Coraz więcej mieszkańców Krakowa skarży się na szczury. Dawniej widać je było tylko wieczorem, albo w nocy, teraz często spacerują po ulicach w ciągu dnia. Sporo jest ich np. na Plantach. - Szczury są koło szaletów przy placu Szczepańskim. Widziałam je tam niedawno, podobnie jak wielu moich znajomych - mówi Elżbieta Oettingen, mieszkanka centrum miasta.
Na gryzonie skarżą się też mieszkańcy Krowodrzy Górki. Tam szczury zalęgły się w hydroforni przy ul Krowoderskich Zuchów i przechodzą stamtąd do bloków. Pisaliśmy też o tym, że zagnieździły się w opuszczonym kiosku przy ul. Wężyka w Czyżynach. Są widoczne w ciągu dnia także w innych miejscach.
- Otrzymałem informację o przypadku łapania szczura przez pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania na terenie placu zabaw należącego do przedszkola przy ul. Stachiewicza- opowiada Jakub Kosek. Miejski radny mówi wręcz o pladze szczurów. Jego zdaniem problem ten jest szczególnie widoczny w centrum, ale także na Prądniku Białym i w Krowodrzy. - Uważam, że zwykła deratyzacja już nie pomoże, potrzebny jest kompleksowy plan rozwiązania tego problemu na terenie Krakowa - mówi Jakub Kosek.
WIDEO: Szczury w parku w Wieliczce
Autor: Anna Agaciak
Napisał w tej sprawie interpelację do prezydenta Krakowa. Apeluje w niej o konieczności podjęcia nadzwyczajnych działań, argumentuje, że ich brak może doprowadzić do zagrożenie epidemiologicznego Krakowa.
O tym, że problem szczurów w mieście jest poważny przekonana jest także Ewa Kukawka z firmy deratyzacyjnej Emrat - W Krakowie jest trzy razy więcej szczurów niż mieszkańców - mówi Ewa Kukawka. Wynika to ze specyfiki naszego miasta: gryzonie lęgną się bowiem nie tylko w kanałach, ale także w starej zabudowie. Lubią piwnice i zsypy, do których przyciągają je resztki żywności.
W ciągu dnia widoczne są zwłaszcza wtedy, kiedy naruszone zostały ich dotychczasowe siedziby, albo szlaki komunikacyjne, np. przy remontach. Większość z nich jednak sprytnie ukrywa się przed ludzkim okiem. Możemy siedzieć na ławce w parku nieświadomi tego, że w pobliżu przechodzi stado szczurów. - Kiedy widzimy jednego szczura to możemy być pewni, że w obok jest ich dziesięć, ponieważ te zwierzęta żyją w grupach - mówi Ewa Kukawka.
Szczury mogą przenosić wściekliznę, a także inne choroby. Dlatego w Polsce deratyzacja jest obowiązkowa. Problem jednak w tym, że nikt nie egzekwuje tego nakazu i wszystko zależy od dobrej woli właściciela nieruchomości. - Są tacy zarządcy nieruchomości, którzy zdaja sobie sprawę z wagi problemu i zamawiają deratyzację co kwartał. Natomiast inni nigdy tego nie robią - mówi Ewa Kukawka.
Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta poinformował nas, że każdy właściciel i zarządca nieruchomości ma obowiązek przeprowadzić deratyzację na swoim terenie dwa razy w roku - wiosną i zimą. - Oprócz tego nasze służby działają też interwencyjnie - ostatni przykład to park Kościuszki, gdzie mieszkańcy zgłosili występowanie gryzoni, a na miejsce udali się inspektorzy Zarządu Zieleni Miejskiej, by rozwiązać problem - mówi Jan Machowski.
Zdaniem Ewy Kukawki problem rozwiązałaby deratyzacja wszystkich miejskich kanałów. - Zgłosiliśmy taką propozycję miastu dwa lata temu, ale nie było odzewu - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?