Dwie oferty na zakup majątku Okręgowego Szpitala Kolejowego
Najpóźniej z końcem czerwca Okręgowy Szpital Kolejowy w Krakowie przestanie przyjmować pacjentów. - Nie możemy narażać zdrowia i życia pacjentów - uzasadnia swoją decyzję dyrektor szpitala Piotr Strzelbicki i winą za taki stan obarcza Urząd Marszałkowski, któremu podlega szpital przy ul. Lea.
- Warunki, w jakich musimy przyjmować pacjentów, urągają wszelkim cywilizowanym normom - mówi Piotr Strzelbicki. - O wymianę zepsutej części w jakimś aparacie medycznym musimy błagać prywatne firmy, bo nie mamy czym zapłacić. Gdyby coś się stało pacjentowi, to trudno byłoby się wytłumaczyć przed prokuratorem, że działalność medyczna prowadzona jest w tak fatalnych warunkach. Dłużej tego nie możemy ciągnąć.
Coraz gorsza sytuacja szpitala to skutek braku decyzji co do dalszych jego losów. - Dziś jesteśmy w tym samym miejscu, co we wrześniu ubiegłego roku, kiedy to odrzucono ofertę przejęcia szpitala przez prywatną osobę i spółkę pracowniczą - twierdzi dyrektor Strzelbicki. - Sygnalizowaliśmy, że organizowanie kolejnych przetargów to tylko strata czasu. Po publikacjach prasowych o likwidacji szpitala od razu o swoje należności upomnieli się dłużnicy, co jeszcze bardziej pogorszyło sytuację finansową. W gazetach pojawiały się informacje o tym, że naszych pracowników i nasz sprzęt przejmą inne szpitale, a z nami nikt na ten temat nie rozmawiał. Teraz traktuje się nas jako straszaka na pracowników w innych szpitalach, wmawiając im, że jak się im coś nie podoba, to ich miejsce zajmą zwalniani ze Szpitala Kolejowego. Nie chcemy być dłużej ignorowani i oczekujemy jakiejkolwiek decyzji, nawet tej o zwolnieniach i wypłaceniu odpraw.
Wicemarszałek województwa małopolskiego Andrzej Sasuła zapewnił, że w przyszłym tygodniu zapadną ostateczne decyzje w sprawie szpitala przy ul. Lea. Do wczoraj można było składać oferty na zakup majątku tej jednostki; jak poinformował nas wicemarszałek Sasuła - wpłynęły 2 oferty. - Będziemy je otwierać w poniedziałek - dodał. - Nie chciałbym spekulować, czy ważniejsza będzie cena czy utrzymanie działalności medycznej w tym miejscu. Otworzymy koperty, przeanalizujemy oferty i dopiero wtedy będzie można powiedzieć coś o dalszych losach szpitala, także o jego ewentualnym zamknięciu.
Wicemarszałek nie zgadza się z zarzutem, że Urząd Marszałkowski jest odpowiedzialny za obecną sytuację Szpitala Kolejowego. - Gdy rok temu pojawił się pomysł likwidacji tej jednostki, kolejarze grozili zablokowaniem całej Małopolski - przypomniał Andrzej Sasuła. - "Zyskiem" przeciągania tej sprawy jest to, że dziś już wszyscy zdają sobie sprawę, że w obecnej formie szpital nie może dalej funkcjonować. Nie można było przyjąć oferty prywatnej osoby i spółki pracowniczej poza przetargiem, bo w takim trybie szpital mogłaby przejąć tylko spółka pracownicza. Wiadomo, że trzeba co najmniej kilku milionów złotych, by ten szpital dostosować do obowiązujących standardów, a spółka pracownicza nie była sama w stanie zapewnić tak dużych nakładów finansowych.
Okręgowy Szpital Kolejowy jest najbardziej zadłużony spośród jednostek podległych Urzędowi Marszałkowskiemu. Kilka miesięcy temu jego długi sięgały 25 mln zł.
(GEG)