Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka patrzenia na nic

Redakcja
Marta Klubowicz czytała wiersze Wisławy Szymborskiej FOT. WACŁAW KLAG
Marta Klubowicz czytała wiersze Wisławy Szymborskiej FOT. WACŁAW KLAG
Nie można powiedzieć za Antonim Czechowem, że oto na Salonie Poezji pojawiła się nowa postać: pani bez pieska, lecz z chustą na głowie, związaną niczym u Poli Negri. Tak, na czole coś niby-narośl, sztyft myśli, reszta zaś - ściśle przylegający czepek z jedwabnych taśm.

Marta Klubowicz czytała wiersze Wisławy Szymborskiej FOT. WACŁAW KLAG

Paweł Głowacki: SALONY

Nie można rzec, że to postać nowa. Cała prawda taka, że jest ona postacią regularną. Cokolwiek starszawa, prawdę mówiąc - zdecydowanie, ale i bez histerii wychylona w wieczność, zawsze tak samo odziana, zawsze tak samo zdumiona, zawsze z tym samym sztyftem myśli na czole. Niedziela w niedzielę na Salony przybywa i dziwi się po swojemu, czyli tak, że nikt nie wie, o co chodzi w istocie. Zostawmy przeszłość, zwłaszcza że na ostatnim Salonie, kiedy Marta Klubowicz - aktorka i poetka - w pierwszą rocznicę śmierci Wisławy Szymborskiej czytała wiersze Szymborskiej, zbyt czule było, by ktoś nieuchronną wizytę spóźnionej Poli Negri dostrzegł.

Nikt - poza mną. Pani Klubowicz czytała delikatne maestrie ironii, za noblistką słowo w słowo sunąc - pokazywała na głos, jak wiele można dostrzec w byle czym, o ile na taką marność spojrzeć niespiesznie, jak to się słusznie mówi "na świeżo", nie wedle odwiecznych przyzwyczajeń oka i myśli, inaczej, nie banalnie, nie wprost. Pokazywała Klubowicz, pokornie pokazywała, jak wiele można wycisnąć z ledwo widocznych detali, gdy się jest Szymborską - a nasza postać z jedwabnym sztyftem myśli na czole, spóźniona rytualnie, do siedzącego na schodach i coś notującego dziewczęcia podeszła krokiem czapli i rzekła. "Nie wolno tak siedzieć na betonie, nie wolno, bo się wilka dostanie, zapalenia korzonków, albo i sikania okropnego, gdyż pęcherz przeziębiony - popuszcza!". To zadekretowała - i przesadziła dziewczę z betonu na dywan czerwony.

Nie wiem, co by na tę akcję powiedziała Szymborska. Owszem, stosem to grozi, lecz wyznam: jej zdania nie są zdaniami mojego życia. Ale też po lekturze wszystkiego, co napisała, zwłaszcza zaś po wysłuchaniu Klubowicz, idę o zakład, że coś by o zdarzeniu na schodach, zdarzeniu w cieniu jej wierszy, popełniła w słowach. I że - jak zwykle - byłaby to rzecz o istocie życia. Ironiczna, lekka, nieoczywista. I cholernie gorzka w ciszy po ostatniej kropce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski