Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczurza robota

MADE
(INF. WŁ.) Nauczycielka z Centrum Kształcenia Ustawicznego w Krakowie straciła pracę, bo szczur w pracowni biologicznej, w której prowadziła zajęcia, ugryzł podczas przerwy jednego z dorosłych uczniów. Zwolniona jest zaskoczona, że spotkała ją tak dotkliwa kara za nieodpowiedzialne zachowanie słuchacza. - To wilczy bilet! Kto przyjmie do pracy nauczyciela w październiku? - uważa.

Jak można stracić pracę

   Do zdarzenia doszło w czasie weekendowych zajęć w CKU na osiedlu Szkolnym. Gdy rozległ się dzwonek na przerwę, prowadząca zajęcia w policealnym studium poprosiła uczniów o wyjście z sali. Dwie dziewczyny chciały jednak chwilę pozostać, by uzupełnić notatki. Dostały na to zgodę. Gdy nauczycielki już nie było, dołączył do nich kolega, który postanowił obejrzeć zaplecze sali biologicznej, gdzie w klatkach przebywało kilka zwierząt, m.in. hodowlany szczur.
   - Po przerwie dowiedziałam się, że chłopak wszedł tam, próbował wsadzić palec do klatki, gdzie był gryzoń i został lekko przez niego ugryziony - opowiada nauczycielka. - Rana nie wyglądała groźnie, ot, niewielkie draśnięcie. Sama ofiara przyznała, że zrobiła głupstwo. Chłopak jednak pojechał potem na pogotowie i wrócił z informacją, że szczur winien zostać poddany kilkutygodniowej kwarantannie. Uczeń zapewnił mnie, że poinformuje o wszystkim dyrekcję.
   Tego wieczoru nikogo z kierownictwa szkoły już nie było. Dyrektorka CKU Krystyna Łabędzka, jak twierdzi, dowiedziała się o wszystkim po dwóch dniach. Wezwała więc nauczycielkę i zarzuciła jej nieodpowiedzialność. Uznała, że jej zachowanie kwalifikuje się do zwolnienia dyscyplinarnego.
   - Oświadczyła, że jeśli się sama zwolnię, wówczas do "dyscyplinarki" nie dojdzie. Byłam tak zaszokowana - bo przecież kilka tygodni wcześniej po raz trzeci odnowiono ze mną jako nauczycielem kontraktowym umowę - że podpisałam podanie o zwolnienie - mówi nauczycielka. Tłumaczy jednocześnie, że niezabezpieczone drzwi do biologicznego zaplecza to niedopatrzenie dyrekcji.
   - Do wypadku doszło przez__zaniedbanie i niedbalstwo pani profesor. Ale najpoważniejszym jej uchybieniem jest to, że nie poinformowała mnie o wszystkim - tłumaczy dyrektor Łabędzka. - Bez względu na to, czy słuchacze mają kilkanaście czy więcej lat, nauczyciel winien wypełniać w sposób odpowiedzialny swe obowiązki. Nauczycielka znała przepisy dotyczące bezpieczeństwa pracy. Moja decyzja to żaden "wilczy bilet", bo pani profesor, wedle mojej wiedzy, prowadzi zajęcia także w innej szkole.
   Zaś gryzoń z rodziny myszowatych, jak się dowiadujemy, po kwarantannie czuje się dobrze.
(MADE)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski