Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka mówienia do obrazu

Maciej Makowski
Fot. Andrzej Banaś
Kontrowersje. Do prokuratury zgłosiło się już dziewięć osób, które swe dzieła oddały na sprzedaż do Space Gallery, największej i jednej z najstarszych prywatnych galerii w Krakowie. Śledczy badają sprawę, a poszkodowani boją się, że już nigdy nie odzyskają cennych płócien.

Właścicielka Space Gallery, znana krakowska rzeźbiarka Barbara Z., zapadła się pod ziemię. Poszkodowani, którzy miesiącami czekają na pieniądze lub zwrot cennych obrazów, zadają sobie pytanie, czy kiedykolwiek odzyskają swoją własność.

Pisaliśmy o tej sprawie w październiku. Wciąż jednak przybywa osób, które tracą nadzieję na odzyskanie swoich dzieł. Ich łączna wartość przekroczyła już 700 tys. zł. Z naszych informacji wynika też, że już w tym tygodniu do prokuratury i policji trafią kolejne zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Barbarę Z.

Ostatnio na stronie internetowej galerii pojawiła się informacja, że jest ona nieczynna od 2 do 7 grudnia. Problem w tym, że już od początku listopada w oknach budynku przy ul. św. Marka 7, gdzie Space Gallery zajmuje pomieszczenia na dwóch piętrach, nie świeci się światło, a żaluzje są zasłonięte. Jedynie na drzwiach bramy kamienicy wisi kartka: "Szanowni państwo! Bardzo przepraszam za utrudnienia, ale prosimy o umówienie spotkania drogą mailową".

- Tylko że na e-maile nikt nie odpowiada. A telefony milczą - mówi "Dziennikowi Polskiemu" wdowa po zmarłym przed laty znanym krakowskim malarzu. W galerii pozostawiła prawie 70 rysunków i kilka obrazów męża.

Żona artysty twierdzi, że jeśli w najbliższym czasie nie dostanie odpowiedzi od właścicielki galerii, zgłosi sprawę na policję. Nie będzie pierwsza. Mimo że o kiepskiej sytuacji finansowej Barbary Z. w środowisku antykwariuszy mówiło się od dawna, zmowę milczenia przerwały dwie klientki Space Gallery.

Pani Magda nie mogła odzyskać czterech obrazów o łącznej wartości niemal 200 tys. zł, które galeria wystawiła na sprzedaż. Z kolei znana z telewizji aktorka z Warszawy powierzyła Barbarze Z. płótno warte ponad 300 tys. zł. Zmęczone wielomiesięcznym zwodzeniem ich, zgłosiły sprawę na policję. A ta przekazała ją prokuraturze.

Od listopada podobnych zgłoszeń zaczęło przybywać. Jedna z kobiet utrzymuje, że powierzyła galerii cenne przedmioty o łącznej wartości 50 tys. zł. Inna osoba zeznała śledczym, że nie może odzyskać obrazu Wojciecha Weissa o wartości 24 tys. zł.

- Prowadzimy śledztwo w sprawie podejrzenia przywłaszczenia mienia. Zbieramy materiał dowodowy - mówi Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Barbara Z. była przesłuchiwana jako świadek. Jak na razie nie przedstawiono jej żadnych zarzutów.

- Kolejni świadkowie, zbieranie dowodów. Nasze obrazy pewnie gdzieś tam są. Może trzeba zabezpieczyć to, co znajduje się w galerii. Tu liczy się czas - nie ukrywa zaniepokojenia jedna z poszkodowanych osób.

Zapytaliśmy o to prokuraturę. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że śledczy nie ujawniają, jakie czynności są podejmowane w śledztwie.

Nasz reporter wielokrotnie próbował skontaktować się z Barbarą Z. Bezskutecznie. Kilka razy odwiedził również dom, w którym mieszka. Nikogo nie zastał.

P.S. Imię pani Magdy zostało zmienione.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski