Tym razem szczęście opuściło kleczańskich piłkarzy. Fot. Jerzy Zaborski
IV LIGA PIŁKARSKA. W Kleczy pozostał duży niedosyt po przegranym meczu z Trzebinią
Była to pierwsza porażka Iskry przed własną publicznością odkąd objął on zespół, a faktycznie ta dobra passa była dłuższa, bo - jak dodają w Kleczy - sięgała 2 lat. - Oczywiście ciężko pogodzić się z porażką, szczególnie w takich okolicznościach. Mieliśmy bowiem wystarczająco okazji, by tego spotkania nie przegrać - uważa szkoleniowiec Iskry.
W pierwszym rzędzie oczywiście to rzut karny już w 10 min, którego wykorzystanie mogło ustawić spotkanie po myśli gospodarzy. - Można gdybać, co by było, gdyby nie zabrakło Filipa Niewidoka, który jest etatowym egzekutorem karnych. Do piłki podszedł Jarek Witek i w tym przypadku sobie nie poradził. W takiej sytuacji zawsze jest pewna konsternacja, ale potem mieliśmy okazje do zdobycia goli - zaznacza trener Wądrzyk.
Oddaje jednak również drużynie gości, że postawiła twarde warunki, zagrała z determinacją. Efektem tego było prowadzenie, jakie trzebinianie objęli kilka minut przed końcem pierwszej połowy po rzucie rożnym. - W tym przypadku trzeba przyznać, że nasz zespół nie ustrzegł się błędu. Mamy wysokich zawodników, przy rzutach rożnych pod naszą bramkę wraca jeszcze Konrad Kukieła, a tymczasem daliśmy się zaskoczyć, zachowując się zbyt biernie w tej sytuacji - twierdzi szkoleniowiec Iskry.
W drugiej połowie gospodarze zaatakowali jeszcze bardziej zdecydowanie. Okazje do wyrównania mieli Kukieła i Kowalczyk, ale tym razem bramka gości była dla miejscowych jak zaczarowana. O pechu mógł mówić Witek, po którego "główce" piłka trafiła w słupek.
- Szczęście się od nas odwróciło. Do tego dochodzą kontuzje, które nas ostatnio bardziej prześladują. Jakub Korba na przykład w drugiej połowie wszedł na własną odpowiedzialność, by wesprzeć drużynę. Nie mogę mieć natomiast pretensji do zespołu, który walczył do końca i myślę, że za to również doceniony został przez kibiców, którzy także byli z nim do końca. Naprawdę zachowanie naszych kibiców było wspaniałe, pokazali, że są z drużyną nie tylko jak dobrze idzie, ale również, gdy wiedzie jej się gorzej. Miałem okazję grać i trenować zespoły w różnych klubach, ale takie podejście to rzadkość - podkreśla trener Wądrzyk.
Nie ukrywa, że niezależnie od wszystkiego to bardzo żal kolejnych straconych punktów i to w drugim spotkaniu z rzędu. W ten sposób nawiązuje do poprzedniej potyczki wyjazdowej z Zieleńczanką Zielonki (0-1), gdzie - jak zaznacza - Iskra została ewidentnie skrzywdzona przez sędziego, który nie chciał widzieć ewidentnych karnych na jego zawodnikach.
(BK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?