Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpitalne związki czują się atakowane, dyrektor przystąpił do rokowań

Redakcja
Niepokoje w szpitalu są, ale zagrożenia strajkiem nie ma Fot. Anna Szopińska
Niepokoje w szpitalu są, ale zagrożenia strajkiem nie ma Fot. Anna Szopińska
Duże rozgoryczenie członków i szefostwa dziewięciu związków zawodowych działających w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym spowodowały wygłaszane publicznie - na forum rady powiatu i komisji zdrowia tudzież do mediów - opinie władz powiatu i dyrekcji Szpitala, iż związki chcą rządzić, nie biorąc odpowiedzialności, i że eksperyment z dopuszczeniem ich przedstawicieli do zarządzania placówką się nie powiódł.

Niepokoje w szpitalu są, ale zagrożenia strajkiem nie ma Fot. Anna Szopińska

POWIAT NOWOTARSKI. Czy musiało dojść do sporu zbiorowego w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym, by zaczęły się merytoryczne rozmowy?

Równocześnie - o czym wcześniej informowaliśmy - dwa reprezentatywne związki pielęgniarskie wszczęły z dyrektorem spór zbiorowy wysuwając kilka postulatów, dotyczących przede wszystkim ministerialnie ustalonych norm zatrudnienia i spraw płacowych.

Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego pielęgniarek i Położnych, Ogólnopolskiego Związku Położnych, Międzyzakładowej Organizacji Związku Zawodowego Neonatologów, ogólnopolskiego NSZZ "Solidarność", Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia, Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego, Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii - podnoszą, że mimo ich najlepszej ku temu woli, spotkań z dyrektorem Markiem Wierzbą nie było od marca; że dyrektor już nie przedstawia reprezentantom załogi problemu tylko swoje plany poddaje pod opinię Rasy Społecznej Szpitala, pod uchwałę rady lub Zarządu Powiatu w postaci gotowego projektu. O tych planach nie są w ogóle powiadamiani ordynatorzy. Nie odpowiada też na pisma.

Nie ma wśród wymienionych związków jedynie przedstawicieli Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, bo z nim rozmowy prowadziła dyrekcja osobno, on jednak także nie zaakceptował zmienionego regulaminu wynagrodzeń.

- My mamy współpracować z dyrekcją i bronić pracowników - mówią związkowcy. Takie są nasze statutowe obowiązki. A jak to zrobić, jeśli się nie spotykamy? Ponieważ nie mogliśmy się doczekać na spotkanie, a sytuacja była napięta, 10 sierpnia wystosowaliśmy na piśmie 29 pytań do dyrektora. Odpowiedzi do tej pory nie ma...

Istotnie, dyrektor Marek Wierzba zapewniał, że na część tych pytań odpowie, część natomiast uznał za przekroczenie związkowych kompetencji.

- Nieprawdą jest, że związki przeszkadzają, bo chcą rządzić - ripostują przedstawiciele organizacji. Współpraca z poprzednim dyrektorem nie była usłana różami, ale spotykaliśmy się, żeby wspólnie rozwiązywać problemy, byliśmy proszeni, żeby przedstawiać wspólne stanowisko związkowe. Wtedy zgodziliśmy się na obniżenie pensji przez pół roku, zawiesiliśmy fundusz socjalny, z naszej inicjatywy był zmieniony zapis dotyczący nagród jubileuszowych - tak, że 20 lat musi dana osoba przepracować w tym zakładzie pracy, aby otrzymać nagrodę. Teraz niemile jest widziane, że związki się zbierają i zajmują wspólne stanowisko. Dyrekcja spotyka się i prowadzi rozmowy wybiórczo, z każdym związkiem osobno. Nie ma przepływu informacji. Jesteśmy ciągle atakowani, a dyskusji nie ma. Niektórzy z nas pracują tu od 30 lat. Wciąż jesteśmy obciążani spadkiem po kolejnych dyrektorach, podczas gdy oni nie ponoszą żadnych konsekwencji swoich decyzji. Jesteśmy obarczani winą za decyzje, na które nie mamy wpływu. Oszczędności robione są kosztem niedobrych poczynań.

Tu pada przykład zatrudnionej niedawno pani głównej kadrowej bez wykształcenia kierunkowego, podczas gdy "oddelegowanej" na trzy miesiące na inne stanowisko jej poprzedniczce trzeba płacić taką samą pensję. Tabele zapotrzebowań na odzież zostały w lipcu zmienione (co oznacza znaczne pomniejszenie ilości) właśnie przez panią kadrową. Fartuch, jak się okazuje, przysługuje pracownikowi szpitala raz na cztery lata... Związkowcy znają fakty świadczące, że działalność nowej pani kadrowej obciążona jest błędami zdradzającymi nieznajomość przepisów.
Związki podnoszą, że nie rozmawiał z nimi dyrektor o tym, ile osób trzeba zwolnić na poszczególnych oddziałach; że lekarze namawiani są do podpisania niekorzystnego dla pracowników regulaminu wynagrodzeń, w którym przewidywane są obniżki pensji, a wystarczy, by jeden reprezentatywny związek się wyłamał i regulamin będzie można wprowadzić.

23 maja wszystkie organizacje związkowe wystąpiły do dyrektora o stworzenie zakładowego układu zbiorowego. Odpowiedzi w sprawie układu nie było, a właściwie był nią... zmieniony regulamin wynagrodzeń. Regulamin i tak trzeba zmienić, gdyż - na co zwracała uwagę Państwowa Inspekcja Pracy - jest nieczytelny z powodu wielu aneksów. Ale ten nowo stworzony i poddawany konsultacjom pracownicy uważają za niekorzystny.

Spraw, które organizacje związkowe postrzegają jako niepokojące jest znacznie więcej: rozbijane są zgrane i wyspecjalizowane zespoły (pielęgniarki z karetek przenoszone są na oddział ratunkowy, a pielęgniarki z ratunkowego - na inne oddziały, np. na noworodki, z którymi nie miały nigdy do czynienia); ratownicy medyczni w maju wbrew przepisom pracowali na trzy zmiany i dopiero po interwencji Państwowej Inspekcji Pracy przywrócone zostały dyżury 12-godzinne; system kontraktowy skutkuje przemęczeniem lekarzy na dyżurach; sześć spraw jest teraz w Sądzie Pracy, a już płacone są odszkodowania za wcześniejsze zwolnienia niezgodne z przepisami. Procesy i odszkodowania tymczasem uszczuplają pulę pieniędzy z NFZ, przeznaczoną na leczenie pacjentów.

Pracownikom "oddelegowanym na inne miejsca pracy proponuje się nowe warunki zatrudnienia, a nieprzyjęcie propozycji jest równoznaczne ze zwolnieniem z pracy.

Na kpinę zdaniem związkowców zakrawa fakt, że "komisja antymobbingowa" w Szpitalu składa się z pani wicedyrektor ds. pielęgniarstwa i wicedyrektora ds. lecznictwa, czyli z zarządzających placówką.

Najbardziej jednak trwoży ich to, że przy ogromnym potencjale szpitala spada jego renoma, o czym świadczy m.in. ograniczanie się (z wyjątkiem jeszcze ortopedii) do czterech podstawowych rodzajów działalności medycznej.

Pierwsze rokowania w sporze zbiorowym z pielęgniarskimi już się jednak odbyły.

- Dyskusja trwała trzy godziny, w bardzo merytorycznej i pozytywnej atmosferze - mówi dyrektor Marek Wierzba. Ustaliliśmy, że tak naprawdę są dwa zasadnicze postulaty i omawialiśmy sposób rozwiązania tych problemów. Chodzi o minimalne normy zatrudnienia i o wzrost wynagrodzeń. Są tu pewne propozycje, a ja wyjaśniłem, jakie są okoliczności. Jeśli chodzi o szczegóły - na razie ustaliliśmy, że nie ma powodu, by upubliczniać treść tych rozmów. Nie ma też zagrożenia strajkiem. Są problemy, które - zdaniem pań pielęgniarek - należy rozwiązać.

Kolejna tura rozmów między dyrekcją a związkami, które rozpoczęły spór zbiorowy - w tym tygodniu.

Anna Szopińska

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski