Fot. P. Nowosławski
Mariusz Saniternik o "Królu Learze"
- Rola Króla Leara kojarzy się ze zwieńczeniem kariery aktorskiej artysty w podeszłym wieku. Czy Ty, mężczyzna w sile wieku, nie byłeś zdziwiony propozycją od Krzysztofa Jasińskiego zagrania tej postaci?
- Powiem szczerze, na początku nie. Ale w miarę jedzenia zaczęło potęgować się nie tyle zdziwienie, co moje przerażenie. A mam tu na myśli zdobywanie takiego rodzaju świadomości jak podczas szlifowania diamentu. W pierwszym momencie człowiek podchodzi do tego z zapałem, a potem następuje coraz mocniejsze drżenie rąk.
- Bo wzrasta świadomość ilości posiadanych karatów?
- No właśnie, a konkretnie w przypadku pracy nad takim arcydziełem zaczynają mnożyć się pytania w rozwiązywaniu tej niesamowitej zagadki, jaką jest "Król Lear". Przyznam się, że był taki moment, kiedy pomyślałem, że to zadanie mnie przerosło.
- Chciałeś się wycofać?
- Nie, nie do tego stopnia, ale pojawiały się tysiące wątpliwości. Aż wreszcie pomyślałem, że skoro matka natura pozwoliła mi cokolwiek zrozumieć z tego arcydzieła - to świetnie, trzeba dociekać dalej. Ale uznałem też, że jeśli uda mi się rozwiązać tę niezwykłą zagadkę, czy też, że wraz z reżyserem znajdziemy odpowiedzi na wiele pytań - to właściwie nie będzie co grać. Stąd najbardziej fascynujący jest proces szukania. Podstawowym problemem tego dramatu jest jego nierozwiązywalna tajemnica. Przez trzydzieści lat pracy w moim zawodzie nie spotkałem się z taką komplikacją postaci. Myślę, że każdy z widzów musi sobie sam odpowiedzieć na padające w tym spektaklu pytania. To jest tak jak z miłością: każdy z nas indywidualnie ją musi przeżyć.
- Kim dziś, we współczesnym świecie, jest Lear?
- Sądzę, że w tym potwornie zmaterializowanym świecie trudno by go było znaleźć.
- Skoro tak, to czy nie jest dla nas obcym bohaterem, wręcz archaicznym?
- Nie, bo jego siła tkwi w tajemnicy. On nadal powoduje drżenie serca i rąk.
- O czym jest dziś ta opowieść, historia starego króla, który postanowił podzielić królestwo między trzy córki?
- O sprawach ponadczasowych: o miłości i zdradzie, o szaleństwie i straconych nadziejach. Ale także o tym, że władza absolutna może absolutnie deprawować, o tym, że punkt siedzenie zmienia punkt widzenia. Wreszcie o zniewalającej sile pieniądza. Lear, w swojej niefrasobliwości popełnia błędy, których prawdopodobnie nie popełniłby, gdyby znał ich konsekwencje. W każdym z nas istnieją pokłady dobra i zła, mądrości i głupoty - to prawda stara jak świat. O tej prawdzie też mówi Szekspir. Krzysztof Jasiński przez dwadzieścia lat dochodził do realizacji "Króla Leara". I doszedł. Wraz ze mną i zespołem. A czy nam się to udało? Zapraszam na przedstawienie.
Rozmawiała JOLANTA CIOSEK
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?