Burmistrz Dariusz Marczewski przywołuje argumenty finansowe i demograficzne. W szkole w klasach I-VI uczy się w tej chwili 44 uczniów. Większość w najmłodszych klasach. W tych starszych jest fatalnie: do czwartej chodzi czworo dzieci, tyle samo do piątej, w szóstej jest tylko jeden uczeń.
Dla burmistrza sprawa jest ewidentna: utrzymywanie szkoły dla tak małej garstki wychowanków jest niemożliwe. Dlatego proponuje likwidację klas IV-VI i przeniesienie tamtejszych uczniów do Szkoły Podstawowej nr 1 w Miechowie. W Pstroszy-cach pozostaliby najmłodsi i powstałoby przedszkole dla dzieci w wieku 3-5 lat. - To jest według mnie najlepsza propozycja. Nie likwidujemy szkoły, a przy tym zmniejszamy koszty jej funkcjonowania - przekonuje. To obniżenie kosztów według przedstawionych wyliczeń miałoby wynieść 295 tys. złotych w skali roku.
Po drugiej stronie szkolnej barykady stoją rodzice uczniów, nauczyciele i proboszcz pstroszyckiej parafii ks. Krzysztof Gadawski. Podczas mszy w ostatnią niedzielę poświęcił tej sprawie całe kazanie. W środę zaś, wspólnie z innymi osobami, którym zależy na zachowaniu szkoły w dotychczasowym kształcie, zjawił się na spotkaniu gminnej komisji oświaty. - Dla nas to spotkanie jest upokorzeniem, ale rozumiemy rangę problemu. Mamy poczucie, że odbiera się nam naszą szkołę, że to wstęp do jej likwidacji - przekonywał ks. Gadawski i przypomniał, że szkoła w Pstroszycach istnieje nieprzerwanie od połowy XIX wieku, a rodzice uczniów są bardzo zaangażowani w jej życie.
Na koniec w imieniu rodziców i nauczycieli poprosił, by radni decyzję o degradacji szkoły do rangi trzyklasowej filii odłożyli o rok. Ten czas rodzice mają wykorzystać na spowodowanie, by uczniów szkole przybyło, ewentualnie na założenie stowarzyszenia, które przejęłoby prowadzenie placówki. W tej chwili jest już na to za mało czasu.
Rozpoczęła się walka na argumenty. Burmistrz i radni sceptycznie nastawieni do pozostawienia szkoły w spokoju zwracali uwagę, że liczba jej uczniów ciągle maleje. - Gdy przygotowywaliśmy uchwałę o przekształceniu, miałem informację, że w szkole jest 46 uczniów. Teraz okazuje się, że jest ich 44. A minęły raptem dwa tygodnie. Dla mnie jest to sytuacja bardzo niepokojąca. Gdzieś musi być powód, że rodzice uczniów zabierają swoje dzieci - uważa burmistrz Marczewski.
Rodzice odpowiadają z kolei, że dwoje uczniów zostało przeniesionych do innej szkoły już wcześniej i nie jest to kwestia ostatnich tygodni. Przekonują również, że to zabieranie dzieci wcale nie ma jakiejś masowej formy. - To są raptem dwie rodziny, które przeniosły do innych szkół po dwoje dzieci - tłumaczą.
Zdaniem rodziców powodem przenoszenia dzieci do szkoły w Smrokowie (gm. Słomniki) jest to, że są w niej traktowane ulgowo. - Tam uczniowie mają lepsze stopnie, są łagodniej oceniani, na kartkówkach mogą korzystać z kalkulatorów, mniej się od nich wymaga. Tylko czy w szkole o to chodzi ?- pytali.
Inną sprawą, która według nich ma negatywny wpływ na liczbę uczniów jest ich dowóz. Na spotkaniu - bez podawania szczegółów - skarżyli się na naganne ich zdaniem zachowania przewoźnika.
Zdaniem radnego Piotra Sowy powody „ucieczki” dzieci mogą jednak leżeć gdzie indziej. W jego opinii szkoła w Pstroszycach zbyt małą wagę przywiązuje do promocji. Nie zabiega o nowych uczniów. - Ile dzieci spoza naszej gminy chodzi w tej chwili do Pstroszyc? - pytał radny. W odpowiedzi usłyszał, że obecnie ani jedno, ale w przeszłości zdarzały się takie przypadki.
Burmistrz Dariusz Marczewski przypomniał z kolei, że choć szkolne środowisko od dawna wiedziało, że przyszłość placówki może być niepewna, nikt nie zrobił nic, by poprawić jej sytuację. - Już na wiosnę powiedziałem pani dyrektor, że jeżeli w szkole nie będzie 50 uczniów, to ona nie przetrwa. I nic się nie działo. Dopiero w momencie, gdy przygotowaliśmy uchwałę o utworzeniu filii, zaczęła się jakakolwiek dyskusja, problem wreszcie został zauważony - przypomina.
Objawem dostrzeżenia zagrożenia ma być deklaracja ze strony rodziców, że we wrześniu poślą do szkoły sześciolatki, by utworzyć klasę pierwszą. Poza tym na zebraniu, do którego doszło 9 lutego, 34 osoby podpisały się pod pismem, w którym zapowiadają chęć powołania stowarzyszenia, które wzięłoby na swoje barki prowadzenie szkoły. Nauczyciel Tomasz Krochmal, który według nieoficjalnych informacji jest kandydatem na jego prezesa (sam zastrzega: „Jeszcze żadnym prezesem nie jestem”) przypomniał, że podczas spotkania rodzice zapowiadali, iż w razie przekształcenia szkoły w filię, przeniosą swoje dzieci do szkół w sąsiednich gminach, a nie do miechowskiej „jedynki”.
Trwająca ponad dwie godziny dyskusja nie przyniosła rozstrzygnięcia. Radna Lidia Baranowska apelowała, by nie podejmować pochopnych decyzji. - Mam wrażenie, że wszyscy zapominamy o tych, którzy są najważniejsi, czyli o dzieciach. To ich poczucie bezpieczeństwa, ich przywiązanie do swojego środowiska powinno być decydujące. Dlatego uważam, że należy tej szkole dać szansę - przekonywała.
Helena Kruszec z kolei argumentowała, że uchwała ma na razie charakter wyłącznie intencyjny, niczego nie przesądza, a już na pewno nie oznacza likwidacji szkoły.
Do głosowania nad projektem uchwały nie doszło. Komisja ma się spotkać jeszcze raz w poniedziałek 22 lutego o godz. 13. Godzinę później rozpocznie się sesja, na której praktycznie jedynym punktem będzie podjęcie decyzji w sprawie przekształcenia szkoły w Pstroszycach I.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?