MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szycie, prucie, doszywanie...

Redakcja
W związku ze śmiałą inicjatywą organizacji zimowej olimpiady w Krakowie, Zakopanem i Popradzie gwałtownie wzrosło zainteresowanie społeczne sytuacją w sportach zimowych.

Ryszard Niemiec: PRETEKSTY

Dominuje troska obywatelska skupiona na kluczowym pytaniu o to, skąd wytrzasnąć circa 5 miliardów złotych niezbędnych do zbudowania hal lodowych, ośrodka biatlonowego, tras biegowych i reanimacji Średniej Krokwi. Kierunek dociekań, owszem, prawidłowy, ale nieobejmujący wniosków z prognozy kadrowej w reprezentacyjnych elitach poszczególnych dyscyplin.

Rzuca się w oczy dylemat, kto konkretnie w roku 2022 może skutecznie bronić naszych barw, w sytuacji kiedy Justyna Kowalczyk będzie finiszować z pisaniem rozprawy habilitacyjnej u profesora Szymona Krasickiego, a jej biegówki wisieć będą jako eksponat w warszawskim Muzeum Sportu. Zachodzi też podejrzenie, że do dnia zapalenia znicza na krakowskim Rynku polski hokej nie będzie istniał, chyba że w wyobraźni pani minister Joanny Muchy (patrz: jej wypowiedź o nieistniejącej trzeciej lidze!). Niespodziewanie redukowane są nasze nadzieje na stworzenie z kadry skoczków światowego potentata. Zakończenie zawodniczej posługi przez Adama Małysza miało zbiec się z wytrenowaniem grupy następców, którzy mieli już w Soczi hurtem przeskoczyć jego osiągnięcia.

Jest zatem o czym rozprawiać, dlatego dobrze się stało, że do publicznej debaty stanęli najwybitniejsi eksperci, z Marcinem Dańcem na czele. Wbrew pozorom, jego opinie mogą trafić w istotę działań mających na celu poprawę wyników podopiecznych trenera Łukasza Kruczka. Daniec jako dyżurny satyryk kraju najlepiej wyczuwa obecność w sztabie szkoleniowym skoczków gorzkiej ironii, jaka wynika z absurdalności niektórych analiz przyczyn regresu formy kadrowiczów.

Ukazał się otóż wywiad z prezesem PZN Apoloniuszem Tajnerem ("GW", 5 bm.), w którym znalazła się diagnoza tego regresu. Wśród elementów naprawczych zaskakuje intrygujący wątek... odzieżowo-krawiecki. "Wszyscy, bez wyjątku, wpadli w dołek na początku sezonu. Nie doszli do ładu z kombinezonami i wszystko się posypało. Uwierający i ciasny kombinezon to gorsza pozycja najazdowa, niższa prędkość na progu i słabsze odbicie. To przekładało się na wynik. Słabszy wynik to stres, a stres to zachwianie techniki i wytrącenie automatyzmu. Stąd te kłopoty".

Na szczęście prezes znalazł sposób na kłopoty z kombinezonami. "Dlatego pojedyncze sztuki będziemy szyli sami. Kupimy belę materiału i spróbujemy. Niemcy i Norwegowie cały czas wożą ze sobą dwóch krawców. Szyją, prują, doszywają i robią wszystko, by nie zaprzepaścić dobrych przygotowań. My chcemy tak samo. Najłatwiejsze rozwiązanie to kupić materiał, dobrą maszynę i samemu szyć strój na miarę. Dotąd to było prucie i zszywanie, by na nowo dopasować strój skoczka".

Za tym nowatorskim kierunkiem wspierania dobrych przygotowań optował od dawna trener Zbigniew Klimowski. "Na zawody jeździ z maszyną do szycia i cały czas przerabia". Ta chałupnicza partanina ulegnie, na szczęście, unowocześnieniu, a przeróbki i poprawki ustąpią obstalunkowi modelowemu. Idąc krok dalej, sztab Kruczka powinien zacząć szukać krojczego!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski