Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka Wyboru. Wzgórze Krzemowe

Łukasz Gazur
Wystawa "Wzgórze Krzemowe" prezentowana na krakowskich Krzemionkach znakomicie wyczuwa miejsce, w którym została zlokalizowana

Wydział Intermediów krakowskiej ASP osadza się na Krzemionkach. Zajął budynek dawnej restauracji działającej przy siedzibie ośrodka telewizyjnego. Artyści rozpoznają teren z pomocą sztuki. Wchodzą w rozmaite zakamarki, zastaną tkankę ścian obłożonych boazerią przeobrażają na nowo. Wystawa „Wzgórze Krzemowe” jest z jednej strony próbą wywołania ducha tego miejsca, z drugiej - próbą dyskusji o genezie i znaczeniu pojęcia intermedia.

Okazja jest zacna: jubileusz! 10 lat kierunku i 5 lat wydziału. Ale nie jest to tylko patrzenie wstecz. Wręcz przeciwnie, autorzy wystawy znakomicie balansują między wczoraj i dziś. Pokazują prace, które były ważne dla kształtowania sztuki intermedialnej, ale i stały się ważnym kontekstem dla działań współczesnych artystów. Umiejętnie czerpią nie tylko z zastanego miejsca, które staje się dopowiedzeniem wielu prac, ich ramą i echem dzisiejszym.

Najciekawszym aspektem wystawy jest jej wyczucie miejsca, próba uszycia jej na podszewce zastanych przestrzeni, wykorzystania ich ułomności, wyzyskania zapomnianych już sprzętów i zdewastowanych ścian. Nie wiem, czy wyświetlana na projektorach próbujących wciąż na nowo łapać ostrość „Ślubowanie” Patrycji Maksylewicz w innym miejscu aż tak by oddziaływała. Słowa odbijają się w szybach, ślizgają po ścianach, dopowiadają wnętrze.

Alicja i Grzegorz Bilińscy z pierwszą operą zrealizowaną zresztą w studiu krakowskiej telewizji, prezentowaną niczym pokaz mimów na tle drewnianej boazerii to kwintesencja lat 80. Świetny Artur Tajber z grą z obiektem, jakim jest stół, z przekraczaniem granicy rzeczywistości i jej odbicia w nagraniu video. Bogdan Achimescu z rysunkowymi wtrąceniami w różnych częściach wystawy, które zdradzają jego drogę do sztuki w rodzinnej Rumunii, ale i trudne, społeczne podłoże życia w społeczeństwie pod rządami Nicolae Ceaușescu. To jak świetny komiks z przeszłości. Antoni Porczak ze swoim zachwytem nad sztuką ekranu wczesnych lat 90. Marek Chołoniewski i jego performance dźwiękowo-świetlny. Tu, pokazywany w dawnej kuchni, na tle pieców i palników, zyskuje dodatkową dozę niebezpieczeństwa i grozy. To trzeba zobaczyć!

Wystawa ta buduje w widzu przekonanie nie tylko o ciągłości sztuki intermediów, czy o zmianach, jakim podlegała na przestrzeni lat. Dziś jej pionierzy w Krakowie to już zacni i nieco posiwiali klasycy (Bogdan Achimescu to prorektor ASP!). Ale to także reagowanie na wszystko, co dziś fascynuje - by wspomnieć performance Artiego Grabowskiego, który zdaje się nawiązywać do modnych dziś filmów klasy B i seriali na temat zombie. Mariusz Sołtysik bawi się w wyimaginowaną archeologię, a Mariusz Front pozwala nam stać się ożywicielami zapomnianej przestrzeni. Dzięki niemu wszystko zaczyna tryskać kolorem.

To znakomita wystawa, rozumiejąca miejsce i wyczuwająca puls zmieniającej się sztuki, sklejająca przeszłość i teraźniejszość w spójną całość. Jubileuszowa wystawa bez zadęcia. Jedna z tych z adnotacją „obowiązkowo!”. Ale do zobaczenia jeszcze tylko dziś.

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 2. Czym jest nakastlik?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski