Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szerszy chodnik kosztem brzóz?

Redakcja
NOWY TARG. Do wycinki przy Brzozowej - jak mówi decyzja starostwa - przeznaczonych było 11, a nie 15 drzew. Burmistrz Marek Fryźlewicz uznał wczoraj, że cięcia można ograniczyć do 3-4 sztuk i odtworzyć chodnik w dotychczasowej szerokości.

Powód wejścia w ostry spór z Urzędem to decyzja o wycince drzew i poszerzeniu chodnika, podjęta bez wiedzy i zgody mieszkańców, czyli - jak uznali - w tajemnicy przed nimi. Ul. Brzozowa to zaślepiony od strony al. Tysiąclecia urokliwy łącznik dwupasmówki z ul. Królowej Jadwigi, równoległy do kościelnego muru od strony wschodniej. Tam w świąteczne dni zatrzymują się auta, korkując wąską uliczkę. Wyjechanie samochodem z posesji jest praktycznie niemożliwe. Szerszy chodnik oznaczałby jeszcze większy parking, bo nad motoryzacyjną manią w świąteczne dni nikt nie jest w stanie zapanować.
W ubiegłym roku przez Brzozową NETIA prowadziła pod ziemią światłowód, ale udało się jej tak go przeciągnąć pod zielonym pasem, że żadne drzewo nie zostało naruszone ani jego korzenie podcięte. Firma powinna była naprawić szkody.
- Burmistrz wynegocjował, że wykonawca zrobi chodnik i nie będzie to kosztowało miasta ani grosza - mówi naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i drogownictwa UM, Marian Twaróg. - Termin wykonania już w zasadzie minął, bo firma miała to zrobić do maja. Wniosła jednak o przedłużenie, gdyż z pewnych przyczyn nie zmieściła się w czasie. Żeby zrobić na Brzozowej porządek, odtworzyć i poszerzyć chodnik - trzeba niektóre drzewa wyciąć. Gałęzie są już duże - mogą zagrażać bezpieczeństwu, bo mają 30-40 lat i więcej. A jak się wytnie drzewa ograniczające przejście, to inne można przerzedzić, żeby pozostałe miały lepsze warunki. Wyszło nam 11 sztuk, a co najmniej połowa z nich to drzewa cienkie, z oznakami choroby. Wycinka poprawiłaby bezpieczeństwo. Za dwa-trzy lata mieszkańcy zresztą sami prosiliby o wycinkę.
Mieszkańcy są jednak innego zdania. Twierdzą, że Urząd najpierw zaniedbał odtworzenie nawierzchni drogi po robotach kanalizacyjnych, nie wyegzekwował od NETII uporządkowania pasa zieleni, nie uwzględnił w planach wykonania sieci wodociągowej dla ochrony przeciwpożarowej, a teraz stara się z pomocą firmy zdewastować zieleń i zbudować wzdłuż Brzozowej parking zagrażający ich bezpieczeństwu. Idą jeszcze dalej, dochodząc do wniosku, że na podstawie urzędniczych decyzji odbywa się "masowa dewastacja zieleni miasta", dlatego zawiadomili CBA o podejrzeniu korupcji w decyzjach urzędników.
"Decyzja wycięcia drzew obejmuje dwa 70-letnie modrzewie, ok. 100-letnią lipę, 40-letni kasztanowiec (jedyny w Nowym Targu kasztanowiec niedotknięty chorobą kasztanowców). Pozostałe drzewa to 40-letnie brzozy szlachetne. Wszystkie drzewa przeznaczane do wycinki są zdrowe i kłamstwem jest argument podnoszony przez UM, że zagrażają one bezpieczeństwu mieszkańców i przechodniów" - piszą w skardze do burmistrza.
Ostrzegają, że wycinka w okresie od 1 marca do 15 października, uznawanym za porę gniazdowania ptaków, jest pogwałceniem dy rektywy unijnej, a więc podstawą do cofnięcia unijnych dotacji i gdyby do niej doszło - powiadomią europejskie organy.
- Żaden parking tam nie powstanie, bo to jest chodnik - uspokaja naczelnik Twaróg. - Nikt o parkingu nie myślał.
Właściciele posesji przy Brzozowej jednak wiedzą swoje.
- Na szerszym chodniku w świąteczne dni samochody będą parkowały nawet w poprzek. O dojeździe dla wozów ratow niczych można wtedy zapomnieć i to dopiero zagrozi bezpieczeństwu ludzi - również uczestników mszy - twierdzą.
Teoretycznie na miejskiej ulicy miasto mogłoby robić, co zechce, ale... - Ulica Brzozowa została zaprojektowana i wykonana jako droga lokalna bez przejazdu do Alei Tysiąclecia, w latach 1966-1967, całkowicie na terenie naszych prywatnych posesji - podnoszą mieszkańcy.
To powód, dla którego czuli się w prawie zablokować wycinkę drzew.
- Być może ograniczymy liczbę ciętych drzew i zakres naprawy chodnika - odzywa się pojednawczo naczelnik Twaróg.
Mieszkańców Brzozowej jednak nie interesują półśrodki. Są gotowi uderzać do unijnych organów w obronie drzew i resztek swojego spokoju.
Ich pierwsze spotkanie z władzami miasta (w osobie wiceburmistrza Jana Kolasy) oraz przedstawicielami wydziałów drogownictwa i ochrony środowiska nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Nadal więc żądali zmiany decyzji UM, podania sygnatur decyzji administracyjnych i ujawnienia wnioskodawców.
Dwie firmy, które rozpoczęły usuwanie drzew i likwidację zieleni, powstrzymali sami, przy "pozytywnym udziale policji". Decyzję UM zaskarżyli.
Po sprawdzeniu w wydziale ochrony środowiska nowotarskiego starostwa, okazało się, że pozwolenie na wycinkę 11 (nie 15) drzew przy ul. Brzozowej zostało wydane we wrześniu ubiegłego roku. Wnioskodawcą był wydział gospodarki komunalnej i drogownictwa Urzędu Miasta, a "chodził" za tą sprawą przedstawiciel NETII. Naczelnik wydziału ochrony środowiska w starostwie, Wojciech Krauzowicz, dodaje, że opinia o stanie zdrowia drzew jest elementem wniosku.
Burmistrz Marek Fryźlewicz po powrocie z urlopu uznał, że jest jednak sposób na polubowne załatwienie sporu: - Wycinkę można ograniczyć do 3-4 drzew, chodnik odtworzyć taki, jak był. Była z naszej strony chęć poprawienia ulicy, ale skoro mieszkańcy tego nie chcą - niech zostanie skansen... Przy takich decyzjach nie mamy obowiązku powiadamiania sąsiadów. Prawo nie zostało złamane. Stan drzew oceniała komisja i komisja ze starostwa to weryfikowała.
Na wieść o zmianie stanowiska Urzędu, mieszkańcy zaangażowani w obronną akcję mówią: - Na pewno jest to krok w dobrą stronę.
Anna Szopińska
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski