przezwyciężyły wszelkie obawy.

– Przekonali mnie prominenci władz krakowskich, którzy zapowiedzieli, że szwadron będzie pełnił funkcję reprezentacyjną, obiecano mi także wszelką pomoc i finansowe wsparcie – mówi Bugajski.

Na sesji Rady Miasta Krakowa 19 lutego 1999 roku jednogłośnie zatwierdzono istnienie Krakowskiego Szwadronu Ułanów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Na czym polega działalność szwadronu? Pełni przede wszystkim funkcję reprezentacyjną podczas obchodów świąt narodowych i przy szczególnych rocznicach.

– Asystujemy także przy różnych mniej nagłaśnianych, ale ważnych uroczystościach, jak chociażby przy odsłanianiu pomników naszych narodowych bohaterów czy wielkich Polaków. W ciągu 16 lat byliśmy ponad 400 razy przy upamiętnianiu najważniejszych dat z kart polskiej historii – opowiada dowódca.

Cztery lata temu gościli na Litwie zaproszeni specjalnie przez Polaków obwodu wileńskiego. Litewska Polonia walczyła o wejście do Sejmu litewskiego. – Byliśmy tam po to, by ich podnieść na duchu, pokazać, że w tak ważnym dla nich momencie jesteśmy z nimi – podkreśla Bugajski.

W zeszłym roku szwadronowi udało się dojechać pod Kahlenberg, wzgórze pod Wiedniem, pod którym król Jan III Sobieski toczył zwycięski bój z wojskami tureckimi. Dzięki wsparciu władz XIX dzielnicy Wiednia, do której należy wzgórze Kah­lenberg, udało się założyć obóz pod wzgórzem, w którym stacjonowały ułańskie wojska.

– Kiedy husarze pojawili się w przebraniu, widok był niesamowity, ludzie byli wprost porażeni tym, jak to wygląda na żywo – wspomina Bugajski.

W przypadku grupy rekonstrukcyjnej niezwykle ważnym elementem jest strój, który każdy z członków grupy ubiera na pokazy.

Podstawowym uniformem Krakowskiego Szwadronu Ułanów są mundury z okresu II Rzeczpospolitej. Nie są to jednak jedyne stroje prezentowane przez szwadron.

– To, jakie umundurowanie czy strój prezentujemy, zależy oczywiście od konkretnych wydarzeń historycznych. Na upamiętnienie odsieczy wiedeńskiej zakładamy zbroje husarskie ważące ok. 27 kilogramów. Należy pamiętać również o charakterystycznych skrzydłach, które dopina się koniom. Stroje, które mamy, pochodzą z różnych źródeł. Nasze konie asystowały w wielu filmach – między innymi przy „Ogniem i mieczem” – z którego to mamy część rekwizytów – mówi Henryk Bugajski.

Członkowie szwadronu starają się też zdobywać umundurowanie na własną rękę. Pomagają teatry, a także specjaliści, którzy wykonują takie stroje na zamówienie.

Krakowski Szwadron Ułanów działa jako stowarzyszenie. W chwili obecnej liczy około 27–28 osób. Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych – najmłodszy ułan to 15-latek. – W swoich szeregach mamy również nieliczne grono pań – uśmiecha się dowódca. – Obecnie trzy dziewczyny pomagają nam przede wszystkim przy koniach, dbają o nie, pielęgnują zwierzęta, a kiedy nie ma jeźdźca, starają się go zastępować. Czasem się zdarza, że biorą udział w „kadrówce”. Moja córka brała udział w wyjeździe pod Kahlenberg jako hajduczek.

Szwadron, oprócz tego, że działa jako grupa rekonstrukcyjna, stara się także edukować najmłodszych. Stowarzyszenie pomagało biednej młodzieży z nowohuckich rodzin, która uczestniczyła w zajęciach grupy. Bo oprócz misji, za którą obrał sobie podtrzymywanie pamięci o historii Polski, ważne są także inne aspekty. – Szwadron przez swoje działanie pokazuje nie tylko, czym jest miłość do ojczyzny, ale także kultura i poszanowanie dla drugiego człowieka – podkreśla Bugajski.

Czy jako stowarzyszenie szwadron dostaje pieniądze na swoją działalność? Dowódca przecząco kręci głową.

– Oprócz wsparcia słownego tak naprawdę nie ma nic. Jesteśmy jedynym w historii naszego miasta tego typu przedsięwzięciem, nad którym Rada Miasta Krakowa wzięła patronat, ale – niestety – nic z tego nie wynika. Wielokrotnie zaufaliśmy władzom miasta, województwa i nie tylko, kiedy mowa była o pomocy finansowej, o wsparciu naszej działalności.

Finanse na ich działalność nigdy nie zostały zatwierdzone na sesji Rady Miasta, chociaż wielokrotnie to im obiecywano. – Naszą grupę wspierają m.in. wnuczki Henryka Sienkiewicza, rodzina rotmistrza Pileckiego, rodziny Żołnierzy Wyklętych. Mimo wszystko, odnoszę wrażenie, że większe zainteresowanie wzbudzamy za granicami naszego kraju niż tutaj, nie mówiąc już o naszym rodzinnym mieście, które w żaden sposób nas nie wspiera.

Mamy firmę, ale całą resztę kosztów pokrywamy z własnej kieszeni. Nie może to jednak trwać wiecznie. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, stowarzyszenie po prostu przestanie istnieć – gorzko podsumowuje Bugajski. Jego zdaniem Polacy pod względem świadomości historycznej są trochę uśpieni. – Ale widać, że ludzie naprawdę potrzebują tego, co my im oferujemy, tym bardziej w takich momentach, jak świętowanie narodowych uroczystości – mówi dowódca Szwadronu.

Na jednych z wielu obchodów 3 Maja, w których uczestniczyli, przechodnie rozdawali ułanom kwiaty ze łzami w oczach. – Może ciężko to sobie wyobrazić, nie widząc tego na żywo, ale widok kawalerii na pięknych koniach naprawdę porywa za serca. Patriotyzmu można uczyć i to nie tylko z książek – podsumowuje Henryk Bugajski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski