Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoły zawodowe nie mają pieniędzy na naukę zawodu

Anna Kolet-Iciek
Brak środków na funkcjonowanie to problem większości zawodówek
Brak środków na funkcjonowanie to problem większości zawodówek Fot. Andrzej Banaś
Edukacja. Szkoły gastronomiczne proszą rodziców o zakup produktów potrzebnych do nauki gotowania, chemiczne - o odczynniki, a odzieżowe na własną rękę muszą zdobywać tkaniny.

Teoretycznie w Polsce edukacja jest bezpłatna. Okazuje się jednak, że w przypadku szkół zawodowych to czysta teoria, bo nie otrzymują one z budżetu gminy pieniędzy na codzienne zakupy, dlatego uczniowie - jeśli chcą dobrze przygotować się do przyszłego zawodu - muszą najpierw sami w to zainwestować.

W Zespole Szkół Gastronomicznych nr 1 w Krakowie miesięczna składka na zakupy spożywcze wynosi 20 zł. Uczniowie za zebrane pieniądze kupują potrzebne w danym dniu produkty. Zrzucają się wszyscy, a jeśli kogoś nie stać, musi wystąpić z prośbą o obniżenie składki lub zwolnienie z niej. - Takie przypadki zdarzają się jednak bardzo rzadko, bo przecież sami uczniowie źle by się czuli, gdyby nie dorzucili się do zakupów - mówi Barbara Brewczyńska, dyrektorka ZSG nr 1.

WIDEO: Anna Zalewska: Reforma edukacji jest tak przemyślana, żeby nikomu nie przyszło do głowy cofanie jej

Źródło: Agencja Informacyjna Polska Press

Choć proceder sięgania do uczniowskich kieszeni trwa od dawna, sprawa wyszła na jaw dopiero kilka tygodni temu. - Mieliśmy wyjazdowe posiedzenie komisji edukacji w Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego przy ul. Miechowity - opowiada Teodozja Maliszewska, krakowska radna z Komisji Edukacji. - Szkoła jest nowocześnie wyposażona, ale uczniowie nie mają na czym ćwiczyć, przygotowując się do wykonywania zawodu kucharza czy cukiernika.

Radnej pożalił się dyrektor szkoły, a ta natychmiast interweniowała. Jeszcze w trakcie trwania komisji zaznaczyła, że szkoła musi mieć możliwość zakupu produktów do swoich pracowni bez żebrania. - Opieranie się na darowiznach rodziców to nie jest poważne rozwiązanie - podkreśliła radna.

Pozostali członkowie komisji zaproponowali wystąpienie z wnioskiem do prezydenta „o zwiększenie finansowania szkół przemysłu spożywczego w Krakowie i wprowadzenie możliwości zakupu produktów spożywczych do pracy dydaktycznej z uczniami”.

Dyrektor Tadeusz Zarawski, ten sam, który żalił się radnej Maliszewskiej, w rozmowie z nami zapewnia, że problem został już rozwiązany. Jak? - Zakupy finansuje rada rodziców i my sami z konta dochodów własnych, czyli środków pozyskiwanych np. z wynajmu sali gimnastycznej - tłumaczy dyrektor ZSG nr 1. W innych szkołach zawodowych uczniowie wciąż dopłacają.

Krakowscy radni zamierzają wystąpić do prezydenta „o zwiększenie finansowania szkół przemysłu spożywczego i wprowadzenie możliwości zakupu produktów spożywczych do pracy dydaktycznej z uczniami”, bo od lat to zadanie jest sponsorowane przez rodziców uczniów.

- Nie ulega wątpliwości, że te zakupy powinny być finansowane przez miasto - denerwuje się Teodozja Maliszewska, radna PO. - Szkoły nie mogą opierać się na łasce rodziców lub żebrać o odpadki w sieciach handlowych, muszą mieć codziennie dostęp do świeżych produktów wysokiej jakości, bo nie wykształcą dobrych kucharzy i cukierników.

Brak środków na codzienne funkcjonowanie to problem większości szkół zawodowych w Małopolsce. Jedna z najnowocześniejszych szkół gastronomicznych w Polsce, czyli Małopolska Szkoła Gościnności w Myślenicach, również sięga do kieszeni rodziców. - Bazujemy głównie na hojności sponsorów i składkach od uczniów w wysokości od 20 do 30 zł miesięcznie. Tak nie powinno być, ale na razie nie widzimy innego rozwiązania - mówi Jerzy Niedenthal, dyrektor myślenickiej zawodówki.

Gdyby nie pomoc rodziców, w Zespole Szkół Chemicznych w Krakowie byłby poważny problem z organizacją codziennych zajęć. - Odczynniki są bardzo drogie, a my potrzebujemy ich mnóstwo, dlatego tak się przyjęło, że każdy rodzic wpłaca 60 zł rocznie i z tych pieniędzy kupujemy niezbędne preparaty - tłumaczy Elżbieta Ramatowska, dyrektor szkoły.

Zespół Szkół Odzieżowych nr 1 w Krakowie co prawda nie sięga do kieszeni rodziców, ale sam musi starać się o materiały na ćwiczenia. - Wiele zakładów przekazuje nam ścinki materiałów. Dostajemy też tkaniny od zaprzyjaźnionych zakładów krawieckich, a nawet od osób prywatnych - mówi Elżbieta Tarczyńska, dyrektor ZSO nr 1.

Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty, nie kryje oburzenia. - Realizacja podstawy programowej jest ustawowo zagwarantowana przez państwo, więc nie można na to brać pieniędzy od uczniów - mówi Barbara Nowak. Kurator zaznacza, że już wkrótce do szkół trafią pieniądze z funduszy unijnych. - To kolejna wielomilionowa transza, która będzie mogła być przeznaczona między innymi na bieżące funkcjonowanie placówek - zapowiada Barbara Nowak.

Zapytaliśmy też w Urzędzie Miasta Krakowa, jak prezydent zamierza rozwiązać problem braku pieniędzy na codzienne zakupy w szkołach zawodowych. Czekamy na odpowiedź.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski