Nie ma się czemu dziwić. W ostatnich sześciu kolejkach oświęcimianie wygrali tylko raz, po dogrywce w Jastrzębiu (1:0). Wcześniej przegrali trzy mecze, a porażka w Opolu była już drugą z rzędu.
Optymiści zwracali uwagę, że oświęcimianie mają szansę na wygraną w Opolu. Wszak w historii potyczek z Orlikiem w ekstraklasie notowali dotąd same zwycięstwa. Jednak każda nawet najpiękniejsza seria, musi się kiedyś skończyć. - Szkoda, że w takim momencie, kiedy bardzo potrzebujemy punktów w wyścigu po miejsce w pierwszej „szóstce” - żałował Josef Dobosz, trener oświęcimian.
Orlik wygrał, bo ma znacznie mocniejszy skład niż w poprzednich latach. Opolanie myślą nawet o włączeniu się do walki o medale. Jego ostoją jest bramkarz John Murray, a wśród napastników prym wiodą Michael Cichy i Alex Szczechura. W dodatku przed sezonem działacze pozyskali zawodników zza oceanu.
- Słabo zagraliśmy pierwszą tercję - przyznał Dobosz. - Zresztą bardzo powoli się rozkręcaliśmy. Na dobrą sprawę na wysokim poziomie zagraliśmy tylko w ostatniej odsłonie. Trudno wtedy myśleć o zdobyczach punktowych. Choć muszę przyznać, że okazji bramkowych mieliśmy tyle, że mogliśmy doprowadzić do dogrywki, a w niej wszystko mogłoby się zdarzyć. Przecież nie zawsze ładna gra ma przełożenie na punkty. Można przecież czasem także przydko wygrać. Jednak z __przebiegu całego spotkania Orlik wygrał jak najbardziej zasłużenie.
Trener nie wspomniał, że oświęcimianie walczyli nie tylko z rywalem, ale także własnymi słabościami. Kilku zawodników zagrało nie będąc w pełni sił. Choroba zmogła Radima Haasa. Problemy zawodników z przypadłościami grypowymi zaczęły się już na porannym rozjeździe, przed wyjazdem do Opola.
Gospodarzom być może mocno w głowach siedziała historia spotkań z oświęcimianami, dlatego na początku byli trochę spięci. - Powiedziałem swpim chłopcom, że potrzebujemy bramki, która dodałaby nam pewności na __lodzie- tłumaczy Jason Morgan, trener opolan. - Na szczęście przed przerwą udało nam się zdobyć nawet dwie.
Oświęcmianie mieli szansę ustawienia tego spokania pod siebie. Najpierw przy bezbramkowym wyniku mieli o jednego zawodnika więcej, a potem już po stracie pierwszej bramki. Jednak po raz kolejny udowodnili, że rozgrywanie przewag nie jest ich mocną stroną.
- Po przetrzymaniu tych osłabień mogliśmy zacząć grać swoje i myśleć o __zdominowaniu rywali - cieszył się Morgan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?