Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Błażusiak wróci do zawodowego ścigania za kilka miesięcy

Artur Gac
Efektowna jazda jest znakiem rozpoznawczym zawodnika Automobilklubu Krakowskiego
Efektowna jazda jest znakiem rozpoznawczym zawodnika Automobilklubu Krakowskiego fot. Redbull
Sporty motorowe. Problemy ze zdrowiem ciągną się za Błażusiakiem od czasu niefortunnego startu w rozgrywanych na początku czerwca zawodach Erzberg Rodeo.

Mający chrapkę na szóste w karierze zwycięstwo nowotarżanin, walkę o pozycję lidera tuż po starcie przypłacił poważnym upadkiem. Po rutynowym badaniu w szpitalu okazało się, że motocyklista Automobilklubu Krakowskiego po sturlaniu się ze stromego zbocza nie odniósł groźnej kontuzji.

Tadeusz po zawodach przyznał, że poczuł największe zagrożenie w karierze – opowiada Wojciech Błażusiak, brat i menedżer gwiazdora enduro.

Niestety, niedługo później, przy okazji dalszych badań okazało się, że organizm mistrza świata zaatakował wirus Epsteina-Barr (EBV). Z jednej strony to jeden z najpowszechniej występujących wirusów, ale jego objawy trudno od razu łączyć z chorobą. – Tadeuszowi towarzyszyło duże zmęczenie, ale u __sportowców wyczynowych to stan niemal permanentny, ponieważ im mocniej męczysz organizm, tym silniej odczuwasz skutki wysiłku – podkreśla Wojciech Błażusiak.

Co ciekawe, w przypadku tego wirusa wysiłek fizyczny na poziomie wyczynowym, zamiast pomagać, szkodzi. – „Zarzynanie” organizmu treningiem plus działanie wirusa kumuluje osłabienie organizmu. W takiej sytuacji, dłużej niediagnozowany wirus mógłby przejść w chroniczną odmianę, co groziłoby powikłaniami. Dobrze, że Tadeusz trafił w __ręce specjalistów – dodaje brat i menedżer.

W specjalnie wydanym oświadczeniu „Taddy” podziękował za pomoc doktorowi Klemensowi Triebowi i jego zespołowi ze szpitala w austriackim Wels. – Zakażenie EBV było okropne. Ściganie motocyklem to moje zajęcie, więc gdy nie mogę tego robić, jest ciężko. Jako sportowcowi niezwykle trudno było mi zrozumieć, co dzieje się przy EBV. Wiemy o co chodzi przy kontuzjach fizycznych, rozumiemy procesy operacji i rehabilitacji, ale to było inne doświadczenie. Na __szczęście zaczynam czuć się lepiej, lecz pośpiech nie ma sensu – powiedział Tadeusz Błażusiak.

Kierowca fabrycznego zespołu KTM nie może przeboleć, że w najbliższy weekend zabraknie go na starcie zawodów „Red Bull 111 Megawatt” w gminie Kleszczów, które w ubiegłym roku padły jego łupem. Ku uciesze organizatorów, na czele z projektantem trasy, a prywatnie przyjacielem Bartoszem Obłuckim, „Taddy” pojawi się w roli kibica. To w końcu nowotarżanin firmuje swoim numerem startowym „111” nazwę zawodów, które są w kalendarzu sześciu imprez światowego cyklu hard enduro.

W najbliższym czasie Błażusiak skupi się głównie na aktywności marketingowej, a zaległości wobec sponsorów będzie nadrabiał m.in. w Kanadzie. Wszystko inne podporządkuje jak najszybszemu powrotowi do zdrowia, aby w grudniu rozpocząć walkę o siódmy w karierze tytuł mistrza świata w enduro halowym. – Razem ze sponsorami podjęliśmy decyzję, że powrócę do ścigania na początek serii superenduro – potwierdza zawodnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski