Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęście odwróciło się od Iskry

BK
- Każda seria ma swój koniec, ale dlaczego akurat nastąpiło to teraz, w najmniej spodziewanym momencie - stwierdził zawiedziony trener Iskry Klecza Krzysztof Wądrzyk po przegranym meczu z MKS Trzebinia-Siersza (0-1).

Tym razem szczęście opuściło kleczańskich piłkarzy. Fot. Jerzy Zaborski

IV LIGA PIŁKARSKA. W Kleczy pozostał duży niedosyt po przegranym meczu z Trzebinią

Była to pierwsza porażka Iskry przed własną publicznością odkąd objął on zespół, a faktycznie ta dobra passa była dłuższa, bo - jak dodają w Kleczy - sięgała 2 lat. - Oczywiście ciężko pogodzić się z porażką, szczególnie w takich okolicznościach. Mieliśmy bowiem wystarczająco okazji, by tego spotkania nie przegrać - uważa szkoleniowiec Iskry.

W pierwszym rzędzie oczywiście to rzut karny już w 10 min, którego wykorzystanie mogło ustawić spotkanie po myśli gospodarzy. - Można gdybać, co by było, gdyby nie zabrakło Filipa Niewidoka, który jest etatowym egzekutorem karnych. Do piłki podszedł Jarek Witek i w tym przypadku sobie nie poradził. W takiej sytuacji zawsze jest pewna konsternacja, ale potem mieliśmy okazje do zdobycia goli - zaznacza trener Wądrzyk.

Oddaje jednak również drużynie gości, że postawiła twarde warunki, zagrała z determinacją. Efektem tego było prowadzenie, jakie trzebinianie objęli kilka minut przed końcem pierwszej połowy po rzucie rożnym. - W tym przypadku trzeba przyznać, że nasz zespół nie ustrzegł się błędu. Mamy wysokich zawodników, przy rzutach rożnych pod naszą bramkę wraca jeszcze Konrad Kukieła, a tymczasem daliśmy się zaskoczyć, zachowując się zbyt biernie w tej sytuacji - twierdzi szkoleniowiec Iskry.

W drugiej połowie gospodarze zaatakowali jeszcze bardziej zdecydowanie. Okazje do wyrównania mieli Kukieła i Kowalczyk, ale tym razem bramka gości była dla miejscowych jak zaczarowana. O pechu mógł mówić Witek, po którego "główce" piłka trafiła w słupek.

- Szczęście się od nas odwróciło. Do tego dochodzą kontuzje, które nas ostatnio bardziej prześladują. Jakub Korba na przykład w drugiej połowie wszedł na własną odpowiedzialność, by wesprzeć drużynę. Nie mogę mieć natomiast pretensji do zespołu, który walczył do końca i myślę, że za to również doceniony został przez kibiców, którzy także byli z nim do końca. Naprawdę zachowanie naszych kibiców było wspaniałe, pokazali, że są z drużyną nie tylko jak dobrze idzie, ale również, gdy wiedzie jej się gorzej. Miałem okazję grać i trenować zespoły w różnych klubach, ale takie podejście to rzadkość - podkreśla trener Wądrzyk.

Nie ukrywa, że niezależnie od wszystkiego to bardzo żal kolejnych straconych punktów i to w drugim spotkaniu z rzędu. W ten sposób nawiązuje do poprzedniej potyczki wyjazdowej z Zieleńczanką Zielonki (0-1), gdzie - jak zaznacza - Iskra została ewidentnie skrzywdzona przez sędziego, który nie chciał widzieć ewidentnych karnych na jego zawodnikach.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski