Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpiegowska historia, czyli jak Niemiec został agentem Watykanu

tekst Janusz Ślęzak
Pius XII w drodze na koronację, 12 marca 1939 r
Pius XII w drodze na koronację, 12 marca 1939 r
Müller (po polsku: Młynarz) to w Niemczech najpopularniejsze nazwisko. 37 lat temu we wrześniu, w wieku 81 lat, zmarł pewien wyjątkowy Müller. Josef Müller, współzałożyciel i pierwszy przewodniczący Unii Chrześcijańsko-Społecznej, bawarskiej partii chadeckiej. I tajniak papieża Piusa XII.

W czasach zimnej wojny bawarscy katolicy z CSU nie cieszyli się sympatią w Polsce. Trudno się zresztą dziwić, CSU sprzeciwiała się ratyfikacji układu normalizującego stosunki pomiędzy RFN i PRL, zawartego w 1970 r. Wyglądało na to, że 25 lat po klęsce III Rzeszy wciąż nie chciała ona uznać polsko-niemieckiej granicy na Odrze i Nysie. Ale, być może, chodziło o coś innego. Podpis pod jednym z najważniejszych dokumentów w najnowszej historii polsko-niemieckiego sąsiedztwa złożył kanclerz Willy Brandt, przewodniczący SPD - konkurencyjnej wobec koalicji CDU/CSU partii socjaldemokratycznej. Historyczne porozumienie z Polakami zawarł rok po upadku w Niemczech tzw. Wielkiej Koalicji CDU/CSU i SPD, a po przegranych wyborach chadecy nie byli skorzy do wspierania dyplomacji socjaldemokratów. Dokumenty podpisano, ale PRL-owska propaganda jeszcze długo straszyła Polaków „odwetowcami z Bonn”, a zwłaszcza Herbertami Czają i Hupką (akurat obaj z CDU).

Niespełna 20 lat później, już po upadku bloku komunistycznego, niemieccy chadecy stali się bardziej strawni dla polskich polityków. Helmut Kohl - kanclerz, który zjednoczył Niemcy - w listopadzie 1989 r. przyjechał do Krzyżowej na Dolnym Śląsku, by w imieniu rodaków pojednać się symbolicznie z Polakami, reprezentowanymi przez pierwszego niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego. Ze wspomnień obu nieżyjących już polityków wiemy, że to było trudne spotkanie, zresztą jak całe polsko-niemieckie pojednanie, wciąż dla wielu nie do przyjęcia.

Wróćmy do doktora prawa Josefa Müllera. Pięćdziesiąt lat przed spotkaniem Kohl - Mazowiecki on także gościł w Krzyżowej, w pałacu należącym do hrabiego Helmutha von Moltkego, gdzie spiskowali niemieccy antyfaszyści, głównie z kręgów oficerskich, arystokratycznych i kościelnych. Müller musiał tam trafić jako członek antyhitlerowskiego spisku Czarna Kapela oraz agent Abwehry, niemieckiego wywiadu wojskowego, dowodzonego przez admirała Wilhelma Canarisa. Dla Canarisa, wysokiego dygnitarza III Rzeszy i równocześnie zaciekłego przeciwnika Hitlera, Müller okazał się bardzo cennym nabytkiem. Bawarski prawnik, zwany z racji chłopskiego pochodzenia Woźnicą, miał bowiem jeszcze innego, potężniejszego protektora. Już przed wybuchem wojny został agentem Watykanu, a dokładnie papieża Piusa XII. Znali się od lat, z czasów, gdy przyszły papież - Eugenio Pacelli - był nuncjuszem w Monachium i w Berlinie, a potem sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej.

Pontyfikat Pacellego przypadł na najgorsze lata w niemieckiej historii XX wieku. Gdy w 1933 r. narodowi socjaliści wygrali wybory, tamtejszy Kościół znalazł się w stanie zagrożenia. Zapewne dlatego Pacelli wynegocjował z Hitlerem konkordat, mający gwarantować prawa katolików w III Rzeszy. Rokowania z diabłem rychło okazały się bezcelowe. W 1938 r. po tzw. nocy kryształowej, czyli pogromie Żydów, Pacelli wiedział, że jedyne wyjście to usunąć szalonego tyrana. Zaczął zatem wspierać niemieckich spiskowców, dojrzewających do decyzji o zamachu na Hitlera. Przez lata najważniejszym łącznikiem, kursującym pod przykrywką Abwehry między Berlinem i Watykanem, był właśnie Josef Müller.

Amerykański historyk, eseista i analityk polityczny Mark Riebling, autor książki „Kościół szpiegów. Tajna wojna papieża z Hitlerem”, której polskie wydanie ukazało się wczoraj nakładem Wydawnictwa Literackiego, zdaje sobie sprawę z tego, iż ocenia Piusa XII łaskawiej niż większość historyków. Ale i tak przyznaje, że milczenie Watykanu wobec okrucieństw nazizmu pozostaje jedną z największych kontrowersji. Inni historycy oskarżyli Piusa XII o współudział w Holokauście, nazywając go „papieżem Hitlera”. Jak mógł wysyłać do Berlina życzenia urodzinowe - pytali - wiedząc z licznych raportów (w tym od Müllera) o mordowaniu Żydów oraz innej ludności na podbitych terenach.

Riebling twierdzi tymczasem, że to tylko pół prawdy. Zachowując bulwersujące dla demokratycznego świata milczenie w sprawie mordowania Żydów, jednocześnie chronił wielu z nich i finansował ich ucieczki z zajętych przez Niemców terytoriów. Ponadto już przed wojną spiskował w celu obalenia Führera. W III Rzeszy dla Piusa XII pracowali liczni zakonnicy i świeccy antyfaszyści, a papież starał się też pośredniczyć w kontaktach tzw. dobrych Niemców z aliantami. Być może - jak pisze Riebling - brak oficjalnego potępienia Holokaustu oraz prześladowań katolików i innej ludności wynikał z obawy, że głos Watykanu może tylko pogorszyć sytuację na okupowanych terenach. W grę mogła też wchodzić obawa przed zemstą nazistów. W początkowej fazie wojny, gdy Niemcy odnosiły sukcesy, zachowaniem papieża mogła kierować jeszcze inna kalkulacja. Być może liczył się z tym, że po zawarciu pokoju Kościół stanie się na długie lata samotną wyspą w opanowanej przez faszystów Europie. Otwarte potępienie Hitlera wywołałoby w takiej sytuacji zemstę i zagładę światowego centrum religii katolickiej.

Mimo niejednoznacznych ocen pontyfikatu Pacellego 20 lat po upadku III Rzeszy i siedem lat po śmierci Piusa XII, Paweł VI rozpoczął proces beatyfikacyjny papieża okresu II wojny światowej. Protesty, szczególnie środowisk żydowskich, były nieuniknione i doprowadziły do tego, że w 2007 r. Niemiec Joseph Ratzinger, jako papież Benedykt XVI, wstrzymał proces beatyfikacyjny. Pius XII zyskał tylko tytuł Czcigodnego Sługi Bożego.

Ulubiony agent papieża jakimś cudem przeżył wojnę, mimo że już w kwietniu 1943 r. został aresztowany przez gestapo. Müller wytrzymał w berlińskim więzieniu wiele miesięcy brutalnych przesłuchań, przeżył pobyt w Buchenwaldzie, Flossenbürgu i Dachau. Został wręcz cudownie ocalony, gdy stał już pod szubienicą. Czy rzeczywiście zawdzięczał życie zadziwiającej jak na antyfaszystę, wieloletniej przyjaźni ze swym krajanem z Monachium, SS-Gruppenführerem Hansem Rattenhuberem? Czy szef osobistej ochrony Hitlera - ten sam, który w ogrodzie Kancelarii Rzeszy spalił ciała Führera i Ewy Braun po tym jak popełnili samobójstwo - wybawił Müllera? Riebling stawia tezę, że uratowanie Woźnicy tuż przed egzekucją na początku kwietnia 1945 r. było efektem interwencji Rattenhubera i telefonu wykonanego z bunkra Hitlera pod Kancelarią Rzeszy.

Wywieziony do południowego Tyrolu, Müller dostał się w ręce Amerykanów. 1 czerwca 1945 r. znów spotkał się z Piusem XII. Bardzo osobista rozmowa trwała trzy godziny. Były pracownik Abwehry, członek tajnych antyhitlerowskich spisków i agent Watykanu, miał teraz nowych mocodawców. Wkrótce wrócił do Monachium jako agent amerykańskiego wywiadu o kryptonimie „Robot”. Zajął się odbudowywaniem niemieckiej chadecji, która na 20 następnych lat zdominowała scenę polityczną w RFN.

W przeciwieństwie do wyrosłych w kulcie posłuszeństwa wobec władzy niemieckich protestantów, bawarscy katolicy prawo do fizycznej likwidacji tyrana wywodzili z nauk dominikanina św. Tomasza z Akwinu, XIII-wiecznego filozofa, jednego z najważniejszych myślicieli chrześcijaństwa. Pius XII aprobował i w pewnym sensie z góry rozgrzeszał każdy spisek na życie Hitlera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski