Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicza seria pożarów

Katarzyna Gajdosz
Aniela Dara ma 56 lat. Mówi, że straciła część swojego życia. Ogień dosłownie pozbawił ją dachu nad głową. Dom budowała sama po śmierci męża, gdy została z dwójką małych dzieci
Aniela Dara ma 56 lat. Mówi, że straciła część swojego życia. Ogień dosłownie pozbawił ją dachu nad głową. Dom budowała sama po śmierci męża, gdy została z dwójką małych dzieci Fot. Katarzyna Gajdosz
Sądecczyzna. Aniela Dara patrzyła, jak wielki ogień trawi jej dom. Wybudowała go sama po śmierci męża. W nocy z poniedziałku na wtorek straż jeździła od pożaru do pożaru. Nie wykluczają podpaleń.

Anielę Darę obudził we wtorek nad ranem przerażający trzask palącego się eternitu. Wybiegła przed dom i zobaczyła kłęby dymu i ognia na dachu budynku gospodarczego, do którego przylega jej dom.

- Ten trzask słyszę cały czas w mojej głowie - mówi wciąż roztrzęsiona pani Aniela. Nie potrafi powiedzieć, co działo się później. - Sąsiedzi opowiedzieli mi, że biegałam po podwórku w piżamie, na bosaka, wołając o pomoc. Wynosiłam z domu jakieś sprzęty. Ja tego nie pamiętam - mówi drżącym głosem. Nie kryje łez. Szybko rozprzestrzeniający się ogień zajął dach jej domu.

Całe życie w gruzach

- A ten dom sama stawiałam po śmierci męża - opowiada kobieta o swojej tragedii sprzed 33 lat, gdy umarł jej ukochany. Została z dwójką małych dzieci. Teraz, kiedy już się usamodzielniły, planowała zrobić centralne ogrzewanie. Tydzień temu kupiła piec wart 2 tys. zł. - Proszę zobaczyć, co z niego zostało. Życie, jak widać, mnie nie rozpieszcza - płacze 56-letnia kobieta.

Nie potrafi wyjaśnić, jak mogło dojść do pożaru. W budynku gospodarczym, w którym pojawił się ogień, nie ma przecież żadnych instalacji elektrycznych. Pożar wybuchł tuż przed godz. 6 rano.

- Wyjechałem do pracy 15 minut przed szóstą. Byłem wcześniej w tym budynku po suszące się tam ręczniki. I nic nie wskazywało na to, że za chwilę dojdzie do tragedii - opowiada Rafał Dara, syn pani Anieli, który mieszka po sąsiedzku.

Mama zamieszka z nim. Pani Aniela liczy jednak, że będzie mogła wrócić do swojego własnego mieszkania. Zaczęła je porządkować. Liczy, że zawilgocone od gaszenia ognia ściany wyschną. Tylko sama nie jest w stanie pokryć kosztu odbudowy dachu.

- Nie śmiem prosić o pomoc, nigdy tego nie robiłam. Zawsze sama musiałam sobie radzić - mówi. Ale sąsiedzi nie zostawią jej w potrzebie. - Zorganizujemy zbiórkę. Musi się udać - mówi sołtys Brzeznej Jerzy Jasiński. Gmina też obiecuje pomoc.

Czarna seria

Pożar, do którego doszło w Brzeznej, nie był jedyny, jaki w nocy z poniedziałku na wtorek gasili sądeccy strażacy. Brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta PSP w Nowym Sączu, przyznaje, że z taką serią wypadków rzadko się spotyka.

- Raz tylko zdarzyło się, że od uderzenia pioruna paliły się budynki oddalone od siebie o kilka kilometrów. Ale minionej nocy burzy nie było, a strażacy jeździli od pożaru do pożaru - opowiada Motyka. Informację o pierwszym otrzymali o godz. 2.32. Palił się budynek gospodarczy w Rdzios-towie (gm. Chełmiec). Przez ponad dwie godziny 30 strażaków walczyło z ogniem. Kolejny pożar wybuchł przed godz. 4 w Woli Krogu-leckiej (gm. Stary Sącz). Spłonęły stodoła i stajnia wraz z wyposażeniem. Sprawą zajęła się policja. Na razie nieznane są przyczyny pożarów w trzech wsiach. Ale strażacy nie wykluczają podpaleń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski