Prawdą jest, że kiczu jest bardzo dużo i choć wybudowano wiele nowych kościół, to nie chodzi się do nich z powodów estetycznych. Po drugiej stronie zaś zastawienia typu genitalia i krzyż. To akurat nie jest dla mnie żadną sztuką, a jedynie żerowaniem na tych, których tak można ich obrazić, by w ten sposób wzbudzić emocje. Jest jeszcze trzecia droga, gdy ktoś tworzy przedstawienie symboliczne i nadaje mu znaczenie religijne.
Choćby to był dół, który może być symbolem upadku człowieka. Religijne, prawda… We wszystkich tych przepadkach obserwuję taką samą niemoc. Jakby artysta chciał coś wyrazić, ale nie może. Po pierwsze nie ma tego czegoś (czyli prawdziwej religijności), po drugie warsztatu (warunek konieczny), a wreszcie pomysłu.
Znamy minione epoki, jak choćby barok. W kimś skropliła się mentalność epoki i zaczęto tworzyć. Kiedy Merton zaczął pisać (w końcu pisarz religijny) to okazało się, nikt inny przed nim tak nie pisał. Miał to coś, miał pomysł. A teraz? Tak samo, jak z kiczowatymi piosenkami religijnymi.
Choć w tym obszarze akurat się poprawiło. Tworzy tak wielu ludzi, dla tak wielu odbiorców, że już nie trzeba się cieszyć, ze w ogóle coś jest. W domu mam tylko dwa obrazy religijne. Jeden z nich to akademicka wprawka, ale ma w sobie zalążek głębi. Drugi jest zupełnie niezwykły.
Motywy Trójcy, trójgłowość, czy raczej wielogłowność, wielowątkowość. Nieprawdopodobna wyobraźnia człowieka religijnego, któremu warsztat pomaga, a nie ogranicza. Wierzę więc w sztukę religijną. Ale w tę, która może dopiero powstaje, albo nie została jeszcze odkryta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?