"Szczerbaty uśmiech z pewnością nie należał do atutów naszej szlachty, a damom raczej nie dodawał powabu. Ale na tle innych deformacji i kalectw, których natura nie szczędziła naszym przodkom, nie stanowił niczego nadzwyczajnego. Musimy sobie powiedzieć bez ogródek, że powierzchowność polskiej szlachty pozostawiała wiele do życzenia.
Choroby skórne nie należały wówczas do rzadkości, a one strasznie szpeciły twarze naszych przodków" - pisze Karolina Stojek-Sawicka w książce "O zdrowiu i chorobach szlachty polskiej", opublikowanej nakładem Bellony. Ta oficyna wyspecjalizowała się w popularnych publikacjach historycznych, wykorzystując wzrost zainteresowania dawnymi dziejami.
Stan zdrowia naszych przodków pozostawiał wiele do życzenia. Choć świadectwa (i powieści) historyczne pełne są opisów ich tężyzny fizycznej i nadludzkiej siły (vide Longinus Podbipięta), przeciętny szlachcic (o chłopach nie wspominając) nie prezentował się tak atrakcyjnie. Wynikało to między innymi z fatalnego stanu higieny.
Co prawda, w czasach wczesnopiastowskich chętnie kąpieli zażywano (co z uznaniem podkreślał Ibrahim ibn Jakub), z czasem ten szlachetny obyczaj zanikał - jedną z przyczyn była wiara, że choroby, ze szczególnym uwzględnieniem kiły, mogą przechodzić z człowieka na człowieka właśnie za pośrednictwem wody. "Szczególnym niechlujstwem w dziejach zapisały się czasy saskie" - stwierdza autorka książki, dodając jednak, że w innych krajach bywało gorzej, a cudzoziemcy "z podziwem patrzyli na szlachecki obyczaj obmywania codziennie rano twarzy, głowy i karku".
Niespecjalną wagę przywiązywano też do higienicznego przygotowywania potraw i mycia naczyń - podczas posiłku nie zmieniano zastawy, uważano też na przykład, że wskutek szorowania naczynia szybko się zużywają. "Pewna francuska dama, zaproszona na ucztę na dwór nieświeski, wzdrygała się przed spożyciem posiłku z tego samego talerza. Widząc to, gospodarz, hetman wielki litewski, Michał Kazimierz Radziwiłł, nie czekając na zachętę, chwycił talerz i wytarł go połą swojego kontusza" - pisze autorka.
Stan higieny był też jedną z głównych przyczyn zaskakującej z dzisiejszego punktu widzenia różnicy w długości życia kobiet i mężczyzn. Mimo sporej śmiertelności panów (efekt wojen) "częściej spotykało się wdowców niż wdowy" - stwierdza autorka. Główny powód to śmiertelność okołoporodowa, nie można jednak pominąć przyczyny mniej ewidentnej, a zdaniem Karoliny Stojek-Sawickiej, powszechnej.
To stroje noszone przez kobiety, zwłaszcza krępujące ciało gorsety, zakładane nawet małym dziewczynkom, negatywnie wpływające na ich rozwój fizyczny.
Może warto zwrócić na to uwagę i dzisiejszym modnisiom?
Karolina Stojek-Sawicka "O zdrowiu i chorobach szlachty polskiej", Bellona 2014
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?