18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoda dzieciaczka męczyć, czyli sześciolatek w szkole

Redakcja
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
Rodzice, którzy w tym roku posłali do szkoły sześcioletnie dzieci, nie zawsze są zadowoleni z tej decyzji. Z raportu przygotowanego przez ruch "Ratuj Maluchy" i zaprezentowanego w tym tygodniu w Sejmie, wyłania się dość przerażający obraz polskiej szkoły.

Fot. Ingimage

EDUKACJA. Małopolskie Kuratorium Oświaty chce przyznawać szkołom certyfikaty "Przyjazna sześciolatkom". Mają one pomóc rodzicom w podjęciu decyzji o posłaniu malucha do pierwszej klasy.

"Popełniłam największy błąd w życiu" - pisze jedna z matek. "Zdecydowałam się posłać córkę do I klasy. Moje 6-letnie dziecko siedzi po nocach i odrabia lekcje. Z miłej, energicznej dziewczynki zrobiła się płaczliwa, zniechęcona, z niską samooceną. Jestem głupia, jestem niezdarą - powtarza".

"W połowie października - relacjonuje mama innej sześcioletniej uczennicy - usłyszałam, że dziecko rysuje jak dwulatek, nie potrafi odpowiedzieć na żadne pytanie. Wychowawczyni zasugerowała przeniesienie dziecka do zerówki. Na moje pytanie, czy nic się nie da zrobić, usłyszałam, że owszem, ona może z nią popracować, ale nie widzi sensu, gdyż szkoda dzieciaczka męczyć, a ona jej i tak nie przepuści".

Inna matka ostrzega rodziców, by nie ulegali presji posyłania 6-latków do szkół: "W przypadku mojej córki stwierdzam, że zabrałam jej resztę dzieciństwa. Teraz jestem pewna, że 6-latki to za małe dzieci, by rozpoczynać naukę".

Raport przygotowany przez rodziców został zaprezentowany w Sejmie w związku z rozpoczęciem prac nad obywatelskim projektem ustawy znoszącej obowiązek szkolny dla sześciolatków. Ten ma dotyczyć w pierwszej kolejności dzieci z rocznika 2008. Maluchy z 2006 i 2007 r. będą mogły pójść do pierwszej klasy, mając siedem lat. O tym, czy trafią tam wcześniej, zdecydują ich rodzice. By ich do tego przekonać, gminy już szykują kolejną odsłonę akcji "sześciolatek w szkole". Samorządom zależy bowiem na upchnięciu w szkołach jak największej liczby sześciolatków, gdyż w ten sposób przechodzą one na garnuszek państwa i zwalniają miejsca w przedszkolach dla młodszych dzieci. Tym razem jednak gminom uważnie będzie patrzył na ręce małopolski kurator oświaty: - Bo nie chodzi o to, żeby wysłać do szkół jak najwięcej sześciolatków, ale o to, by dobrze się do tego przygotować - tłumaczy Artur Pasek z Małopolskiego Kuratorium Oświaty, które ma zamiar przyznawać najlepszym podstawówkom w województwie certyfikaty "Szkoła przyjazna sześciolatkom".

Niech szkoła udowodni, że potrafi pracować z sześciolatkiem

Małopolskie Kuratorium Oświaty, jako jedyne w kraju, będzie przyznawać podstawówkom certyfikaty "Szkoła przyjazna dla sześcioletniego dziecka".

Małopolskie gminy już szykują się do akcji "Sześciolatek w szkole". Zależy im na upchnięciu w pierwszych klasach jak największej liczby dzieci. Dzięki temu maluchy przechodzą bowiem na utrzymanie państwa. Sześciolatek, który nie chodzi do szkoły, nie dość, że blokuje młodszym dzieciom miejsce w przedszkolu, to na dodatek pozostaje na garnuszku gminy.

Problem w tym, że nie zawsze szkoły są dobrze przygotowane na przyjęcie najmłodszych. Wykazał to raport "Krajobraz polskiej szkoły" opracowany przez rodziców z ruchu "Ratuj maluchy". Wiedzą o tym również w Małopolskim Kuratorium Oświaty. - W wielu gminach stan przygotowania szkół pozostawia sporo do życzenia - przyznaje Artur Pasek z kuratorium.
Dlatego dwa najbliższe lata kurator chce poświęcić m.in. na pilnowanie gmin, by po raz kolejny nie przespały czasu na przygotowanie się do reformy. Wpadł na pomysł, by szkołom, które zapewniają maluchom odpowiednie warunki, przyznawać certyfikaty. - Ma to zmobilizować gminy do lepszego przygotowania szkół i nauczycieli, a rodzicom dać informację, która szkoła jest godna zaufania - tlumaczy Artur Pasek.

Szkoły, które mają już u siebie sześcioletnie dzieci i którym zależy na dyplomie, muszą same zgłosić się do KO. Komisja konkursowa sprawdzi następnie, czy posiadają odpowiednią bazę lokalową, czy maluchy mają kąciki do odpoczynku i zabawy, czy toalety są dostosowane do ich wzrostu oraz czy mają gdzie zjeść posiłek. Ocenie będzie podlegać również to, jak szkoła współpracuje z przedszkolami i rodzicami. Komisja przyjrzy się również, jak wyglądają lekcje i zajęcia świetlicowe. Większą szansę na certyfikat mają szkoły, w których klasy liczą nie więcej niż 26 uczniów, a maluchy nie muszą uczyć się ze starszymi o rok kolegami.

- Wychodzimy z założenia, że to szkoła musi udowodnić, że potrafi pracować z sześciolatkiem i temu służą certyfikaty - mówi Artur Pasek.

Anna Kolet-Iciek

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski