Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoda szansy straconej w taki sposób - mówi trener Garbarni Mirosław Hajdo

Jerzy Filipiuk
Mateusz Pawłowicz (z piłką), Petar Borovicanin (z tyłu w środku) i ich koledzy pechowo przegrali z Wartą
Mateusz Pawłowicz (z piłką), Petar Borovicanin (z tyłu w środku) i ich koledzy pechowo przegrali z Wartą Fot. Łukasz Gdak
Piłka nożna. - Sędzia po meczu powiedział mi: „Przepraszam pana”, a arbitrowi liniowemu: „Chłopie, coś ty zrobił!?” - opowiada Mirosław Hajdo, trener Garbarni Kraków, która w środę w rewanżowym meczu o awans do II ligi w dramatycznych okolicznościach - stracony gol z rzutu karnego w 88 minucie - przegrała w Poznaniu z Wartą 0:1. Nadal będzie więc występować w III lidze (u siebie zwyciężyła 3:2).

Jak doszło do rzutu karnego, który - zdaniem krakowian - sędzia Łukasz Bednarek (Koszalin) podyktował niesłusznie?

- Łukasz Nowak położył rękę na ramieniu wbiegającego w pole karne jednego z zawodników Warty (Adriana Laskowskiego - przyp.), ale nie ciągnął go, a ten cwaniak się przewrócił - opowiada trener Hajdo. - Marcin Cabaj miał już wtedy piłkę w rękach. Sędzia powiedział zawodnikowi Warty: „Wstawaj, bo dostaniesz żółtą kartkę”. Nagle, po pięciu czy sześciu sekundach, arbiter liniowy, który był daleko od tej sytuacji, ustawił się przy linii końcowej boiska, synalizując rzut karny. Wtedy sędzia od razu wskazał na „jedenastkę”.

Na boisku zrobiło się bardzo nerwowo. Czerwoną kartkę otrzymał Mateusz Pawłowicz (miał uderzyć cieszącego się strzelca bramki Łukasza Białożyta), a - jak się dużo później okazało - po meczu też Marcin Siedlarz (- Chyba coś powiedział sędziemu - dodał trener Hajdo).

Zdaniem krakowskiego szkoleniowca, także drugi rzut karny, w doliczonym już czasie gry, był niesłusznie podyktowany.

- Cabaj trafił w piłkę i siłą rozpędu w rywala (Dominika Chromińskiego - przyp.) - przekonuje trener Hajdo, narzekając na pracę sędziego w całym meczu. - W niemal każdej spornej sytuacji przyznawał gospodarzom rzuty wolne albo rożne.

Tuż przed meczem okazało się, że nie będzie mógł wystąpić Karol Kostrubała, który podczas pobytu drużyny w Grodzisku Wielkopolskim doznał uraz mięśnia dwugłowego. W dniu meczu miał indywidualny rozruch, po którym przyznał, że nie da rady jednak zagrać.

Jakby mało było kłopotów, po dwóch kwadransach spotkania z boiska musiał zejść najlepszy strzelec drużyny (13 bramek), etatowy wykonawca rzutów wolnych i karnych Krzysztof Kalemba, który miał problemy z łydką (z tego samego powodu pauzował w dwóch spotkaniach w końcówce sezonu).

„Brązowi” zrealizowali swoje podstawowe zadanie, jakim było utrzymanie w III lidze (od nowego sezonu rozgrywki będą prowadzone w czterech, a nie w ośmiu, jak dotychczas, grupach). Ewentualny awans do II ligi miał być przysłowiową wisienką na torcie, ale nie udało się jej skosztować. Do pełni szczęścia zabrakło zaledwie dwóch minut.

- Czujemy niedosyt, bo chłopcy wykonali kawał ciężkiej pracy - mówi Hajdo. - Szkoda szansy straconej w taki sposób. To boli. Patrząc na nasze kłopoty kadrowe (dużo kontuzji w sezonie - przyp. red. i na miejsce, które zajmowaliśmy ponad półtora roku temu (ostatnie w grupie III ligi po 6. kolejkach sezonu 2014/15 - przyp.), należy się nam duży plus. Chcieliśmy osiągnąć coś więcej, ale nie udało się. Taki jest futbol...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski