MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka zadeptywania

Redakcja
Zastanawiam się, czy w szkołach dziennikarstwa i nauk politycznych znajdują się Katedry Zadeptywania?

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Jeśli nie, to zastanawiam się, w jaki sposób adepci arkanów słowa pisanego nabywają tej przydatnej i niezwykle intratnej umiejętności. Może za pomocą podglądactwa, może infekują się na stażach w redakcjach? A może łamania charakterów dokonują na dystans "autorytety moralne" z pomocą telepatii? Oto wykryta zostaje smakowita afera z udziałem prominentnych postaci ze świecznika. Wydawać by się mogło, że natychmiast sfora dziennikarzy śledczych ruszy tropem przekręciarzy, na wyścigi wyjaśniać, potwierdzać, a zawodowe tuzy zajmą się hipotezami o charakterze systemowym. Nic z tego. Już następnego dnia cały impet - zgodnie z PRL-owską zasadą "czemu to służy?" i "kto za tym stoi?" - skieruje się ku tym, którzy aferę wykryli. Badane będą intencje, odciski palców, do rangi złamania konstytucji urośnie kleks czy brak przecinka.

Sprawa ugrzęźnie w bełkocie, słowotoku i cicho zdechnie pod płotem niepamięci narodowej. Albo np. ujawniony zostaje ważny raport dotyczący samego jądra naszej rzeczywistości. Dla mediów ważny on jest tylko przez chwilę, zaraz potem ważniejsze jest, co sądzi o nim polityk A, B, C, potem, co sądzą o sobie nawzajem, narasta pyskówka we wszystkich programach telewizyjnych i wkrótce nikt nie wie, o co szło, poza tym, że jest wrzask i smród. Taka reguła. Newsem nie jest, że sławny intelektualista okazał się pospolitym kapusiem, ważne, że jakiś biskup czy redaktor uznał, że samo nazywanie rzeczy po imieniu jest obrzydliwe, niegodne. Podejrzane. Najbardziej dziwi mnie, że ktoś tak długo żyjący na tym padole łez, jak ja, jeszcze się temu dziwi. Że naiwnie wyobraża sobie, iż ktoś wybierający profesję dziennikarza wybiera ją, aby dociekać istotnych prawd, zrozumieć świat i wyjaśniać go ludziom. Że niezależnie od wierszówki nakręca go posłannictwo, wiara, że służy dobrej sprawie, a nawet niska żądza sławy, marzenie, że po latach, kiedy po dzisiejszych trendach i świecznikach nie będzie śladu, rodacy rzucając grudy na jego mogiłę, będą mówili o nim "niezależny", "uczciwy" lub po prostu "mądry". A przecież wystarczy popatrzeć dookoła, by zauważyć, że równie trudno znaleźć lekarzy z powołania, nauczycieli z misją czy księży... (Księży sobie darujmy, spotkałem na Nowej Gwinei misjonarzy naprawdę wierzących w Boga). Niestety, tacy osobnicy należą do wyjątków. I w dodatku złośliwie przedwcześnie umierają. Jak mój wielki przyjaciel Maciek Rybiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski