Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka czy zwykłe porno? Spektakl Karola Tymińskiego w Bytomiu wywołał konsternację WIDEO 18+

Magdalena Mikrut-Majeranek
Magdalena Mikrut-Majeranek
Performans zaprezentowany na scenie Bytomskiego Centrum Kultury wywołał konsternację. Goście na widowni zobaczyli m.in. homoseksualny stosunek seksualny. - Rola artysty nie polega na zadowalaniu gustów wszystkich - O tańcu na granicy opowiada Karol Tymiński, autor kontrowersyjnego spektaklu „This is a musical”

Po spektaklu pojawiło się także wiele głosów nieprzychylnych. Anna Królica, krytyczka, kuratorka i historyczka tańca zapowiadając prezentację stwierdziła, że to bardzo radykalny performans, w którym tancerz szuka innego rozumienia ciała. Projekt komentowano jako zbyt mocny, balansujący na granicy.

– Nie uważam, żeby granice dobrego smaku zostały przekroczone. To kwestia strategii wykonawczej Karola Tymińskiego, która w moim mniemaniu, dopuszcza tego rodzaju rozwiązania sceniczne, ponieważ są one umotywowane i związane z samobójczym zamysłem performensu. Uważam, że jeżeli performens ma rację bytu, musi być w pewnym sensie straceńczy, samobójczy – komentuje Leszek Bzdyl, aktor, choreograf, reżyser, a także założyciel i dyrektora artystycznego Teatru Dada von Bzdülöw, który w tym roku dokonał selekcji spektakli prezentowanych w ramach Polskiej Platformy Tańca.

Czy Karol Tymiński łamie tabu kulturowe, prowokuje i o czym tak naprawdę jest spektakl? Zapytaliśmy go o to.

W „This is a musical” wykorzystano m.in. projekcję wideo, ukazującą stosunek seksualny. Z tego też powodu niektórzy widzowie określili performans mianem zbyt dosadnego. Performer dekonstruuje własne, nagie ciało. Gładzi je mikrofonem, nagrywając odgłosy ciała. Ciało jest jednocześnie doświadczane i doświadczające, stając się receptorem samego siebie. Badając cielesność, performer posuwa się do skrajnych działań, balansujących na granicy brutalności i czułości. Dla widza nieobeznanego z taką formą sztuki, może to być bardzo kontrowersyjne ukazanie tematu zwłaszcza, gdy w grę wchodzi nagość oraz obcowanie z własnym ciałem.

Skąd taki pomysł?

K. T.: - Poprzez swoje projekty staram się wykorzystywać różne formy mówienia o ciele i fizyczności. W obecnych czasach nie można uciec od postrzegania ciała jako produktu kultury. Zależy mi na tym, aby spojrzeć na ciało człowieka jako tkankę, jako twór, który znajduje się bliżej natury niż kultury. Zakotwiczenie w cielesności to motyw przewodni moich prac. Eksponuję tu choreografię eksplorującą ciało w sposób anatomiczny, ponieważ dzięki temu można mu się przyjrzeć bardziej precyzyjnie, zobaczyć jak ono może się poruszać i jak daleko można je nagiąć tak aby powstało pęknięcie w tym, jak je spostrzegamy, na rzecz obserwacji tego, czym ono faktycznie jest lub czym potencjalnie może się stać.

Po prezentacji spektaklu pojawiły się głosy, że z uwagi na mocne sceny wywołał on skandal. Jak jest w istocie?

- Wydaje mi się, że kiedy oceniamy, jaki wpływ wywiera spektakl na widzów, musimy brać pod uwagę różnorodność publiczności, kompetencje kulturowe i odbiorcze oraz wrażliwość i stopień zrozumienia środków artystycznych, jakimi operuje artysta. Trudno mi powiedzieć, czy to, co robię jest ZA mocne, gdyż spektakl ten, podobnie jak inne moje prace, spotykają się zarówno z uznaniem osób, które odczytują ich poetykę, jak i z konsternacją. Rozumiem, że moje prace nie są przeznaczone dla każdego widza. Jednakże rola artysty nie polega na zadowalaniu gustów wszystkich. Wydaje mi się, że w pewnym sensie takie zderzenie się z brutalnością działań, czy obrazów może zatrząść perspektywą recepcji ciała i seksualności, a nawet ją zmienić.

ZOBACZ TAKŻE: OTO NOWE GRZECHY 2017. Z CZEGO SIĘ TRZEBA SPOWIADAĆ?

Niektórzy zarzucają mi, że spektakl wykorzystuje bezpruderyjne materiały wideo. Jednakże sądzę, że ekspresja seksualności, czy stosunku seksualnego poprzez projekcję wideo jest mocno obecna w naszej kulturze. Internet jest dziś zdominowany przez podobne treści. Wymiana pieniężna zachodząca w Sieci także zdominowana została przez pornografię. Nie możemy od tego uciec. Internet jako medium tworzy nasze rozumienie ciała. W Internecie udostępniamy miliony selfies, które nieustannie produkujemy, sami tworzymy autopornografię. Sądzę zatem, że zastosowanie takiej formy, jaka występuje w moim performansie stanowi kolejny krok. Ma prawo bytu.

Dalsza część rozmowy na następnej stronie

W takim razie, czy „This is a musical” stanowi artystyczny komentarz do obecnej sytuacji, stanu kultury nowomedialnej?

- To bardziej próba ujęcia w artystyczne ramy pewnego zjawiska. Efekt obserwacji i zaznaczenia pewnych prawidłowości występujących w kulturze współczesnej.

O czym tak naprawdę jest spektakl?

- „This is a musical” opowiada o potrzebie bliskości oraz o miłości, która wymyka się heteronormatywnym schematom. Jak napisał Guy Hocquenghem w „Screwball Asses”, jest to „poezja pragnień wyrecytowanych nie z serca, ale z represji, której to serce zostaje poddane”.

Taniec współczesny to pojęcie niezwykle szerokie, a sam taniec jest dziś bardzo zróżnicowany. Obok klasycznych spektakli wystawianych przez wielkie zespoły taneczne jak Polski Teatr Tańca, Lubelski Teatr Tańca, mamy i „Balet koparyczny, czy performensy Autory Lubos, a wreszcie proponowane przez pana spektakle. Czy wykonywany przez pana taniec można ująć w sztywne ramy?

- W tańcu współczesnym panują różne tendencje, co zostało udowodnione podczas Polskiej Platformy Tańca. Ruch, który proponuję w swoich spektaklach wywodzi się z innych założeń niż taniec klasyczny. Staram się uciec od formalnego spostrzegania ruchu na rzecz uwypuklenia jego mechanizmów. To wyróżnik moich prac. Ruch ma pokazywać to, w jaki sposób ciało pracuje. Nie chodzi tu o nadawanie tańcu lekkości i ukrywanie wysiłku, który mu towarzyszy. Wręcz przeciwnie, to co się dzieje w moich spektaklach ma być odbierane przez widza na poziomie fizycznym, tworzyć nić porozumienia pomiędzy jego ciałem a ciałem performera.

ZOBACZ TAKŻE: OTO NOWE GRZECHY 2017. Z CZEGO SIĘ TRZEBA SPOWIADAĆ?

Spektakl spotkał się z surowym odbiorem w Polsce, jednakże w tym roku przed Panem jeszcze międzynarodowe tournée.

- Spektakl był pokazywany w Berlinie, trzykrotnie na American Realness w Nowym Jorku. Natomiast w czerwcu będzie otwierał festiwal P-Body w Leipzig. Prowadzę również rozmowy odnośnie kolejnych prezentacji a na czerwiec przygotowuję premierę „Church of Non-Devine”, która ma się odbyć w Berlinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Sztuka czy zwykłe porno? Spektakl Karola Tymińskiego w Bytomiu wywołał konsternację WIDEO 18+ - Dziennik Zachodni

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski