Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice mózgu

Urszula Wolak
Scarlett Johansson jako Lucy
Scarlett Johansson jako Lucy fot. archiwum
Lubię kino. Film „Lucy” Luca Bessona ogląda się z poczuciem, że reżyser nakręcił go nie po to, by zapewnić dobrą rozrywkę widzom, ale dlatego, żeby on sam mógł dobrze się bawić.

Zaczyna się interesująco. Obsadzona w tytułowej roli Scarlett Johansson trafia w szpony azjatyckiej mafii. Staje się królikiem doświadczalnym, na którym mafiosi testują narkotyk najnowszej generacji. W wyniku zbiegu okoliczności piękna Lucy wymyka się im spod kontroli i pod wpływem działania używki zamienia się w maszynę do zabijania.

W tym samym czasie trwa światowa konferencja, podczas której ceniony naukowiec (Morgan Freeman) odsłania tajemnice pracy ludzkiego mózgu. Do czego zdolny jest człowiek, który wykorzystuje zaledwie kilka procent swoich mocy? Hipoteza naukowa brzmi, że wraz ze wzrostem wydajności mózgu, jednostka zdolna jest do nadludzkich czynów. Dowodem na jej potwierdzenie jest Lucy. Narkotyk działa bowiem stymulująco na organ będący przedmiotem naukowych dociekań profesora.

Lucy staje się cyborgiem, co przekłada się też na grę Scarlett Johansson. Cechy istoty mechanicznej objawiają się w wykalkulowanych ruchach aktorki, przypominających poruszanie się robota oraz w beznamiętnym spojrzeniu, wygenerowanym prawdopodobnie przez speców od efektów specjalnych.

„Lucy” stanowi efektowny fajerwerk. Bohaterka wygrywa w filmie nie tylko z prawami grawitacji, ale też podróżuje z prędkością światła w czasie i przestrzeni. Luc Besson próbuje jej nadać psychologiczną głębię, ale stosowane przez niego rozwiązania (m.in. groteskowa inscenizacja sceny rozmowy Lucy z matką) budzą raczej śmiech i wcale nie są inspiracją do rozważań nad wewnętrznymi dylematami bohaterki.

Francuski reżyser jest dzieckiem postmodernizmu. Nakręcił obraz nawiązujący w wielu miejscach do znanych filmów poruszających problem zagubienia jednostki w dobie szybkiego rozwoju technologii (jak „2001: Odyseja Kosmiczna” Stanleya Kubricka), czy mierzących się z próbą przełożenia na język filmu filozofii życia, docierających do istoty ludzkiej egzystencji (jak „Drzewo życia” Terrence’a Malicka).

Besson nie ma jednak aspiracji, aby konkurować z wymienionymi arcydziełami. Raczej bawi się konwencją science-fiction, szprycując swój film trzymającymi w napięciu pościgami i scenami walk, a także imponującymi, ale tylko momentami, efektami specjalnymi.

Seans „Lucy” nie gwarantuje głębokich doznań, ale z pewnością pozwala na krótką chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski