Andrzej Lipka urodził się w Białej Podlaskiej, ale od 1938 roku mieszkał w Szycach k. Krakowa, a od 1950 roku w Krakowie. Ukończył Akademię Ekonomiczną i przez wiele lat pracował jako główny księgowy w firmach górniczych. Sportu nie uprawiał, ale przez 22 lata występował w Zespole Pieśni i Tańca „Krakowiacy” (tańczyła w nim też jego żona Maria). W 1987 roku miał poważny wypadek samochodowy.
- Uderzyłem w słup. Miałem złamaną nogę w trzech miejscach i siedem żeber. Spędziłem w szpitalach ponad pół roku. Noga źle się zrosła. Lekarz mówił mi, że czeka mnie chodzenie o kuli. Ale wyszedłem z tego – wspomina.
Jak zaczęła się jego przygoda z tai chi? Miał duże nadciśnienie. Lekarz powiedział mu, że to nerwica. Poradził, by znalazł jakieś zajęcie. W księgarni na Małym Rynku zobaczył ulotkę o tai chi. Zainteresował się tym. Przez rok chodził na zajęcia w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym przy ul. Zamojskiego 100, a od 10 lat ćwiczy w Klubie Kuźnia Ośrodku Kultury im. C. K. Norwida na os. Złotego Wieku 14. Umiejętności nabywa pod okiem Krzysztofa Kęska, ucznia wielkiego mistrza Chen Xiaowanga. Na zajęcia uczęszcza kilkanaście osób.
- W Klubie Kuźnia trenuję dwa razy w tygodniu, czasami znów także przy Zamojskiego. To są wolne, harmonijne ćwiczenia, płynne, relaksacyjne ruchy. Nie są to zajęcia wysiłkowe, może je wykonywać każdy. Dla zdrowia, lepszego samopoczucia, poprawy ogólnej kondycji, uzyskania wewnętrznego spokoju, rozluźnienia. Trzeba jednak ćwiczyć systematycznie, tak jak ja, by dawało efekty – przekonuje. A zamiast chodzić o kulach, jeździ na rowerze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?