Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Błażusiak o krok od tytułu

Artur Gac
Sporty motorowe. Wirtuoz motocykla Tadeusz Błażusiak nie ma litości dla rywali. W niedzielę w Barcelonie 30-letni „Taddy” wygrał wszystkie trzy finały i pewnie zmierza po piąty tytuł mistrza świata w superenduro.

Kwintesencją wspaniałej jazdy Błażusiaka w hali Palau Sant Jordi, poczynając od sesji treningowej do ostatniego finału, był drugi wyścig wieczoru. Ustawiony na ostatniej bramce startowej nowotarżanin (w drugim finale zawodnicy ruszają do wyścigu w odwrotnej kolejności od najsłabszego), w mgnieniu oka popisał się fantastyczną szarżą, która już po kilkudziesięciu metrach dała mu pozycję wicelidera.

Wystartowałem naprawdę rewelacyjnie, a do tego trochę zmieniłem taktykę. Pierwszy zakręt w prawo był dosyć ciasny, więc postanowiłem pojechać inaczej niż wszyscy, trzymając się zewnętrznej części toru. Manewr jazdy przy bandzie okazał się skuteczny i zdołałem pięknie przecisnąć się do przodu, ścinając tor jazdy do wewnętrznej przed kolejnym zakrętem – opisuje zawodnik fabrycznego zespołu KTM i ekipy Orlen Team. Pod koniec I okrążenia Blażusiak wysforował się na prowadzenie i nie oddał zwycięstwa.

Przechytrzając konkurentów w tak imponującym stylu, Błażusiak przed ostatnim finałem był „skazany” na skompletowanie hat-tricka. Drogę do zwycięstw torowały „Taddy’emu” atomowe starty. – Dokonaliśmy paru drobnych korekt w ustawieniach motocykla i faktycznie znakomicie rozpoczynałem wszystkie gonitwy. Do wykonania stu procent normy zabrakło mi tylko zwycięstwa w dodatkowym wyścigu super pole, ale patrząc na __ilość błędów, drugie miejsce też było świetnym rezultatem – podkreśla zdobywca 62 punktów. Błażusiak świetnie odnalazł się na wyjątkowo trudnym, z powodu konfiguracji torze w stolicy Katalonii. Tym razem za przeszkodą z basenem budowniczy nie ulokowali sekcji z piachem, dlatego woda zamiast wsiąkać, była rozwożona przez motocyklistów niemal po całym torze.

Największym przegranym zawodów w Barcelonie był Brytyjczyk David Knight, którego strata do Polaka wzrosła w klasyfikacji generalnej z 18 do 39 punktów. Do ostatniej rundy (22 lutego) w Tours we Francji aktualny mistrz świata przystąpi z bardzo dużym komfortem psychicznym. –_ Absolutnie nie chcę niczego zapeszać, ale muszę przyznać, że jestem dobrej myśli. Aby uniknąć robienia głupot nadal skupię się na __ciężkiej pracy _– mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski