Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpilka wysłał Adamka na emeryturę [WIDEO]

Przemysław Franczak, Łukasz Madej
Prawy prosty Artura Szpilki ląduje na głowie Tomasza Adamka. Wieliczanin uderzał i trafiał częściej. Trzech   sędziów przyznało mu zwycięstwo stosunkiem głosów 96:94, 98:92 i 96:94.
Prawy prosty Artura Szpilki ląduje na głowie Tomasza Adamka. Wieliczanin uderzał i trafiał częściej. Trzech sędziów przyznało mu zwycięstwo stosunkiem głosów 96:94, 98:92 i 96:94. Fot. Piotr Duszczyk / Polsat Boxing Night
- Jeżeli nie mogę w ringu błyszczeć, to trzeba odejść - mówił "Góral" po przegranej walce w Krakowie. Jego koniec może być początkiem dużej kariery "Szpili".

Sobotni wieczór. Kraków Arena świeci się tak, jakby stała w centrum Las Vegas, a nie między ulicą Lema a parkiem Lotników. Na ledowej elewacji przesuwają się ogromne portrety Tomasza Adamka i Artura Szpilki. Pod halą tłum ludzi. Miejscami blichtr i przepych. Fury, skóry i komóry. Są kobiety w wieczorowych kreacjach, mężczyźni w drogich garniturach i byczki w bluzach z kapturem.

W sumie na trybunach usiądzie 17 tysięcy ludzi. Pod ringiem znane postaci: m.in. wyszykowana Agnieszka Radwańska z narzeczonym Dawidem Celtem, obok nich Zbigniew Boniek, gdzieś dalej Michał Wiśniewski. Kolorowe światła fruwają po widowni. Takiej gali boksu Kraków jeszcze nie widział.

Reklamowano ją hasłem "Chwila prawdy" i prawda okazała się bolesna dla Adamka. 38-letni pięściarz, legenda polskiego boksu, jednogłośnie na punkty przegrał z młodszym o 13 lat Szpilką. Wcześniej łudził się, że po ewentualnym zwycięstwie jeszcze raz ruszy na podbój amerykańskiego rynku, ale wschodząca gwiazda z Wieliczki wybiła mu to z głowy. "Góral", którego - o dziwo - dopingowała zdecydowana większość kibiców, z ringiem pożegnał się jednak godnie.

- Lata lecą, starzejemy się, nie da się być w ringu bez końca. Taka kolej rzeczy - mówił potem na konferencji prasowej. Było już wtedy grubo po trzeciej nad ranem. Siedział przegrany, zmęczony, ale czasem się uśmiechał.

- Nikt przecież nie umarł w rodzinie. To jest sport, każdy chce wygrać, dziś nie było mi dane, ale nie będę płakał z tego powodu - wyjaśniał. - Szpilka niczym mnie nie zaskoczył, to po prostu ja nie byłem sobą. A jeżeli nie mam już swoich atutów, dzięki którym wygrywałem przez całą karierę, to trzeba odejść, zająć się rodziną. Mądry człowiek wie, kiedy nadchodzi ten moment. Nie chciałbym, żeby w ringu stała mi się krzywda.

Zdanie "mam dla kogo żyć" powtórzył kilka razy.

Trudno jednak powiedzieć, żeby sobotnia walka dała mu specjalnie w kość. Jego twarza była niespecjalnie poobijana. Inna sprawa, że po Szpilce w ogóle nie było widać, że ma za sobą 10 rund ze słynącym z szybkości i techniki rywalem.

- Kibice pewnie nie byli do końca zadowoleni, bo oni chcą ringowych wojen - przyznawał "Góral". - A skoro on nie chciał podjąć wojny, to próbowałem go szachować. W sumie więc tych ciosów nie było dużo.

