Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szymon Miszczak, dyrektor festiwalu Off Camera: Od kilku lat przyzwyczajamy, że majówkę warto spędzić w Krakowie

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Szymon Miszczak zaprasza do obejrzenia najlepszych filmów niezależnych ze świata w ramach festiwalu Mastercard Off Camera
Szymon Miszczak zaprasza do obejrzenia najlepszych filmów niezależnych ze świata w ramach festiwalu Mastercard Off Camera Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Tegoroczna edycja krakowskiego festiwalu kina niezależnego Mastercard Off Camera potrwa od 29 kwietnia do 8 maja. Opowiada nam o niej dyrektor festiwalu – Szymon Miszczak.

FLESZ - Sukces Polski. Będą dopłaty dla polskich rolników

od 16 lat

- W tym roku odbędzie się jubileuszowa edycja Mastercard Off Camera - piętnasta. Jest pan zadowolony z pozycji, jaką udało się festiwalowi wypracować w ciągu tych lat?
- Okrągłe rocznice zawsze pobudzają do refleksji. Z jednej strony może się wydawać, że 15 lat to dużo, z drugiej kiedy popatrzeć na te najważniejsze europejskie festiwale filmowe - to naprawdę niewiele. Budujemy naszą pozycję konsekwentnie, krok po kroku. Na zasadzie ewolucji, nie rewolucji. Cieszę się, że zarówno miasto Kraków, jak i nasi partnerzy, z dużym entuzjazmem podchodzą do naszych pomysłów i pomagają nam je realizować. Bez nich na pewno to wszystko by się nie udało, zwłaszcza że za nami, podobnie jak całą branżą, dwa bardzo trudne lata, związane z pandemią. Dużo nas one nauczyły i pokazały, że w trudnej sytuacji też potrafimy sobie poradzić. Nie udałoby się to wszystko też bez naszej publiczności, którą już od dobrych kilku lat przyzwyczajamy, że majówkę warto spędzić w Krakowie. Patrzymy do przodu, i z każdym rokiem staramy się rozwijać, ale mam poczucie, że jesteśmy w dobrym miejscu, a przede wszystkim z dobrymi ludźmi u boku.

- Mastercard Off Camera jest od początku dedykowany kinu niezależnemu. Czy sądzi pan, że krakowski festiwal przyczynił się do promocji tego rodzaju filmów w Polsce?
- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć mi na to pytanie, bo ważny w tym jest głos publiczności. Od samego początku bardzo mocno postawiliśmy na to mniej komercyjne kino. Sprowadzamy na Mastercard Off Camera filmy z najważniejszych światowych festiwali - Sundance, Cannes, Wenecji, Rotterdamu czy Toronto. Często jest tak, że na naszym festiwalu odbywają się jedyne polskie projekcje danych filmów, to zatem unikatowa szansa, by widzowie mogli się z nimi zapoznać. Dla nas to z kolei duża frajda, by móc skonfrontować swoje gusta z gustami większej publiczności. Problem dystrybucji kina niezależnego to temat na osobną dyskusję, choć dzisiaj dzięki serwisom streamingowym na pewno jest znaczniej łatwiej w tej kwestii. My jednak stawiamy przede wszystkim na projekcje w sali kinowej. Na pewno pomagamy też młodym twórcom, bo nagroda w Konkursie Głównym jest pokaźna i ułatwia im prace nad kolejnym projektem.

- Jakie wyjątkowe atrakcje dla miłośników kina niezależnego przygotowaliście państwo w ramach tej jubileuszowej edycji Mastercard Off Camera?
- Myślę, że przygotowaliśmy ciekawą selekcję, która zaspokoi nawet te najwybredniejsze filmowe gusta. Obok stałych sekcji, to również nowe tematyczne propozycje, które żywo korespondują z otaczającą nas rzeczywistością. Będziemy chcieli opowiedzieć chociażby o kondycji psychicznej, w jakiej dzisiaj jesteśmy, a pandemia odcisnęła przecież na niej duże piętno czy przyjrzeć się problemom z jakimi musimy mierzyć się w kontekście postępującej degradacji środowiska. Cieszy mnie współpraca programowa, jaką podjęliśmy z ważnym europejskim festiwalem, jakim jest impreza w norweskim Bergen. Poza tym, jeszcze mocniej wychodzimy w przestrzeń miejską. Miłośnicy kina plenerowego, a poprzednie lata pokazały, że jest ich wielu, będą mogli eksplorować kolejne dzielnice Krakowa, jak chociażby Nową Hutę, ciesząc się dobrym kinem. Po kinowych emocjach zapraszam na te muzyczne, do Klubu Spotkań Poczta Główna, gdzie będzie czekało na nas sporo dobrych, alternatywnych brzmień.

- Festiwal otworzy nowy film Małgorzaty Szumowskiej – „Infinite Storm”. To duże wyróżnienie. Co jest w tej produkcji wyjątkowego?
- Bardzo cieszymy się, że tegoroczną edycję festiwalu otworzy nowy film Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta, zwłaszcza że będzie to europejska premiera „Infinite Storm”. Filmu, o którym jest głośno, bo świetnie radzi sobie w amerykańskim box office, zbiera też w Stanach Zjednoczonych bardzo dobre recenzje krytyki. Szumowska to reżyserka z mocną pozycją w kinie europejskim, czego potwierdzeniem chociażby obecność jej filmów na festiwalach w Berlinie i Wenecji, a teraz pokonuje kolejną granicę, dla wielu trudną do sforsowania, jaką jest zaistnienie w kinie amerykańskim. „Infinite Storm”, w którym główną rolę gra dwukrotnie nominowana do Oscara Naomi Watts, to oparta na faktach i zrealizowana z rozmachem opowieść o potędze dzikiej natury oraz ludzkiej niezłomności. Film jest pięknie sfotografowany, robi duże wrażenie od strony realizacyjnej, także koniecznie trzeba zobaczyć go w kinie. Jest na co czekać!

- Najważniejszym elementem festiwalu jest Konkurs o Krakowską Nagrodę Filmową. Jaki obraz kina niezależnego wyłania się z filmów zakwalifikowanych w tym roku do tego konkursu?
- Wielokrotnie wieszczono już śmierć kinematografii, ale ja niezmiennie uważam, że ona ma się dobrze. Czego dowodem są kolejni utalentowani, młodzi reżyserzy, których reprezentację będziemy mogli w tym roku zobaczyć w Konkursie Głównym. Domeną debiutów czy drugich filmów jest ogromny entuzjazm i zaangażowanie, które aż biją z ekranu. Z tym potem bywa różnie, bo na przykład większe budżety powodują dużą presję i stępiają artystyczny pazur, ale mam wrażenie, że to jest jeszcze taki moment, kiedy nie chodzi się zbytnio na artystyczne kompromisy. I choć nasze konkursowe filmy podejmują trudne tematy, opowiadają o podzielonym, pełnym uprzedzeń świecie, jest w nich szczerość i poszukiwana przez nas energia.

- Przewodniczącym Konkursu Głównego jest w tym roku Wojtek Smarzowski. Dlaczego powierzyliście państwo tę funkcję akurat temu reżyserowi?
- Mamy na festiwalu taką tradycję, że przewodniczącym jury Konkursu Głównego zawsze jest ważny i ceniony polski twórca. Byli nim już reżyserzy: Lech Majewski, Andrzej Żuławski, Jerzy Skolimowski czy Tomasz Wasilewski, kompozytor Zbigniew Preisner czy operator Sławomir Idziak. W tym roku nasze zaproszenie przyjął Wojciech Smarzowski, który już od dłuższego czasu uchodzi za jednego z najważniejszych, najbardziej wyrazistych i bezkompromisowych twórców polskiego kina. Nie da się przejść obojętnie obok takich filmów jak obie wersje „Wesela”, „Kler” czy „Wołyń”. To reżyser, którego filmy żyją w naszej świadomości i są dyskutowane długo po kinowym seansie. Muszę przyznać, że bardzo jestem ciekawy jak twórca, o którym mówi się, że jest naczelnym portrecistą naszych narodowych przywar, spojrzy na młode kino z różnych zakątków świata.

- Konkurs Polski to dziesięć fabuł. Na jakiej zasadzie kwalifikujecie państwo nasze rodzime produkcje jako „kino niezależne”?
- Konkurs Polski to druga festiwalowa sekcja, która ma formułę rywalizacji. O ile w Konkursie Głównym przewodniczącym jury jest rodzimy twórca, o tyle tutaj chcemy, żeby na nasze kino spojrzeli wyłącznie zagraniczni profesjonaliści. Nie tylko pod kątem warsztatu czy potencjału, ale także klarowności opowieści, bo mówiło się czasami o polskich filmach, że nie zawsze poza granicami naszego kraju były rozumiane. Bazą selekcji jest oczywiście gdyński festiwal i to, co zostanie tam pokazane, ale nie tylko. Zgłaszają się również do nas sami producenci czy reżyserzy ze swoimi projektami. Na pewno stawiamy na twórców „na dorobku”. Jakiś czas temu przyjęliśmy zasadę, że górną granicą kwalifikacji do konkursu jest piąty film w dorobku danego reżysera. W tym roku aż połowa konkursowej stawki to debiuty.

- Jak co roku można będzie oglądać na festiwalu filmy w kilku sekcjach. Ich tematyka odzwierciedla problemy i przemiany współczesnego świata. Kino niezależnie mocniej reaguje na to, co dzieje się wokół nas niż kino komercyjne?
Z pewnością. Na pewno kino niezależne, zarówno tematycznie jak i formalnie, może sobie pozwolić na znacznie więcej niż superprodukcje realizowane z myślą o masowej publiczności. W przypadku tych drugich często miarą sukcesu jest wynik frekwencyjny, a artystyczne wartości schodzą na drugi plan. Te filmy nierzadko robione są od kalki, mają podobać się wszystkim, a wiadomo jak z takimi rzeczami bywa. Z kinem niezależnym jest inaczej. Oczywiście też dobrze, żeby takie filmy na siebie zarobiły, ale skłonność do odważniejszych decyzji czy podejmowania artystycznego ryzyka, na pewno jest znacznie większa. Lubię w kinie niezależnym tę niepokorność i to, że filmy te nie starają się na siłę przypodobać się widzom. Takie produkcje chcemy pokazywać na festiwalu.

- Nie zabraknie w tym roku na festiwalu również Serialconu, który odbędzie się pod tytułem „Przekraczanie granic”. O czym opowiadają telewizyjne produkcje, które zobaczymy na Off Camerze?
- Przekraczanie przez seriale granic, na przykład gatunkowych, obyczajowych lub geograficznych, będzie tematem spotkań odbywających się na Placu Szczepańskim w Krakowie. To właśnie tam, na plenerowej scenie Miasteczka Filmowego, posłuchać będzie można dyskusji z udziałem aktorów, producentów, scenarzystów czy kostiumografów, oraz dziennikarzy, naukowców i blogerów zajmujących się serialami. Podczas tegorocznej edycji Player SerialCon zapraszamy też do sal kinowych. Obejrzymy odcinki seriali „Odwilż” HBO czy „Powrót” CANAL+, a także premierowo czwarty sezon hitu „Kontrola” i premierowy odcinek drugiego sezonu „Nieobecnych” platformy Player. Przy okazji kinowych pokazów spotkamy się z twórcami i obsadą tych tytułów. Interesującą propozycją jest też pokaz serialu dokumentalnego o żeńskim fandomie świata „Gwiezdnych Wojen” – „Looking for Leia”.

- Mastercard Off Camera to okazja dla widzów do spotkania z gwiazdami kina i telewizji. Kto w tym roku zaszczyci swą obecnością krakowski festiwal?
- Bardzo się cieszę, że nasze zaproszenie przyjął Jerzy Skolimowski. Jeden z najważniejszych twórców polskiego kina, którego nowy film właśnie dostał się do konkursu głównego festiwalu w Cannes. Pan Jerzy spotka się z publicznością i pokaże na festiwalu film „Fałszerstwo”, którego co prawda nie wyreżyserował, ale w którym zagrał jedną z głównych ról, bo to także świetny aktor, współpracujący chociażby z Volkerem Schlöndorffem, Davidem Cronenbergiem czy Timem Burtonem. W jury Konkursu Głównego zasiądą laureaci Oscara: scenografka Anna Pinnock i producent David Parfitt. Możemy liczyć na mocne reprezentacje filmów z Konkursu Polskiego, dopinamy też ostatnie szczegóły przyjazdu reżyserów z Konkurs Głównego. Na pewno widzowie mogą liczyć na wiele ciekawych spotkań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski