Rząd zdecydował o wygaszeniu dalszego kształcenia techników i postanowił zasadniczo ograniczyć ich uprawnienia do kontaktu z pacjentami. To prawda, że poziom kształcenia w tych szkołach bywa, mówiąc najdelikatniej, zróżnicowany. Ale decyzje rządu wydają się zbyt daleko idące.
Po pierwsze, magistrów farmacji jest zbyt mało, by zdołali zastąpić obecnie pracujących techników w obszarach, z których na mocy przygotowanego rozporządzenia zostaną wypchnięci. Po drugie, jeśli nawet w perspektywie lat będzie ich już znacznie więcej, to w aptekach nadal potrzebne będą prace, typowe przede wszystkim dla techników.
Zamiast szkoły likwidować, należy zawalczyć o poziom nauczania. Obecnie mogą się w nich kształcić osoby bez matury, co jest fundamentalnym błędem. I to należy zmienić w pierwszym rzędzie.
Po drugie, program kształcenia powinien być ustalany przez uznanych specjalistów tej branży, a jego realizacja musi być nadzorowana przez MEN i resort zdrowia faktycznie, nie zaś, jak jest obecnie, jedynie iluzorycznie.
Problem już przed laty został dostrzeżony przez Związek Zawodowy Techników Farmaceutycznych RP, którego działacze najwyraźniej przewidzieli to, co stało się teraz.
W 2009 roku wystąpili oni do ministra zdrowia z wnioskiem o zamknięcie szkół policealnych - wskazując równocześnie na nieprawidłowości w procesie prowadzonego w nich nauczania - oraz utworzenie studiów pierwszego stopnia, które przygotowywałyby do zawodu technika farmaceutycznego.
Ten głos został wówczas całkowicie zignorowany. Pora, by do przedstawionego wtedy projektu wrócić.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?