Bo – co podkreśla dyrektor MCK prof. Jacek Purchla – wystawa dotyczy „fenomenu Galicji w pamięci współczesnych Polaków, Ukraińców, Żydów i Austriaków. Od stu lat tej krainy nie ma na mapie, ale jest wciąż w nas”. Kuratorami wystawy są Żanna Komar, Monika Rydiger i Werner Michael Schwarz.
Właściwie zacząć trzeba od błędu, jaki zawiera tytuł wystawy. Bo przechodząc przez kolejne sale odkrywamy, że nie ma jednego mitu galicyjskiego – każdy z narodów ma swój, nasączony własnym do Galicji stosunkiem, znaczeniami, ocenami. I nawet waga tego tematu jest zupełnie inna.
Dla Austriaków właściwie nie ma znaczenia, dla Ukraińców jest pamięcią o ucisku, dla Polaków – o względnej autonomii, dla Żydów – o świecie przed katastrofą Holokaustu. I wszystkie te opowieści znajdziemy w MCK – w znakomitej aranżacji Rafała Bartkowicza. Zaglądając za kolejne drzwi, zyskujemy narodowe perspektywy.
Wśród 600 eksponatów – obok map, rzeźb, zdjęć czy dokumentów (jak oryginał umowy zrzeczenia się części terytorium polskiego na rzecz Austrii z 1773 r.) – trafimy na prace Jacka Malczewskiego, Włodzimierza Tetmajera, Jonasza Sterna, Tadeusza Kantora, ale i Mirosława Bałki oraz artystów ukraińskich, Jurka Kocha i Włodka Kostyrki.
Obecność współczesnych artystów tu nie dziwi; zwłaszcza że zamknięciem wystawy są zdjęciowe przebitki z protestów na Majdanie, a jej uzupełnieniem nagrane opowieści mieszkańców różnych narodowości i wyznań. To pokazuje tę różnorodną tradycję, którą przeorały dwie wojny. Szkoda tego galicyjskiego multi kulti.
Dziś między godz. 16 a 18 wstęp na wystawę jest wolny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?