Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Szkoła Marzeń", szkoła wrażeń

Redakcja
W minioną sobotę na terenie Gimnazjum nr 1 im. Ojca Świętego Jana Pawła II w Rabie Wyżnej odbyło się małopolskie podsumowanie unijnego projektu "Szkoła Marzeń". Jego celem było wyrównywanie szans edukacyjnych

Zastrzyk finansowy dla oświaty

Pozostały im nie tylko wspomnienia ze wspólnych wypadów do kina i do teatru, lekcji spędzonych twórczo na łonie przyrody, zielonych szkół w górach i nad morzem. Pozostała wiedza, jaką udało im się zdobyć podczas kółek literackich, teatralnych, fizyki, angielskiego. Wszystkie te doświadczenia sprawiły, że dzieci i młodzież z małopolskich szkół, które uczestniczyły w finansowanym przez Europejski Fundusz Społeczny projekcie "Szkoła Marzeń", mają ochotę rozwijać swoje zainteresowania, podróżować, zwiedzać, uczyć się. Nauczyciele nadal zamierzają prowadzić dla nich zajęcia - nawet społecznie. I pisać projekty w kolejnych programach unijnych.

W minioną sobotę na terenie Gimnazjum nr 1 im. Ojca Świętego Jana Pawła II w Rabie Wyżnej odbyło się małopolskie podsumowanie unijnego projektu "Szkoła Marzeń". Jego celem było

wyrównywanie szans edukacyjnych

pomiędzy szkołami ze wsi i miast. W programie uczestniczyło 30 szkół z Małopolski, które znajdują się na terenie wsi lub uczęszczają do nich dzieci i młodzież ze wsi. Dopisała pogoda, więc uczniowie mogli bez przeszkód zaprezentować to, czego udało im się nauczyć. Uwagę przyciągały barwne stroje i uśmiechnięte buzie.
15-letnia Anita Kołodziejska z III klasy Gimnazjum nr 1 w Rabie Wyżnej cieszy się, że dzięki "Szkole Marzeń" mogła chodzić na kółko języka angielskiego. Język ten w jej klasie jest obowiązkowy, ale dzięki nadprogramowym zajęciom mogła nie tylko podszlifować go, ale i występować w przedstawieniu "Romeo i Julia". Grała nianię Julii.
-Uzyskaliśmy 88 tys. zł wramach unijnego programu pomocy wiejskiej szkole - cieszy się Krzysztof Faber, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Rabie Wyżnej. - Kupiliśmy wiele pomocy naukowych, m.in. magnetofon, rzutnik multimedialny, kolumnę interaktywną, kamerę cyfrową, atakże sporo książek -donauki języka angielskiego, chemii, fizyki ibiologii.
Dorota Knap, nauczycielka chemii i Bernarda Szewczyk, ucząca biologii nie bez dumy oprowadzają po całkiem jeszcze nowej, nieomal pachnącej świeżością i farbą szkole, gdzie na każdym kroku widać miejsca pamięci poświęcone Janowi Pawłowi II. Prezentują wystawę obrazującą dokonania młodych ludzi, którzy wraz z nauczycielkami postanowili w ramach "Szkoły Marzeń" stworzyć

edukacyjną ścieżkę krajoznawczą.

Wybrali najciekawsze, ich zdaniem, punkty znajdujące się na drodze do Trzech Kamieni, które zna każdy rabczanin. Są to: pałac w stylu secesyjnym z 1902 roku, punkt widokowy na las, szkółka leśna, ujęcie wody, z którego korzystają mieszkańcy, miejsca, gdzie można spotkać przedstawicieli typowej dla regionu fauny (lisy, sarny, jelenie, salamandry plamiste), miejsca gniazdowania ptaków (takich, jak: kowaliki, pliszki, głuszce, szpaki, jaskółki).
-Pomiędzy tymi punktami wprzyszłości ma powstać ścieżka rowerowa. Narazie umieścimy tam tablice informacyjne iławeczki - opowiadają nauczycielki.
-Niezwykle cenne jest także to, że nasza młodzież miała okazję uczestniczyć wzajęciach z____orientacji zawodowej. Odwiedziliśmy pobliskie licea - opowiada Teresa Rapacz, pedagog z tej samej szkoły. -Byliśmy też wurzędzie pracy wRabce. Psycholog opowiadał naszym uczniom otym, że nanaszym terenie jest najwięcej bezrobotnych poszkole zawodowej, anajwiększe szanse napracę mają ci, którzy

ukończyli wyższe studia.

Wzajęciach wzięło udział ponad120 uczniów ostatnich klas naszego gimnazjum.
Najbardziej jednak wszystkim utkwiły w pamięci miłe wydarzenia ze Szkoły Letniej w Ustce: plażowanie, kąpiel w morzu, zwiedzanie Ustki, Trójmiasta, Słowińskiego Parku Narodowego. Na własne oczy widzieli wydmy, płynęli statkiem, zwiedzili Westerplatte. Niektórzy widzieli morze po raz pierwszy w życiu…
Krzysztof Dąbrowski, dyrektor Gimnazjum w Bydlinie nieopodal Olkusza, także kupił dla swojej szkoły wiele cennych pomocy naukowych. - Wymóg programu był taki, że nie możnabyło przekroczyć określonej kwoty; nie mogliśmy więc kupić np. komputerów, ale wzbogaciliśmy się oksiążki, m.in. dobiblioteki iwiele pomocy dydaktycznych. Młodzież odbyła

warsztaty przyrodnicze nad morzem,

wKątach Rybackich. Sporo młodych ludzi, którzy uczestniczą wwarsztatach teatralnych, wyjeżdżało do____krakowskich teatrów - opowiada dyrektor.
Marta Kulawik z klasy II a bydlińskiego gimnazjum należy do szkolnego kółka "Strażnicy Tradycji". Wraz z uczniami i absolwentami szkoły gromadziła legendy i podania ze swego regionu, które dzięki dofinansowaniu z unijnej kasy można było wydać w książce "Klechdy wieczornej godziny". - Rozmawialiśmy ze starszymi mieszkańcami naszego regionu, którzy są żywą kopalnią wiedzy - opowiada zafascynowana historią uczennica. Dzięki "Szkole Marzeń" wzięła udział, wraz z koleżankami i kolegami, w wielu pasjonujących lekcjach, które odbyły się w pracowniach miejscowych rzemieślników, m.in. u kowala i u garncarza.
Aneta Dziopa uczestniczyła w zajęciach kółka plastycznego, namalowała nawet obraz olejny. Anita Błasikiewicz wspomina wyjazdy do Fromborka i do Malborka, a także lekcję, która odbyła się

w rezerwacie kormoranów.

-Nie możnapowiedzieć, że domojej szkoły chodzą dzieci ubogie, ale jest między nimi sporo dysproporcji, więcej niż możnabyło zaobserwować wpolskiej szkole jeszcze dziesięć iwięcej lat temu - kontynuuje Krzysztof Dąbrowski. -Czasami zdarza się, że rodzice nie mogą sobie pozwolić nato, by ich dziecko korzystało zzajęć dodatkowych. Naturalnie, ubożsi uczniowie otrzymują stypendia, jednak, jak możnasię domyślać, nie są to zawrotne kwoty. "Szkoła Marzeń" stworzyła jednakowe możliwości wszystkim uczniom.
Janusz Bielec, dyrektor Gimnazjum w Wielogłowach (w powiecie nowosądeckim), też otrzymał ok. 88 tys. zł na potrzeby swojej szkoły. Zastrzyk finansowy pozwolił m.in. wreszcie opłacić nauczycieli, którzy do tej pory społecznie prowadzili zajęcia w ramach Klubu Badacza i Odkrywcy czy Towarzystwa Literatów. -Młodzież wyjechała nainteresujące wycieczki. Zobaczyła Warszawę. WKrakowie odwiedziła wyższe uczelnie, m.in. Uniwersytet Jagielloński iAkademię Górniczo-Hutniczą - opowiada dyrektor. - Ioczywiście wzbogaciliśmy się oksiążki.
W programie uczestniczyły różne dzieci, niektóre z nich bardzo

biedne, nie tylko z powodu niedostatku

panującego w ich domach. - Nigdy nie zapomnę rozmowy zpewną wiejską kobietą, która nie chciała zgodzić się nato, by jej dziecko wyjechało poraz pierwszy wżyciu nad____morze - opowiada Anna Pawlikowska-Wójcicka, koordynatorka "Szkoły Marzeń" z Małopolskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli. -Mówiła: "Ja nie byłam nigdy nadmorzem iżyję, poco to dziecku potrzebne? Ono ma pracę tutaj, wpolu". Bo akurat wycieczka miała się odbyć wtym samym czasie, co żniwa. Wreszcie udało się ją przekonać. Dziecko wyjechało.
Wystarczy porozmawiać z uczniami, którzy uczestniczyli w "Szkole Marzeń", by przekonać się, jak bardzo młodzi ludzie potrzebują odmiany, odejścia od tradycyjnego sposobu prowadzenia lekcji, pokazania im tego, co najwartościowsze w ich okolicy i dalszych zakątkach Polski. Z właściwym młodym ludziom zapałem i pasją potrafią wiele zmienić na lepsze w swoim otoczeniu, wystarczy tylko stworzyć im szansę i trochę ich ukierunkować. A szansą dla polskiej szkoły, która na każdym kroku boryka się z problemami finansowymi, jest właśnie udział w programach unijnych. Tych programów jest bardzo wiele, trzeba tylko umieć z nich korzystać.
ALEKSANDRA NOWAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski