POWAZNY PROGRAM GAZETA KRAKOWSKA

Kupno mieszkania w Krakowie bywa nie lada wyzwaniem. Oprócz tego, co widać na pierwszy rzut oka, trzeba bowiem też patrzeć na to czego nie widać. A to blok, którego jeszcze nie ma, a który stanie tuż przed balkonem. A to płot, którego jeszcze nie ma, ale przegrodzi później drogę do najbliższego sklepu lub na przystanek. A to na samolot lądujący w Balicach. Tak jak w Bronowicach, gdzie okolica – jak chwali się inwestor – jest zielona i cicha. Co jest prawdą, choć o czym nie wspomina już tak ochoczo, ciszę niekiedy zakłóca aeroplan. Oglądajcie z dźwiękiem.

Wydawało mi się, że liczba turystów w Krakowie zaczyna stawać się problemem. Wydawało mi się tak nawet nie dlatego, że uczestnicy wieczorów kawalerskich rozbijają się po centrum pijani i głośni – odkąd pamiętam po centrum zawsze rozbijał się ktoś pijany i głośny.

W sprawie obiecanego Rynku Krowoderskiego są dwie wiadomości: dobra i zła. Dobra jest taka, że ten niemal na pewno kiedyś powstanie. Zła taka, że zanosi się na to, że nikt z nas tego nie dożyje.

Przeprowadziliśmy uliczną sondę, w której pytaliśmy krakowian, na kogo zamierzają oddać głos w wyborach do rady miasta. W oparciu o sondę trudno wnioskować, kto do rady trafi, ale coś jednak da się powiedzieć...

Prace remontowe przy Królewskiej przebiegają bardzo sprawnie i w imponującym tempie. Zaangażowanie, które widać na tym odcinku walki o wspólne tworzenie przyszłości Krakowa, wywołuje podziw w całej Europie.

Trafiły do nas zeznania wysokiej rangą krakowskiej urzędniczki, w których opisuje ona, jak w magistracie wygląda polityka kadrowa. Zeznania wstrząsnęły nami głęboko i nadal wierzyć nam się nie chce, że są prawdziwe.

Autorów kierowanych do nas donosów, prosimy o to, by nie marnowali naszego czasu i przygotowywali je z należytą starannością i rzetelnością. W obecnym stanie prawnym nie ma bowiem znaczenia, kto jest czyim partnerem, kiedy idzie o to, jakie zajmują stanowiska.

Po odcinku, w którym pokazaliśmy, że autobus tak jak mówi miasto, nie mieści się na ulicy Życzkowskiego, odezwali się hejterzy, którzy pisali, że z przystanku jest tam wszędzie blisko i – cytujemy z lekkim obrzydzeniem – „korposzczurom” nie zaszkodzi, jak się przejdą. Sprawdziliśmy, jak bardzo jest tam blisko.

Nagrody jak nagrody. Skoro takie dostali, to najpewniej na takie zasłużyli. Znacznie ciekawszy jest plan odcinka. Plac zabaw, który w nim widać, jest bowiem zabezpieczony w bardzo pomysłowy sposób. Otóż w furtce nie ma klamki. Jeżeli chce się na niego wejść, trzeba z domu przynieść własną lub poradzić sobie z pomocą klucza marki Gerda.

Krakowianie często mówią, że budynki w nowych inwestycjach są stawiane tak ciasno, że sąsiad może od sąsiada pożyczyć sól bez wychodzenia z domu. Zajrzeliśmy do jednego z bronowickich ogrodów, zmierzyliśmy dystans i przeprowadziliśmy „test solniczki”, by sprawdzić czy to prawda.

Mieszkańcy martwią się, że pół miasta nadal nie jest chroniona przez plany miejscowe. Niepotrzebnie. Deweloperzy realizują obecnie w Krakowie tak wiele inwestycji, że niebawem, gdy je ukończą, będzie można przystąpić do kolejnych etapów planowania przestrzennego, czyli uchwalania planów, które tworzy się, aby potem... budować z sensem.

Zaledwie trzech lat trzeba było, by Urząd Miasta zrealizował pomysł zielonych przystanków, który Borejza przywiózł z wizyty w Nowym Sadzie. Lepiej, jednak, późno niż wcale, więc trzeba przyklasnąć. A szczególne podziękowania należą się pomysłodawcy projektu, którym jest skromny krakowski urzędnik.

Przy ulicy Dolnych Młynów świetnie widać, jak fajne rzeczy mogą powstać, kiedy w mieście takim jak Kraków zostawi się kawałek wolnej przestrzeni. Niestety wkrótce przestrzeni ma być mniej, bo zdecydowano, że trzeba tam wyciąć drzewa i zbudować zabytek. Podpowiadamy więc, że jest prosta metoda, by tego nie robić, bo szkoda tego miejsca.

Kompleks przy Dolnych Młynów został zamknięty na cztery spusty z końcem września. Od tego czasu niewiele się tam działo. Wciąż nie ruszyła też remediacja gruntu. Pojawiło się za to nowe pozwolenie budowlane oraz plotka o sprzedaży terenu.

Zakończył się pierwszy etap konsultacji społecznych dla Wesołej. Mieszkańcy chcą zielonego, otwartego terenu, z mocnym akcentem kultury. Miasto chce, żeby była to prężna dzielnica, wizytówka miasta, gdzie swoje miejsce znajdzie też biznes. Do tego mają się tu znaleźć knajpy i restauracje, w tym spora część tych, które musiały opuścić kompleks przy Dolnych Młynów.

Gmina Myślenice zachęca mieszkańców i potencjalnych inwestorów do korzystania z niedawno wdrożonego Systemu Informacji Przestrzennej. Dzięki SIP można m.in. nie wychodząc z domu sprawdzić czy dana działka jest objęta planem, a jeśli tak to co dopuszcza na niej plan. Urzędnicy już nie wyobrażają sobie pracy bez niego.

Dawna fabryka tytoniu i cygar przy Dolnych Młynów wróciła w ręce hiszpańskiej firmy Immobilaria Camins Polska (ICP). Teren został opuszczony przez fundację Tytano, która zarządzała nim przez ostatnie pięć lat, doprowadzając od ożywienia tego zakątka miasta. Dla jednych było to jedno z najciekawszych miejsc w Krakowie, pełne knajp, restauracji i wydarzeń kulturalnych, a dla innych uciążliwym skupiskiem imprez i nocnych hałasów. Teraz jest tam pusto, nie licząc walających się śmieci. Wkrótce zajdą tam poważne zmiany.

Tydzień temu odbyło się wielkie pożegnanie Dolnych Młynów. Tłumy krakowian żegnały się z miejscem, w którym przez ostatnie pięć lat tętniło życie imprezowo-kulturalne. 30 września kończy się umowa fundacji Tytano na zarządzanie tym miejscem, trwa więc likwidowanie knajpek, sprzątanie i wielka wyprowadzka. Miejsce, zgodnie z umową przejmą właściciele terenu po dawnej Cygarfabryce, hiszpańska firma Immobiliaria Camins.

Knajpy i restauracje przy Dolnych Młynów znikną na zawsze. W ich miejsce powstanie hotel, przestrzeń dla start-upów, a także miejsca związane z kulturą i gastronomią. Właściciele znajdujących się w kompleksie Tytano restauracji, barów i kawiarni, także organizatorzy wydarzeń, muszą opuścić pofabryczne budynki. Z końcem września Dolne Młyny przestaną istnieć w takiej formie, w jakiej krakowianie poznawali je w ciągu ostatnich lat. Miejsce to powróci do hiszpańskich właścicieli. Jaka czeka go przyszłość?

W weekend krakowianie pożegnali Dolnych Młynów, kompleks, który w ostatnich pięciu latach stał się miejscem spotkań, wydarzeń kulturalnych i akcji społecznych. Jedni wreszcie odetchną z ulgą, dla innych to koniec pewnej epoki w życiu imprezowo-kulturalnym Krakowa.

Zet Pe Te nazywał się "domem kultury w wersji 2.0.". Były tam koncerty, imprezy, sztuki, pokazy filmowe, przestrzeń dla rozmaitych inicjatyw społecznych i artystycznych.

Kompleks gastronomiczny przy Dolnych Młynów niedługo przestanie istnieć. Zgodnie z umową najmu zarządzająca kompleksem Fundacja Tytano musi opuścić teren do końca września tego roku. Pamiętacie, co się tam działo przez ponad cztery lata działalności kompleksu na Dolnych Młynów? Wystawy, targi, pokazy mody, ale także przestrzeń dla artystów - w ciągu czterech lat na Dolnych Młynów odbyło się 150 tematycznych wystaw – obrazów, rzeźb oraz fotografii. Festiwal reportażu Non Fiction. Zapraszamy w podróż sentymentalną, tak bawiły się tam rzesze krakowian i turystów. Zobaczcie zdjęcia.