To dlatego że nie do poznania w ringu był Szpilka. Bodaj pierwszy raz w jego karierze nad emocjami wzięły górę chłodna głowa i taktyka. Co ciekawe, gdy przyjechał do hali białą limuzyną z wielkim napisem "Szpila", a potem zaczął wygłupiać się przed towarzyszącą mu w drodze do szatni kamerą, nic nie wskazywało, że między linami zobaczymy tak wyrachowanego pięściarza.

- Przed walką był wyluzowany, ale mnie to nie martwiło. On nie może być całkiem spokojny, bo to jest nadal Artur Szpilka - uśmiechał się jego trener Fiodor Łapin, który do tej pory miał problem z opanowaniem temperamentu podopiecznego w ringu.

- Teraz zrealizował wszystkie założenia. Walczył tak, jak chciałem. Wyeliminował lewą rękę Tomka. No, parę razy go poniosło, ale zagrożenia nie było - opisywał szkoleniowiec.

To zwycięstwo otwiera przed Szpilką nowe perspektywy.

- Co dalej? Artek zaraz wam coś chyba ogłosi - tajemniczo mówił Łapin.

I Szpilka ogłosił. - Z trenerem Łapinem dobrze nam się współpracuje, ale plan mam taki: za niedługo stoczę jeszcze jedną walkę w Polsce, z łatwiejszym rywalem od Tomka, i wyjeżdżam na trzy miesiące potrenować do Stanów. Tam też mam promotora i jadę głównie sparować z dobrymi zawodnikami. Chciałbym tam spróbować swojej szansy. Jeżeli nie znajdę tego, czego szukam, wracam do Polski i dalej jestem z trenerem Łapinem - zdradził "Szpila".

Roger Bloodworth, trener Adamka, nie pozbawia Szpilki szans na zrealizowane własnego american dream.

- Wszysto jest w jego rękach. Ale musi ciężko pracować i poprawić parę rzeczy - ocenił. - Czy czymś mnie zaskoczył w walce z Tomkiem? Jedynie wytrzymałością. Była na o wiele lepszym poziomie niż wcześniej.

Adamek do Stanów wylatuje już dziś. Jednak nie po to, by kontynuuować karierę, ale spędzać emeryturę. Tam ma dom, rodzinę.

- Słyszałem, że Saleta chciałby ze mną walczyć. Pozdrawiam go serdecznie, ale od razu mówię: nie ma takiej możliwości - oświadczył "Góral". - Podobnie jak nie widzę sensu w organizowaniu jakichkolwiek walk pożegnalnych. Bogu dziękować, do garnka mam co włożyć, dam sobie radę.

Bloodworth: - Widziałem w czasie walki, że Tomek już nie był w stanie, jak my to mówimy, nacisnąć spustu. Przychodzi taki czas w karierze, że trzeba odejść. Dla dobra rodziny.

Wygrana Szpilki sprawiła, że głęboki oddech mógł wziąć jeden z organizatorów gali, szef grupy Sferis KnockOut Promotions Andrzej Wasilewski. Przed walką wieczoru minę mógł mieć niewyraźną, bo do tego momentu jego zawodnicy zawodzili na całej linii. Grzegorza Proksę, próbującego odbudować karierę byłego pretendenta do tytułu mistrza świata wagi średniej, efektownie znokautował w 7. rundzie - łamiąc mu przy okazji szczękę - Maciej Sulęcki, a wracający do boksu po dwuletniej odsiadce Dawid Kostecki przegrał na punkty z sądeczaninem Andrzejem Sołdrą, zresztą w zdecydowanie najciekawszym pojedynku gali.

Kostecki robił przed tą walką wokół siebie sporo szumu, obrażał rywala, a na ring wchodził w masce jakiegoś klauna z horroru. Po walce zachował się jednak z klasą. Wyściskał Sołdrę - który w 2. rundzie był bliski nokautu, ale jakoś się pozbierał - gratulował, długo z nim rozmawiał. Dla sądeczanina ten sukces może być punktem zwrotnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski