Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuką było wygrać

zab
Czaniec, wicelider bielskiej "okręgówki", w spotkaniu inaugurującym rundę wiosenną, pokonał na własnym boisku MRKS Czechowice-Dziedzice 2-1 (0-0).

- Liczą się punkty - twierdzi trener Czańca Wojciech Madej po zwycięstwie nad MRKS Czechowice-Dziedzice

Po meczu trener gospodarzy Wojciech Madej stracił niemal głos. Cały czas pokrzykiwał na swoich zawodników, mobilizując ich do walki. - Co ztego, że częściej od przeciwników byliśmy wposiadaniu piłki, skoro niewiele z____tego wynikało - mówi czaniecki szkoleniowiec. - Tymczasem goście przy każdej nadarzającej się okazji starali się groźnie kontrować. Mieli wswoich szeregach bardzo groźnych napastników; Grzegorza Sztorca zGomółką - dodaje trener Madej.
Czanieccy piłkarze byli ociężali. - Nie powiem nic odkrywczego, że spodziewałem się takiej postawy, bo przecież wogóle nie trenowaliśmy na trawiastym boisku. To skutki długo trzymającej zimy. Innym zkolei wydawało się, że to jest kolejny sparing wtym ciągnącym się okresie przygotowawczym. Chłopcy mogli mieć kłopoty zmobilizacją. Dlatego najważniejsze są punkty. Sztuką jest wygrać, gdy nie idzie - cieszy się trener Madej.
O zwycięstwie Czańca przesądzili zawodnicy, którzy wcześniej grywali w wyższych ligach. Do wyrównania doprowadził Jakub Lizak, który ma za sobą występy m. in. w Kmicie Zabierzów czy rezerwach Cracovii. Natomiast bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Piotr**Wojtulewicz, który poprzednio pod okiem Wojciecha Madeja terminował w czwartoligowej wadowickiej Skawie. - Kuba Lizak wyszedł spod mojej ręki w____Kalwariance - przypomina trener Madej. - Ktoś może zatem powiedzieć, że bramki strzelili "moi" ludzie. Nie dzielę wdrużynie zawodników na tych, zktórymi jestem "bliżej" i"dalej". Mam wdrużynie 20 piłkarzy. Naszą siłą powinien być kolektyw - dodaje trener.
Złości po ostatnim gwizdku sędziego nie krył
Jan Laburda,** trener MRKS Czechowice-Dziedzice. - To nie Czaniec strzelił nam gole, tylko wbiliśmy sobie je sami, a____właściwie nasz bramkarz - wścieka się trener. - Po raz ostatni podobne bramkarskie numery widziałem wwykonaniu Janusza Jojki, który jakimś cudem wrzucił sobie piłkę do bramki. "Wyczyny" naszego bramkarza były podobne. Najpierw po prostu odsunął się od przeciwnika, więc ten spokojnie trafił. Natomiast potem dwa razy chwytał piłkę do ręki, więc sędzia podyktował przeciwko nam wolnego pośredniego, wostatniej minucie spotkania, w____której gospodarze przypieczętowali zwycięstwo. Gdyby mecz toczył się pod koniec wiosny, Wojtyła nie wytłumaczyłby się przed żadnym prokuratorem, że były to wypadki przy pracy. Szkoda mi chłopców. Błędy jednego zawodnika zniweczyły to, na co zapracowali. Futbol jest jednak okrutny. Wielką sztuką było przegranie tego meczu - kończy Jan Laburda.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski