Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuczna dłoń i sznurowadła

Redakcja
Marcin jako pierwszy w Polsce otrzymał cudowną rękę Fot. Wiesław Ziobro
Marcin jako pierwszy w Polsce otrzymał cudowną rękę Fot. Wiesław Ziobro
Mógł zginąć, a tymczasem żyje i chce żyć. Chce być jak najbardziej sprawny, by osiągnąć możliwie największą niezależność. Chociaż stracił wzrok, ani razu nie pomyślał, by kupić wyszkolonego psa przewodnika.

Marcin jako pierwszy w Polsce otrzymał cudowną rękę Fot. Wiesław Ziobro

- Po co? - dziwi się. - Z psem bywa różnie, a ja nie powinienem przyzwyczajać się do pomocników. Jakichkolwiek, także ludzi. Poza tym wierzę, że kiedyś będę widział...

Marcin Kaczmarzyk mieszka w rzeszowskim osiedlu Krakowska-Północ, w czteropiętrowym bloku z wielkiej płyty. Ma 21 lat. Przed wypadkiem studiował budownictwo. Interesuje się meteorytami, jako jeden z nielicznych w kraju należy do Polskiego Towarzystwa Meteorytycznego. Na biurku w swoim pokoju przechowuje kilkanaście kamieni pochodzących z nieba.
Ta pasja była powodem nieszczęścia, choć on nie chce w ten sposób myśleć. Popołudniem, 13 grudnia 2007 r., za pomocą chemikaliów wytrawiał, jak fachowo określa się tę czynność, kamienie z kosmosu, by ujrzeć ich głębiej ukrytą fakturę. W pewnej chwili nastąpił potężny wybuch. Przypuszczalnie w pokoju wymieszały się opary substancji chemicznych; eksplozja nastąpiła po zapaleniu lampki na biurku. W mieszkaniu zawaliła się ścianka działowa.
Marcin - z rozerwaną jamą brzuszną, poszarpaną nogą, urwaną dłonią, urwanymi palcami drugiej ręki, bez oczu, z poważnymi obrażeniami uszu - w stanie krytycznym trafił do szpitala. Przez sześć tygodni lekarze ratowali jego życie, była potrzebna krew od 45 dawców.
Przeżył.
- To naprawdę cud - opowiada Halina Kaczmarzyk, matka Marcina. - Przeszedł dwie operacje ratujące życie, drugi raz go otwierali, bo zbierała się woda w płucach, tworzyła się przetoka żółciowa, pojawiła się ropa w narządach wewnętrznych. Kiedy dzwonili ze szpitala, za każdym razem miałam miękkie nogi. Syn przetrwał, bo zawsze był silny, twardy. Kiedyś z Rzeszowa do Częstochowy w jeden dzień zajechał rowerem. Gdy innym razem zaliczył ostrą wywrotkę na rowerze, uspokajał: nic się nie stało, choć spływała po nim krew.

Zostaniesz cyborgiem

Rodzina oraz przyjaciele postanowili, że niepełnosprawny po wypadku Marcin, do niedawna radosny, pełen energii chłopak, musi osiągnąć maksimum tego, co w jego sytuacji jest możliwe. Ktoś zażartował: - Marcin, zrobimy z ciebie cyborga, połączenie człowieka z maszyną.
Chodziło o to, by za pomocą najnowocześniejszej techniki usprawnić Marcina na tyle, na ile jest to możliwe na początku XXI wieku. Ludzie, którzy zechcieli mu pomóc, zabrali się do sprawy metodycznie: otworzyli konto bankowe na rzecz Marcina, zorganizowali zbiórkę pieniędzy, zrobili profesjonalną stronę internetową, nagłośnili sprawę. Marcin miał za zadanie tylko jedno: nie poddawać się losowi.
Czekały go liczne operacje, wyjazdy w odległe miejsca, także za granicę, konsultacje, badania, testy, przymiarki.
Znajomi znaleźli informacje o najnowocześniejszej na świecie protezie ręki - bionicznej, zrobotyzowanej, amerykańskiej firmy Touch Bionics - którą po raz pierwszy testowano na weteranach wojny w Iraku. Dzięki inteligentnej elektronice zapewnia niezależny ruch wszystkich pięciu palców, można nią przenosić ciężar - do 20 kg, ma zaprogramowanych kilka podstawowych chwytów. Można się przywitać, ściskając dłoń.
Jeden z chwytów - trzymanie w sztucznej dłoni kubka - prezentuje, powoli podnosząc ze stołu szklankę z sokiem. - Dzięki temu wynalazkowi czasem pomagam mamie w zakupach - mówi.
Przez tydzień, w towarzystwie brata Mateusza, przebywał w niewielkiej klinice w Livingston w Szkocji, w której precyzyjnie dobierano bioniczną rękę, tak, by elektrody właściwie trafiały w mięśnie. Wrócił stamtąd jako pierwszy Polak wyposażony w tego rodzaju protezę.
Marcin dotychczas przeszedł około 20 operacji. Wskutek częstych zabiegów i specyficznemu metabolizmowi wątroby uodpornił się trochę na środki usypiające. W czasie jednej z operacji przebudził się. - Miałem dziwne uczucie. Powracającą świadomość przy całkowicie nieobecnym ciele. Poczułem nieznośną lekkość bytu, ale dosłownie, nie w przenośni.
Ma odbudowaną twarz, zoperowane oczodoły, wykonaną plastykę powiek, zrekonstruowaną prawą dłoń, choć pozbawioną trzech palców, prawie normalnie słyszy dzięki przeszczepom błon bębenkowych, którym poddano go w Międzynarodowym Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach pod Warszawą.
Walczy nadal. Dziennik jego zmagań zamieszczany jest na stronach internetowych. Można tam znaleźć opisy wizyt w klinikach, informacje o postępach w leczeniu, o zastosowanych w nim innowacjach, o zabiegach planowanych w przyszłości. W dniu, w którym rozmawiamy, Marcin i jego rodzice szykują się do wyjazdu do szpitala specjalistycznego w Trzebnicy. Najbliższy zabieg ma polegać na powiększeniu szczeliny między dwoma ocalałymi w prawej dłoni palcami, aby pacjent mógł chwytać nieduży przedmiot.

Zdjąć ciemne okulary

- Dziś mogę szczerze powiedzieć: obserwując walkę Marcina, obawiałam się, że gdy przestaną działać leki, które zaczął zażywać po wypadku, nadejdzie okres załamania - przyznaje Teresa Budzyńska, prezes Stowarzyszenia "Działajmy razem", na konto którego wpływają fundusze dla Marcina. - Przecież to młody chłopak, do niedawna niezwykle aktywny, wysportowany, który stracił rękę, palce drugiej dłoni, przestał widzieć, stał się inwalidą. Na szczęście Marcin wszystko to wytrzymuje. Jest w nim tak dużo determinacji, że teraz już jestem o niego spokojna.
Halina Kaczmarzyk opowiada, że syn, mimo kalectwa, wszystko chce robić sam. Nie oczekuje niczyjej pomocy. Nawet świeżo po operacji oczodołów, gdy rany jeszcze się nie zabliźniły, uparł się, że sam będzie mył sobie głowę. Lekarz poradził, aby mu kupić szczelne okulary, których używa się pod wodą.
Marcin wymyślił swój sposób na wiązanie sznurowadeł, dobrze zapamiętuje zmieniony nieco po wybuchu układ mieszkania, żeby nie prosić kogoś o pomoc. Dzięki nowym technologiom i programom używa komórki i komputera, dzwoni i odbiera SMS-y. Stara się być aktywny, na tyle, na ile się da. Wziął dziekankę na politechnice, ale zaocznie zaczął studiować anglistykę na Uniwersytecie Rzeszowskim. Był na obozie dla niewidomych w Muszynie, wybiera się na zjazd Polskiego Towarzystwa Meteorycznego. Myśli o pływaniu.
Szefowa Stowarzyszenia "Działajmy razem" pamięta, że gdy doszło do tragicznego wypadku, niektórzy mieszkańcy Rzeszowa podejrzewali na początku, że to sprawka jakiegoś piromana zabawiającego się niebezpiecznymi ładunkami. Dopiero później dowiedzieli się z mediów, że ofiarą jest student, wartościowy, pełen różnych pasji, młody człowiek. Na koncie stowarzyszenia zaczęło przybywać grosza. Tym sposobem uzbierano na cudowną rękę, która kosztowała 27 tys. funtów. NFZ może sfinansować tylko standardową, mało pomocną, protezę.
Teraz Marcinowi pilnie potrzebne są kosmetyczne protezy oczu, by mógł zdjąć ciemne okulary, ale plany są jeszcze poważniejsze.

Rzeka nadziei

Na szczęście dla niego w światowej medycynie nadeszła era części zamiennych. Pacjenci otrzymują sztuczne serca, elektroniczne sterowniki, wszczepiane do mózgu, implanty ślimakowe pozwalające przywrócić słuch, endoprotezy stawów, protezy rąk, nóg, a nawet naczyń krwionośnych, sztuczną skórę. Marcin, ze względu na liczne obrażenia, będzie przykładem na to, co już można w człowieku zamontować, aby go usprawnić, przynajmniej do pewnego stopnia. Na bionicznej ręce się nie skończy. Nie powinno się skończyć. - Liczę na to, że pod koniec tego roku pojawi się na rynku nowsza generacja protezy ręki - opowiada Marcin. - Ma być wyposażona w zmysł dotyku, bodźce są przekazywane z mózgu do sensorów umieszczonych w sztucznych palcach. Wie się, że chwytany przedmiot jest np. gorący. Gotowy jest prototyp tego urządzenia.
Marcin ma też nadzieję na widzenie. Prof. Jerzy Szaflik, kierownik okulistyki Uniwersytetu Medycznego w Warszawie, uważa, iż rzeszowianin ma szansę na potyliczny implant wzroku, elektroniczne urządzenie rejestrujące obraz i przekazujące - w postaci odpowiednich impulsów - do ośrodka wzroku w mózgu. Ten wynalazek może znaleźć się w użyciu za rok, może za dwa lata.
- Słyszałam o nim - mówi Teresa Budzyńska. - To substytut wzroku. Niewidząca kobieta, która siedziała na brzegu rzeki, dzięki urządzeniu zauważyła znajdujący się na wodzie ruchomy obiekt. To już coś.
- Widzenie jest czarno-białe, możliwe podobno tylko dla tych, którzy w przeszłości widzieli, ale na skutek urazu lub choroby utracili wzrok - informuje Marcin. - Wierzę, że kiedyś jeszcze zobaczę. Moich bliskich i przyjaciół przede wszystkim, ale i moje meteoryty...
Rodzina i znajomi Marcina wertują specjalistyczne pisma techniczne i medyczne, zaglądają do internetu, chcąc wyłowić każdą nowinkę, która mogłaby mieć w przyszłości znaczenie dla ich podopiecznego, która mogłaby być nową nadzieją.
Marcin dopiero teraz dochodzi do wniosku, jak inny byłby jego los, jakość jego życia - jako osoby niepełnosprawnej - kilka, kilkanaście lat wcześniej. Wtedy, gdy epoka części zamiennych w medycynie dopiero nadciągała. - Cóż, wiele rzeczy byłoby niemożliwych w mojej sytuacji, ale jakoś by się żyło.
Ci, którzy dobrze poznali Marcina, dziś nie mają wątpliwości. Poradziłby sobie w każdym przypadku, walczyłby do końca. Nie oczekiwałby znikąd litości.
Kiedy rozmawia się z nim o tym, co się stało i dzieje teraz w jego życiu, nigdy nie utyskuje na los. W pewnej chwili oznajmia: - Wie pan, nigdy mi nawet do głowy nie przyszło, że jestem kaleką...

Możesz pomóc

PS Nr rachunku, na który można wpłacać pieniądze "na leczenie i rehabilitację Marcina Kaczmarzyka": 15 1240 1792 1111 0010 1629 3219; "Działajmy razem", ul. Kamińskiego 12, 35-211 Rzeszów.
Wiesław Ziobro

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski