Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice śmierci generała Zagórskiego i wachmistrza Koryzmy

Redakcja
Tragiczne losy generała Zagórskiego do dziś wywołują gorące dyskusje wśród historyków FOT. ARCHIWUM
Tragiczne losy generała Zagórskiego do dziś wywołują gorące dyskusje wśród historyków FOT. ARCHIWUM
Wydaje się nie ulegać wątpliwości, że generał Włodzimierz Ostoja-Zagórski został zamordowany. Nie wiemy jednak, kto był zabójcą i jakie były okoliczności zbrodni. Nigdy też nie odnaleziono zwłok generała.

Tragiczne losy generała Zagórskiego do dziś wywołują gorące dyskusje wśród historyków FOT. ARCHIWUM

1927 * Konflikt między Zagórskim i Piłsudskim zaczął się w 1915 roku * Po przewrocie majowym generał trafia do więzienia * Po roku zostaje zwolniony i... znika na zawsze

Urodził się w 1882 r. we Francji (matka była Francuzką). Po maturze, w 1900 r. wstąpił do armii austriackiej. W 1902 r. został podporucznikiem artylerii, a porucznikiem siedem lat później. W 1910 ukończył Akademię Sztabu Generalnego w Wiedniu i objął stanowisko szefa sztabu VIII Brygady Piechoty w Krakowie. W następnym roku przeszedł do służby wywiadowczej Sztabu Generalnego i 1 listopada 1913 r. został kapitanem sztabu. Zajmował się wywiadem przede wszystkim przeciwko Rosji, w tym działalnością polskich organizacji strzeleckich w Galicji. Wiedeń dyskretnie je wspierał, lecz nie rezygnował z kontroli. Sprawowanie jej było właśnie jednym z jego zadań.

Poznał wówczas Józefa Piłsudskiego i - jak się wydaje - od początku stosunki między nimi były napięte. Kapitana Zagórskiego wszystko musiało razić w wojskowym samouku, który nigdy nie liznął służby wojskowej. Byli jednak na siebie skazani, bo Piłsudski bez ochronnego parasola wywiadu nie mógł nawet marzyć o podjęciu szerszej działalności w nadgranicznej Galicji.

Już w czasie działań wojennych, gdy 5 sierpnia 1915 r. wojska niemieckie wkraczały do Warszawy, nie pozwolono, by towarzyszyły im oddziały legionowe. Wówczas Piłsudski zdecydował się na akt niesubordynacji i sam udał się do stolicy. Gdy politycy galicyjscy zastanawiali się, jak zareagować na tak oczywiste złamanie dyscypliny wojskowej, Zagórski oświadczył, że należy Piłsudskiego aresztować. Ta opinia musiała dotrzeć do Komendanta.

Zagórski awansował raczej powoli. Majorem został 1 października 1916 r. Gdy w kwietniu 1921 r. przechodził do rezerwy, był zaledwie pułkownikiem. Do armii powrócił w marcu 1923, a 1 lipca tegoż roku został generałem brygady. Objął kierownictwo Departamentu Żeglugi Powietrznej. W związku z działalnością spółki Francpol, której był jednym z założycieli, zainteresowała się nim prokuratura. W marcu 1926 r. Zagórskiego odwołano ze stanowiska, pozostawiając go w dyspozycji szefa administracji armii.

W dniach przewrotu majowego generał Zagórski opowiedział się po stronie rządu. Dowodził grupą lotniczą utrzymującą łączność rządu z resztą Polski, prowadził rozpoznanie lotnicze, a nawet sam bombardował zgrupowania wojsk przeciwnika. To bombardowanie miało charakter nieco groteskowy, ale wykorzystała je później prasa piłsudczykowska w zmasowanej kampanii przeciwko Zagórskiemu.

15 maja 1926 r. generał Zagórski został internowany w Wilanowie, a następnie 21 maja aresztowany i osadzony w Wojskowym Więzieniu Śledczym w Wilnie. Na wileńskim Antokolu osadzeni byli również generałowie Bolesław Jaźwiński, Juliusz Malczewski i Tadeusz Rozwadowski. Do wiosny 1927 r. wszyscy poza Zagórskim zostali zwolnieni.

Zagórskiego przewieziono 6 sierpnia 1927 r. z Wilna do Warszawy. Miał rzekomo wysiąść z samochodu przy łaźni Pod Messalką na Krakowskim Przedmieściu i od tego momentu wszelki ślad po nim zaginął.
Co pewien czas pojawiały się pogłoski, że widziano go gdzieś za granicą, lecz nigdy nie zostały one potwierdzone. Wiele wskazuje na to, że rozpuszczały je osoby zamieszane w zbrodnię.

Generał Kordian Józef Zamorski, świetnie na ogół poinformowany, zanotował w diariuszu pod datą 13 października 1930 r.: "Pewny jestem, że Zagórski nie żyje. Pewny jestem, że jeśli został zgładzony, to nie bez wiedzy Komendanta. Nikt bowiem z tzw. naszych ludzi nie odważyłby się zrobić czegoś podobnego samowolnie. (...)

Następnie, po cóż w okresie zniknięcia Zagórskiego był przeniesiony do Brześcia na komendanta garnizonu osławiony dziś Kostek-Biernacki, tzw. Wieszatiel, który winien dowodzić pułkiem w Przemyślu, na który zresztą i wrócił. Wreszcie, w tym samym czasie był na komendanta twierdzy wyznaczony Jur-Gorzecho-wski. Ten, będąc później w Warszawie zastępcą Rożena w Komendzie Miasta, opowiadał mi, że musi jechać do Brześcia, by osta- tecznie zlikwidować jakiś fort, na którym czyniono doświadczenia gazowe. Po powrocie opowiadał mi, że wszystko załatwił. »Retorty« kazał potłuc, pozostałości »doświadczeń« - razem z ich szczątkami zakopać, po czym, wystawiwszy posterunek, zakazał nawet krowy paść w tym miejscu. (...). Z racji stanowiska wiem, że żadnych gazowych doświadczeń w Brześciu nie czyniono!".

Na krótko przed dojściem Hitlera do władzy znany hitlerowski publicysta Friedrich Wilhelm von Oertzen opublikował książkę, w której pisał m.in. o sprawie Zagórskiego. Wedle jego wersji Zagórskiego postrzelił w łaźni oficerskiej Bogusław Miedziński, a dobił Józef Beck. Stanisław Kozicki twierdzi natomiast, że Zagórski został z dworca przewieziony do Belwederu, gdzie w czasie rozmowy z Piłsudskim miał się na niego rzucić i wówczas został zastrzelony przez Miedziń-skiego i Becka.

Biograf pułkownika Miedziń-skiego odrzuca możliwość jego uczestnictwa w zamordowaniu generała Zagórskiego. "Niedorzecznym wydaje się podejrzenie - stwierdza Arkadiusz Adamczyk - wysunięte w stosunku do wymienionych oficerów, że bezpośrednio uczestniczyli oni w politycznym mordzie, którego ofiarą padł generał Zagórski. Akurat ta grupa posiadała możliwości, aby do eliminacji Zagórskiego wykorzystać swe stosunki bądź stanowiska, bez potrzeby osobistego w niej udziału".

W sprawie Zagórskiego wciąż poruszamy się po grząskim polu hipotez i pogłosek. W sprawie śmierci wachmistrza Stanisława Koryzmy mamy o wiele więcej faktów, ale nie oznacza to, że potrafimy powiedzieć, co zdarzyło się w nocy z 4 na 5 grudnia 1928 r. w ogrodzie belwederskim. Bezsporne wydają się następujące fakty. Tej nocy Marszałek spał w gabinecie na górze, bo w jego sypialni na parterze nocował jego brat Jan. Około godziny 1.30 Aleksandra Piłsudska usłyszała strzał - gdy zapytała, co się stało, powiedziano jej, że zabity został Koryzma.

Jedna z późniejszych hipotez mówiła, że Koryzmę przypadkowo zastrzelił Piłsudski przekonany, że to dybiący na jego życie zamachowiec. Hipoteza ta nie wytrzymała jednak konfrontacji z faktami. Przede wszystkim z tym, że Piłsudski nocował na piętrze. Gdyby nawet, co mało prawdopodobne, zobaczył z gabinetu jakiś cień w parku i odruchowo doń strzelił, to musiałby rozbić szybę w oknie.
Nawet jeśli coś zaniepokoiło Piłsudskiego w parku belwederskim, to przebywając w gabinecie na pierwszym piętrze, nie miał powodu, aby czuć się bezpośrednio zagrożonym i strzelać. Można więc tę wersję przyczyn śmierci Koryzmy odrzucić.

Wacław Jędrzejewicz stwierdza, co następuje: "W czasie, kiedy został zastrzelony Koryzma, ochrona Marszałka należała do żandarmerii. Lecz do ochrony pretendował również urząd śledczy Policji Państwowej w Warszawie. Wszystko wskazuje na to, że tam właśnie zrodził się pomysł, by wykazać, że ochrona żandarmerii nie jest dostateczna. Skompromitować płka Maka-Piątkowskiego i odsunąć go od ochrony Marszałka. Użyto do tego konfidenta urzędu śledczego, Franciszka Sieczkę, który znał dobrze teren pałacu. Miało to wykazać, że żandarmeria nie dość dobrze pilnuje Marszałka. To zostało wykonane, przy czym śmierć Koryzmy była wynikiem przypadku. Urząd śledczy starał się sprawę zatuszować, ciągnęła się ona długo i ostatecznie sprawca strzałów zginął w strzelaninie podczas awantury w kawiarni Studzińskiego przy ul. Targowej, 7 lutego 1930 roku".

Łączenie śmierci Koryzmy ze sprawą Zagórskiego - a mianowicie twierdzenie, że Koryzma brał bezpośredni udział w zamordowaniu Zagórskiego lub był tylko mimowolnym świadkiem, więc należało go uciszyć - nie wyjaśnia kwestii podstawowej: dlaczego z jego likwidacją czekano aż 16 miesięcy? Dlaczego też, zamiast załatwić sprawę po cichu, dokonano zabójstwa w czasie, gdy Koryzma pełnił służbę w parku belwederskim? Było rzeczą oczywistą, że taka śmierć wywoła zainteresowanie opinii publicznej. Wachmistrza Stanisława Koryz-mę łączy z generałem Włodzimierzem Zagórskim tylko jedno - tajemnica śmierci.

Do dziś nie wiadomo, jak zginął gen. Włodzimierz Ostoja-Zagórski i co się z nim stało oraz co podsycało spiskowe teorie. Dwudziestolecie międzywojenne miało też swoje niewyjaśnione do dziś sekrety - pisze o nich znany historyk Andrzej Garlicki w wydanej niedawno książce "Siedem mitów Drugiej Rzeczpospolitej".

ANDRZEJ GARLICKI, Historyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski