Szyny są w stropie

Spore kawałki starego torowiska trafiły, 50 lat temu, do... ówczesnego gmachu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej

-Zbyt dużo starych szyn naulicy Floriańskiej raczej się nie znajdzie - mówi Kazimierz Mikulski, który był przed prawie 50 laty kierownikiem grupy robót Miejskiego Przedsiębiorstwa Remontowo-Budowlanego.

Stanisław Sater, prezes firmy RDM Śródmieście (prowadzącej prace na ul. Floriańskiej), powiedział nam, że zwrócono się do Muzeum Inżynierii Miejskiej z pytaniem, czy placówka jest zainteresowana szynami, a muzeum odpowiedziało nam, że owszem, gdyż w siedzibie MIM przy ul. św. Wawrzyńca są już nawet zrekonstruowane fragmenty różnych torowisk.
Kazimierz Milewski powiedział nam jednak, że na zbyt wiele na ul. Floriańskiej nie należy liczyć, gdyż w końcu lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku spore kawałki szyn z tego starego torowiska trafiły do... budynku ówczesnej siedziby Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej.
- To było prawdopodobnie wroku 1958, gdy prowadzony był remont gmachu znajdującego się narogu ulicy Franciszkańskiej iBrackiej (obecnie zajmowany przez Papieską Akademię Teologiczną -przyp. j.św) -przygotowywanego napotrzeby biblioteki. Tam były drewniane stropy -nie dość, że stare, to jeszcze wperspektywie miały przenosić duże obciążenia, czyli regały zksiążkami. Ato wymaga dużej wytrzymałości -mówi Kazimierz Milewski. - Zdecydowano więc, powyliczeniach, owzmocnieniu stropów właśnie szynami ztorowiska naulicy Floriańskiej (takich materiałów brakowało, ageneralny remont prowadzono wszybkim tempie, wciągu pół roku, itrzeba było szybko podejmować decyzje), amiędzy nimi ułożono materiał ceramiczny. To, co nie było już potrzebne, zostało naulicy, apóźniej zostało zasłonięte asfaltem itak reszta szyn przeleżała dodziś.
(J.ŚW)