Uczniowie i absolwenci Zespołu Szkół Techniczno-Ekonomicznych jako wolontariusze odwiedzający najuboższe rodziny, nie mogli się nadziwić, jak biednie żyją ludzie w XXI wieku. W nieco ponad dwa tygodnie znaleźli darczyńców, którzy kupowali węgiel dla potrzebujących, lodówki, meble, płacili za rehabilitację dla niepełnosprawnych dzieci.
Gdy zawozili podarunki, płakali z radości razem z obdarowanymi. W powiecie krakowskim paczki były przygotowywane w sześciu rejonach: Krzeszowicach, Liszkach, Mogilanach i okolicy, Przegini, Skawinie oraz Zabierzowie.
Każdy spotkał się w wielką biedą, nieszczęściem, ale i wielką miłością w rodzinach pokrzywdzonych przez los. Najtrudniejsze przypadki do weryfikacji i opisania wzięła na siebie Agnieszka Szyczewska, liderka rejonu skawińskiego, nauczycielka z Zespołu Szkół Techniczno-Ekonomicznych. Pomagała wielu osobom, ale najbardziej zapadł jej w pamięć los 67-letniego mężczyzny, który żyje samotnie i cierpi na nowotwór.
- Ten pan jest przed piątą chemią. Wie, że pewnie zostało mu niewiele czasu. Bał się zimy, ale starał się nie myśleć o tym, bo zdrowie budzi większe obawy. Jednak pomocy potrzebował wielorakiej. Mieszka w starym domu z jednym pokojem. Ze względu na nieuregulowaną sytuację prawną, w domu został odcięty prąd - mówi pani Agnieszka.
W nie ogrzewanym domu łatwo narazić się na infekcję, a przy jego ciężkiej chorobie to wyjątkowo niebezpieczne. Wolontariusze paczki i darczyńcy najpierw wystarali się o założenie licznika i doprowadzenie prądu do domu. Kupili kuchenkę, żeby mógł gotować jedzenie, węgiel, drewno i ciepłe ubrania.- Nie wyobrażałam sobie, że w dzisiejszych czasach ludzie mogą tak cierpieć z powodu biedy - wzdycha liderka skawińskiej Szlachetnej Paczki.
Do pracy jako wolontariuszy zaprosiła uczniów technikum. Młodzież przyzwyczajona do różnego rodzaju akcji charytatywnych chętnie pomagała. - Dla nas zaskakujące jest to, że biedni ludzie czasem zastanawiali się, czy powinni przyjąć pomoc, bo uważali, że inni mogą potrzebować jej bardziej. Wskazywali sąsiadów, który tez są w trudnej sytuacji - mówi wolontariuszka Patrycja Windak.
Inny wolontariusz Gabryś wspomina wizytę u rodziny, w której rodzice zginęli w wypadku, a dzieci wychowują dziadkowie. - Babcia i dziadek pytani o to czego potrzebują, nic nie chcieli dla siebie, jedynie dla wnuków. Gdy przywieźliśmy paczkę chcieliśmy, żeby odpakowali, ale wnuków nie było w domu.
Babcia prosiła, żebyśmy przyjechali potem, jak wrócą z Krakowa, bo uznała, że oni powinni mieć radość z rozpakowywania. Przy rozpakowywaniu bardzo się cieszyli. Babcia rzuciła się nam na szyję, dziękowała i płakała z radości - opowiada Gabryś.
Szlachetne Paczki w Skawinie robiły firmy, szkoły, grupy znajomych. Wolontariusze nie musieli długo szukać darczyńców. Było też kilku chętnych do rozwożenia paczek. Marcin Papież, Michał Turkiewicz, Adam Pacułt przyjechali swoimi samochodami i byli gotowi nosić pudła i wozić prezenty.
- Trudno uwierzyć w jak trudnych warunkach ludzie żyją np. sytuacje, gdy cała kilkuosobowa rodzina zimę spędza w jednym pokoju, bo tylko tam jest piecyk - mówi pan Marcin.
Z kolei pan Michał opowiada, że widział dom, który wygląda gorzej niż wiele garaży w Skawinie. Z wolontariuszami do obdarowanych rodzin jeździł Maciek Pacułt w stroju św. Mikołaja. Był świadkiem radosnych reakcji obdarowanych ludzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?