18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka pomagania

Redakcja
Niedzielny dyżur nie zaznaczył się specjalnie w historii krakowskiego Telefonu Zaufania. - Niedziela jest dniem mniejszej aktywności naszych klientów. Wolni od pracy i pośpiechu, znajdują inne źródła skanalizowania swoich emocji. Dużo zależy od pogody. Niekorzystny biomet nasila problemy emocjonalne - uważa pani Ewa. - Młodzi szukają wtedy pomocy przez Internet, starsi chwytają za telefon.

Samo pojęcie - wolontariat - seniorom jest niemal nieznane. Starszemu pokoleniu Polaków znana jest natomiast "praca społeczna", ale kojarzy się nie najlepiej.

Najdłuższa rozmowa, jaką prowadziła pani Ewa z człowiekiem psychicznie załamanym, trwała trzy i pół godziny. Odbierała już telefony od potencjalnych samobójców, ludzi, którzy nie potrafili sami sobie poradzić z osamotnieniem i odrzuceniem, od takich, którzy w dramatycznej formie wołali o pomoc, choć ich problemy po spokojnym przeanalizowaniu nie okazywały się wcale aż tak dramatyczne. Dzwonią także maniacy seksualni, licząc na to, że po drugiej stronie kabla telefonicznego siedzi kobieta. - Opowiadają rzeczy odrażające i odpychające, ale nam ani na chwilę nie wolno zapomnieć o swojej roli.
Pomaga wiek. Pomagają przeżyte doświadczenia. To atuty, których się nie nabędzie na żadnych uniwersytetach - uważa pani Ewa, emerytka, wolontariuszka pracująca w Telefonie Zaufania. Z zawodu inżynier. Ale nie wykształcenie jest w tej pracy najważniejsze. Nie wystarczy też tylko dobre serce. Konieczne są odpowiednie predyspozycje osobowości, dojrzałość emocjonalna i wysoki poziom intelektualny.
Pani Ewa trafiła do Telefonu Zaufania dwa lata temu. Zgłosiła się do pracy wolontaryjnej, a Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie zaproponował jej to specyficzne miejsce. Jednak nie od razu posadzono ją przy aparacie telefonicznym.
Po pierwszej selekcji kandydatów, badającej cechy osobowości, przyszedł czas na praktyczne szkolenie. Pół roku towarzyszenia dyżurom profesjonalnych psychologów, podczas których na bieżąco analizowano każdą rozmowę, nazywano problem, zastanawiano się nad każdym słowem skierowanym do słuchawki. Potem wolontariusze i psycholodzy zamieniali się rolami. To m.in. pani Ewa odbierała telefony, a psycholog pełnił funkcję superwizjera. A po rozmowach telefonicznych tak jak poprzednio: analizy i dyskusje. W końcu przeszedł czas na ocenę ich pracy. - Jeśli była pozytywna, otrzymywało się umowę o wolontariat i życzenia na nową drogę życia.
My, emeryci, wszyscy jesteśmy na ważnym etapie. Coś się kończy, ale jednocześnie coś się zaczyna. Emerytura to szansa, aby zająć się czymś, na co do tej pory nie było czasu. Jeśli ktoś wykazywał wcześniej postawę prospołeczną, to wolontariat będzie bardzo dobrym zajęciem w jesieni życia - uważa pani Ewa.
W Stanach Zjednoczonych co trzeci senior pracuje jako wolontariusz. Rocznie na działania charytatywne poświęca średnio 96 godzin, o połowę więcej niż wolontariusze z grupy czterdziestolatków i znacznie więcej niż dwudziestolatki. Statystyki potwierdzają bardzo dużą popularność wolontariatu wśród osób w wieku 50 - 75 lat w Wielkiej Brytanii (ponad 30 proc. osób udziela się charytatywnie).
W Polsce, mimo że aktywność zawodowa jest najniższa w Europie (zawodowo pracuje tylko 17 proc. kobiet i 33 proc. mężczyzn powyżej 50. r.ż., średnio 26 proc., podczas gdy np. w Szwecji 68 proc.), to wolontariuszy III wieku mamy jak na lekarstwo.
- Samo pojęcie - wolontariat - seniorom jest niemal nieznane. Starszemu pokoleniu Polaków znana jest natomiast "praca społeczna", ale kojarzy się nie najlepiej. W naszym kraju panuje przekonanie, że emerytura to czas zasłużonego odpoczynku, co wielu emerytów traktuje jako czas bierności. Na Zachodzie panuje tymczasem moda na wolontariat. Chcielibyśmy wykreować ją i w Polsce - mówi Beata Tokarz, koordynatorka programu "Same Plusy. Wolontariat 50+", realizowanego przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce we współpracy z Regionalnym Centrum Wolontariatu w Elblągu.
Program rozpoczął się we wrześniu 2006 r. w Elblągu. - Próbujemy w małej społeczności przetestować różne metody i pomysły, aby później wykorzystać je w programie ogólnopolskim. Na razie zakończyliśmy badanie, w którym wzięło udział 70 instytucji oraz 300 seniorów. Trwa przygotowywanie raportu z badania, ale mogę już powiedzieć, że deklarację pracy wolontaryjnej złożyło 30 osób, które teraz będą uczestniczyły w warsztatach przygotowujących je do świadczenia pomocy innym - dodaje Beata Tokarz.
Elbląska grupa seniorów zainteresowanych wolontariatem okazała się stosunkowo duża. Według badania Klon/Jawor z 2005 r. spośród wszystkich wolontariuszy w Polsce tylko co piąty ukończył 55 lat. Jak dowiedzieliśmy się w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Krakowie, w 2006 r. pomoc wolontaryjną świadczyło 44 wolontariuszy, w tym tylko czworo w wieku emerytalnym.
- Dlaczego zostałam wolontariuszką? - zastanawia się pani Wanda.

Z egoizmu

- odpowiada żartobliwie. - Po pierwsze, każdy chce się czuć lepszym niż jest. Po drugie, wolontariat wypełnia mi czas.
Pani Wanda na emeryturze jest już od 1992 r., ale dopiero trzy lata temu definitywnie zrezygnowała z pracy. Próbowała wówczas zaangażować się w działalność charytatywną pewnej bardzo znanej krakowskiej fundacji, a potem równie znanego stowarzyszenia. Niestety, zignorowano jej starania. Uznano zapewne, że ze starszej osoby nie będzie pożytku.
- W MOPS-ie przyjęli mnie natomiast tak, jakby na mnie czekali. Choć zaproponowano mi czas na zastanowienie się, umowę o wolontariat podpisałam od razu. Opiekuję się leżącą w łóżku panią chorą na stwardnienie rozsiane. Dotrzymuję jej towarzystwa, załatwiam sprawy urzędowe. Nie wolno nam wykonywać czynności pielęgnacyjnych. Nie mamy odpowiedniego przeszkolenia - opowiada pani Wanda.
Jedynym mankamentem tej pracy jest długi dojazd (z przesiadką) do podopiecznej. Pani Wanda brała pod uwagę możliwość poproszenia o jakiś bliższy adres, ale kiedy dowiedziała się (przypadkowo), jak bardzo zamartwia się tą ewentualnością jej podopieczna, jak mocno się do niej przywiązała, zmieniła zdanie: - To dało mi takiego kopa do życia, że trudno opisać. Przecież my teraz jesteśmy przyjaciółkami. Jestem komuś bardzo potrzebna.
Pani Wanda na wolontariat poświęca jeden dzień w tygodniu. Jej znajomi nie wiedzą o tym zajęciu. - Nie zrozumieliby. Uważają, że emerytka czas powinna spędzać między kościołem a telewizorem. Ewentualnie zajmować się wnukami. Ale moje wnuki są już dorosłe i zostaje mi dla nich wciąż wystarczająco dużo czasu.
W Telefonie Zaufania pani Ewa pracuje przez 5 godzin raz w tygodniu. W pozostałe dni zagląda do jednego z domów dziecka. Jest "rodziną zaprzyjaźnioną" (status nadany przez sąd) dla jednego z wychowanków. A i tak może sobie jeszcze pozwolić na realizację swoich pasji - wędrówek po górach - jest bowiem aktywną działaczką krakowskiego oddziału PTTK.
- Dla każdego człowieka jedne z najważniejszych potrzeb życiowych, to potrzeba przydatności i przynależności. Pracując jako wolontariuszka, zaspokajam je znakomicie. Polecam każdemu. Każdego dnia towarzyszy mi motto autorstwa Romain Rollanda: "Tylko trud życia dla innych warty jest trudu życia" - deklaruje pani Ewa.
EWA PIŁAT
Jeśli chcesz pracować jako wolontariusz (ka), zapamiętaj te adresy:
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie
Ul. Józefińska 14 pokój 205 tel. 616-53-23
e-mail: [email protected]
** Małopolskie Centrum Wolontariatu w Krakowie ul. Karmelicka 43 a. Tel. 633-42-74, 630-92-13, 630-92-14**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski