EDUKACJA. Czy elektroniczne książki do nauki zastąpią papierowe?
Prace nad tzw. wolnymi podręcznikami rozpoczęły się dwa lata temu. - Przygotowaliśmy już podręcznik do fizyki dla pierwszej, drugiej i trzeciej klasy gimnazjum. Dopracowywane są ostatnie szczegóły. Dobiegają też końca prace nad podręcznikiem do geografii dla pierwszej klasy gimnazjum. Oprócz tekstu, zamieszczana jest też grafika w postaci ilustracji czy wykresów - mówi Kamil Śliwowski z Fundacji Nowoczesna Polska, koordynator projektu.
Kto dokładnie tworzy podręczniki? Zespół kilkunastu wolontariuszy - nauczycieli akademickich i szkolnych z różnych miast. Zespoły nauczycielskie regularnie się spotykają i za pomocą specjalnego oprogramowania "wiki" tworzą książki w sieci.
Podręczniki są publikowane na zasadach wolnej licencji. Oznacza to, że każdy może je drukować, kopiować i rozpowszechniać bez ograniczeń narzucanych przez tradycyjne prawa autorskie. Pomysłodawcy tłumaczą, że dzięki temu będzie można obniżyć koszty książek wydawanych w tradycyjnej formie; wydawcy unikną opłat licencyjnych.
- Nie chcemy, żeby materiały te pełniły tylko funkcję pomocy dydaktycznych. Książki zostały przygotowane zgodnie z podstawą programową i mogłyby być wykorzystywane na lekcjach. Dlatego oddajemy je do akceptacji Ministerstwa Edukacji Narodowej. Jeśli pozytywnie przejdą całą procedurę, wówczas będą mogły trafić do oficjalnego obiegu, tak jak wszystkie tradycyjne podręczniki z recenzją ministerialną - tłumaczy Kamil Śliwowski. - Szkoły będą miały wówczas możliwość wyboru i jeżeli będą zainteresowane, to będą mogły zgodnie z prawem wprowadzić takie książki na lekcje.
Nauczyciele zapowiadają opracowywanie podręczników do kolejnych przedmiotów. Następna ma być matematyka. Zdaniem pomysłodawców wprowadzenie bezpłatnych, elektronicznych książek ma ekonomiczną zaletę - papierowe podręczniki do tanich bowiem nie należą.
- Ostateczna decyzja będzie zależeć od resortu edukacji. Jeżeli podręczniki zyskają aprobatę, przewidujemy, że w przyszłym roku będzie je już można używać - podsumowuje Kamil Śliwowski.
Pomysłem wprowadzenia wolnych podręczników nie są zachwyceni wydawcy.
- Uważamy, że pojawia się niebezpieczeństwo obniżenia jakości kształcenia. Nie oznacza to, że podważamy kompetencje osób, opracowujących takie książki. Chodzi jednak o to, że nad przygotowaniem podręczników powinni pracować różni eksperci i edytorzy, nie tylko nauczyciele - mówi Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki. Przyznaje jednak, że wydawcy mogą się obawiać tego typu rozwiązań i może to wyzwolić konkurencję na rynku.
- Międzynarodowe badania pokazują, że nasze szkoły w minimalnym stopniu wykorzystują elektroniczne materiały dydaktyczne - zaznacza Piotr Marciszuk. Jego zdaniem internetowe podręczniki nie staną się szybko dominującym narzędziem edukacji, a raczej uzupełnieniem tradycyjnych form.
- Za kilkadziesiąt lat sytuacja może się jednak zmienić i nauka przez internet będzie czymś naturalnym. Będzie to więc impuls dla wydawców, żeby podnosić jakość usług. Pojawi się element konkurencji o czytelnika - komentuje prezes Polskiej Izby Książki.
KATARZYNA KLIMEK-MICHNO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?