Tak obrońca Cracovii wspomina swój pierwszy występ w ekstraklasie na stadionie przy ul. Kałuży, przeciwko Polonii Bytom w rundzie jesiennej. - Przez pierwsze dziesięć minut byłem oszołomiony, ale potem wyłączyłem się. Tak się nastawiłem, jakby nie było kibiców, nic dookoła - mówi.
W tamtym meczu Cracovię jednorazowo poprowadził trener Marcin Sadko. Rafał Ulatowski, zanim został zwolniony, parę dni wcześniej pozwolił Kosanoviciowi zadebiutować w ekstraklasie, w końcówce spotkania z Polonią w Warszawie. - U trenera Ulatowskiego siedziałem na ławce. Mówił: "Będziesz grał, będziesz grał", ale nie grałem - opowiada piłkarz. Nowy trener Jurij Szatałow na twardo grającego "Kosę" postawił od razu. I odkąd prowadzi Cracovię, niespełna 21-letni Serb gra zawsze, od pierwszej od ostatniej minuty. Za kadencji Szatałowa Kosanović opuścił tylko wyjazdowy mecz ze Śląskiem. Z powodu kontuzji.
- Po przyjeździe do Polski na pewno poprawiłem swoją grę. W Serbii na treningach biegaliśmy i biegaliśmy. Tutaj treningi są lepsze, jest więcej taktyki - opowiada zawodnik, który do "Pasów" trafił z klubu Mladost Apatin. Wtedy, latem ubiegłego roku, Cracovia pozyskała także drugiego Serba, bramkarza Milosa Budakovicia. A zimą "Pasy" sięgnęły po czterech kolejnych graczy z terenów byłej Jugosławii. Jeden z nich, Bośniak Vule Trivunović, w ostatnim meczu z Lechią Gdańsk (3-0) był partnerem Kosanovicia na środku obrony.
- To był chyba najlepszy mój mecz w Cracovii - mówi Kosanović. - Dobrze gra mi się obok Vule, on ma duże doświadczenie, grał w silnej lidze rosyjskiej, wie wszystko o tym, jak grać na pozycji stopera. Podpowiada mi, a ja go słucham, bo sam też chcę być dobrym zawodnikiem. Wcześniej super grało mi się z "Polem" (Piotrem Polczakiem, w lutym odszedł z Cracovii do Tereka Groznyj - przyp.). Cały czas utrzymujemy kontakt, rozmawiamy przez internet.
Kosanović po dziewięciu miesiącach pobytu w Polsce świetnie porozumiewa się w naszym języku. Mówi też po angielsku, z obu tych języków musi zresztą korzystać na boisku. Bo Cracovia stała się zespołem międzynarodowym, w wyjściowej jedenastce na mecz z Lechią było ośmiu cudzoziemców; w obronie - obok Kosanovicia i Trivunovicia - także Słoweniec Andraż Struna.
- Z Andrażem i Vulem porozumiewam się po serbsku, nasze języki są podobne. Tak samo z Vladimirem Boljeviciem, który w meczu z Lechią zagrał przede mną, jako defensywny pomocnik - opowiada Kosanović. - Do pozostałych zawodników mówię albo po angielsku, albo po polsku. Nie mam z tym problemów, nie zastanawiam się, do kogo w jakim języku mam się odezwać. To przychodzi naturalnie. Dodaje: - Znajomość angielskiego przydała mi się na samym początku, kiedy przyjechałem do Krakowa. Byłem tu zupełnie sam, było mi ciężko, ale mogłem z wieloma osobami się dogadać.
Serb przyznaje, że ma nadzieję, iż Cracovia stanie się dla niego trampoliną do kariery. - Dobrze byłoby, żeby był to taki pierwszy stopień. Ale w tej chwili nie zastanawiam się, co będzie kiedyś. Mam 20 lat, gram w ekstraklasie. To naprawdę fajna sytuacja - mówi.
TOMASZ BOCHENEK
Z RADOMSKIM, BEZ BARTCZAKA
Piłkarze Cracovii na niedzielny mecz z Arką polecą wyczarterowanym samolotem. Lot na trasie Kraków - Gdańsk odbędzie się w sobotnie przedpołudnie. Spotkanie z Arką rozpocznie się w niedzielę o godz. 14.45, wieczorem tego dnia gracze "Pasów" wrócą do Krakowa.
Po kontuzji gotowy do występu jest Arkadiusz Radomski, który trenował wczoraj z pełnym obciążeniem. Osłabiony chorobą Mateusz Bartczak do dyspozycji trenera Jurija Szatałowa będzie dopiero na kolejny mecz - w czwartek z Zagłębiem Lubin w Krakowie. (BOCH)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?