Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szef ma zawsze rację

Redakcja
ZDANIEM MAMY

   Gdy szłam do szkoły, zawsze wiedziałam, kiedy idzie za mną mieszkająca na sąsiedniej ulicy matematyczka: zaczynałam się potykać... Jeśli po południu spotkała mnie z chłopakiem, miałam jak w banku, że będę pytana. Bałam się jej jak ognia, a przy tablicy o mało nie mdlałam. W końcu o moich problemach dowiedziała się szkolna lekarka i porozmawiała z panią profesor. Skutek był rewelacyjny - od czasu tej rozmowy, o której zresztą przez długi czas nie wiedziałam - pani profesor podchodziła do mnie zupełnie inaczej. Wykrzesała ze mnie nawet iskierki matematycznego talentu, co było niebywałym sukcesem. Gdy teraz ktoś pyta mnie o najlepszego nauczyciela z liceum, bez wahania mogę odpowiedzieć, że była to, nieżyjąca już od wielu lat, nauczycielka matematyki.
   Ale pedagogów w ten sposób reagujących na krytyczne uwagi jest, niestety, niewielu. Z zasady uważają się za nieomylnych, najmądrzejszych i najsprawiedliwszych. A że dzieci i rodzice zdają sobie z tego sprawę - wolą nie zabierać głosu i potulnie godzić się z "wyrokiem".
   Wszyscy wiedzą, że np. pani od chemii łagodniej ocenia ciche, szare myszki, niż pannice, które oglądają się za chłopakami, albo że pan od informatyki umie mniej niż niektórzy uczniowie, którym stawia tróje. Ale na zebraniach rodziców na ten temat - cisza. Po co się narażać?
   No właśnie. Ostatnio kolega dał mi do przeczytania wypracowanie swojej córki. Bardzo precyzyjnie i składnie odpowiadało na zadane pytanie: czy Szpilmana można nazwać człowiekiem "ocalonym"? Podobne wrażenia mieli kolejni czytelnicy tekstu. Zupełnie innego zdania była nauczycielka, która stwierdziła, że zadanie jest wprawdzie napisane dobrze, ale nie na temat. Poradziła, że powinno zaczynać się od definicji słowa "ocalenie"... Dziewczyna się dostosowała i napisała, podobnie, jak wszyscy, wedle schematu i życzenia polonistki. Nie powiem, by tekst zyskał dzięki temu na wartości i urodzie, nauczycielka była jednak zadowolona.
   Czy warto walczyć o szkolną sprawiedliwość? Myślę, że mimo wszystko tak. I nie chodzi tu wcale o oceny, które za parę lat i tak nie będą miały żadnego znaczenia, ale o to, by dzieciak nie wyrastał w przekonaniu, że szef ma zawsze rację. EWA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski