Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkło ożywiane światłem

Liliana Sonik
Czy właścicielem jest miasto, czy wspólnota mieszkańców, czy jedna osoba, wszystkim powinno zależeć. Tymczasem realnej troski o witraże nie widzę. Tylko w nielicznych kamienicach jeszcze można je zobaczyć. Powstały z końcem XIX i początkiem XX wieku. Są spektakularne. Zachwycają, ponieważ były wykonane z najwyższą starannością, wedle projektów najlepszych artystów. Część została zniszczona, przeniesiona w inne miejsca lub po prostu ukradziona.

Ząb czasu się ich nie ima. Tylko smog i złodzieje. Gdyby jednak metodycznie zabezpieczyć te cacka taflą przezroczystego szkła, można byłoby je ochronić przed zniszczeniem i brudem. Ponieważ witraże zdobią bramy i okna na klatkach schodowych, mycie jest utrudnione, gdyż ich wysokość sięga niekiedy aż 6 metrów.

Oczarowani turyści stają na głowie, by je sfotografować. Światło ożywia barwione szkło, układane najczęściej, zgodnie z gustem epoki, w stylizowane kwiaty: maki, irysy, chabry, słoneczniki, bratki, lilie, powoje i nasturcje. Są też pawie, sowy i motyle; zdarzają się motywy religijne lub przemysłowe.

Pierwszą w Krakowie pracownią witrażową z prawdziwego zdarzenia był Zakład Teodora Zajdzikowskiego. Od roku 1882 proponował klientom: „malowania w deseń na szkle”. Dominowały wtedy wzory geometryczne, jak w kamienicach przy al. Słowackiego 7, ul. św. Gertrudy 2 czy ul. Grodzkiej 59. Potem powstał Krakowski Zakład Witrażów i Mozaiki, którego właścicielem szybko został architekt Stanisław Gabriel Żeleński, syn kompozytora i brat „Boya”. Prasa donosiła: „Przejęty gorącą chęcią postawienia krakowskiego zakładu na poziomie prawdziwie europejskim, stał się duszą przedsiębiorstwa, które pod jego sprężystym, na gruntownej znajomości rzeczy opartem kierownictwem, zaczęło w oczach rozwijać się i kwitnąć”.

Żeleński zatrudnił miejscowych rzemieślników, a projektowanie powierzał znakomitym artystom. Z zakładem współpracowali m.in. Józef Mehoffer, Stanisław Wyspiański i Kazimierz Sichulski. Mogli wprowadzać korekty na każdym etapie postępu prac. Szybko przyszło uznanie i nagrody, także zagraniczne. W Zakładzie Witrażów prowadzono dokumentację, zachowując skrupulatnie nie tylko kartony, ale też informacje dotyczące rodzaju użytego szkła. Większość jednak przepadła i trzeba mieć wyjątkowe szczęście, by znaleźć informacje o brakującym fragmencie witraża. Rozpoznać te, które wyszły z Zakładu G.S. Żeleńskiego nie jest jednak trudno, gdyż były sygnowane.

Po powojennych perypetiach Zakład S.G. Żeleński działa dalej, w nowej formule, ale w tym samym miejscu, czyli przy al. Krasińskiego 23. Piotr Ostrowski utworzył tam Muzeum Witrażu, co samo w sobie jest w Polsce ewenementem zasługującym na uwagę. W interesujący sposób tradycję artystycznego witrażu kontynuował Adam Stalony-Dobrzański, ale o tym jeszcze kiedyś napiszę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski