Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak jest w polityce, że najgorzej mają ci, którzy najgłośniej obiecują moralną odnowę

Paweł Kowal

Większość przeżywa najważniejszy kryzys wizerunkowy od wyborów w 2015 roku. Ma on wiele przyczyn, ale najważniejsze jest podkopanie podstawowego założenia, na podstawie którego doszło do zmiany władzy w Polsce: miało być „zupełnie inaczej”. W gruncie rzeczy tak jest w polityce, że najgorzej mają ci, którzy najgłośniej obiecują moralną odnowę.

Świat nie jest hotelem dla aniołów, grzechy zdarzają się wszystkim, ale szczególnie widoczne są, gdy zdarzają się moralizatorom. Pieniądze, o których pisałem tydzień temu, dopełniły swego. Dla narodu miliardy, a nawet miliony brzmią kompletnie abstrakcyjnie, ale już dziesiątki tysięcy dla polityków, szczególnie przyznane przez nich samym sobie, budzą pytanie o czystość intencji.

Procesy, które dzieją się w PiS, coraz bardziej przypominają sytuację w AWS około 2000 roku. Po dwóch latach głoszenia wielkiej zmiany pojawiły się wtedy wyraźne dla obserwatorów rysy na jedności zwycięskiego obozu. Ktoś powie, że były od razu, ale z punktu widzenia zwykłych wyborców stały się wyraźne dopiero w momencie, kiedy media zaczęły mówić o tym, że Krzaklewski ma inne interesy, a ZChN inne, i tak dalej.

Podobny proces możemy obserwować właśnie teraz: pierwsze rysy można było obserwować na jednolitym froncie rewolucyjnej prawicy rok temu podczas sporów o ustawy sądownicze. Dzisiaj jednak dopiero są wyraźne w całej krasie. Nie potrzeba żadnych analiz. Przedstawiciele poszczególnych frakcji praktycznie każdego dnia krytykują inne.

Uszczypliwości pod adresem byłej premier Beaty Szydło czy Antoniego Macierewicza ze strony ich niedawnych kolegów stały się w zasadzie codziennym rytuałem prawicowych mediów. Wywiady postaci takich jak Marcin Mastalerek, zazwyczaj umiarkowanych w słowach, pokazują, jak wielkie napięcia czają się pod korcem prawicowej władzy i jak wielkie wątpliwości pojawiają się wewnątrz obozu władzy co do dalszej taktyki.

Sukces 500+ przestał być politycznym paliwem - nikt już dodatku na dzieci nie wytrzebi z polskiego krajobrazu politycznego. Program Mieszkanie+ jest w Polsce obłożony klątwą od dekad. Nic już nie wskazuje na to, by mógł stać się nową lokomotywą obozu władzy.

Tego rodzaju scenariusz, w którym deklaracje składane przed ołtarzami przez prawicę tak poważnie rozmijają się z praktyką, może prowadzić do szybkich i nieoczekiwanych zmian na scenie politycznej i spowoduje, że przyjdzie czas, by przyjrzeć się opozycji.

Dla wszystkich lepiej, by była przygotowana na szybsze niż się należało spodziewać przejmowanie władzy. Erozja wielkiego obozu władzy zawsze trwa lata, ale jeśli ktoś w PiS nie pociągnie szybko za lejce, może się okazać, że opozycja będzie w stanie poskładać większość już za półtora roku - lepiej dla wszystkich, żeby była do tej roli gotowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski