Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak nie wolno pomagać zwierzętom

Barbara Matoga
W domu zbieraczki koty są stłoczone na niewielkiej przestrzeni, przerażone i zestresowane
W domu zbieraczki koty są stłoczone na niewielkiej przestrzeni, przerażone i zestresowane Zofia Domaniewska
Przestroga. Czasem zdarza się, że chęć pomocy bezdomnym kotom i psom przeradza się w patologię, która nie tylko niszczy życie ludzi, ale także szkodzi przygarniętym podopiecznym. O takich ludziach mówi się: „zbieracze”

Zwykle zaczyna się to od odruchu serca. Człowiek spotyka bezdomnego, głodnego, czasem chorego kota lub psa. Przeciętny obywatel nie zwróci na to uwagi. Ktoś obdarzony większą empatią wyniesie zwierzakowi jakieś jedzenie, ktoś inny - zawiezie do schroniska. Ale zdarzają się i tacy, którzy zabiorą kocie lub psie nieszczęście do domu, nakarmią, wyleczą, pokochają. Czasem takie przypadki zdarzają im się częściej i wtedy w domu pojawia się kolejne i następne zwierzę.

WIDEO: Dlaczego naprawdę warto mieć psa?

Źródło: Agencja TVN/x-news

I nie ma w tym nic zdrożnego - wręcz przeciwnie, są to przykłady godne naśladowania. Ale tylko do momentu, gdy opieka nad większą liczbą zwierząt zaczyna przekraczać logistyczne i finansowe możliwości opiekuna. Są bowiem tacy, dla których posiadanie kilku czy kilkunastu zwierząt nie stanowi problemu - mają duży dom, środki finansowe i odpowiednią liczbę ludzi do pomocy. Nader często zdarza się jednak, że chęć pomocy bezdomnym zwierzętom przeradza się w patologię, która nie tylko niszczy życie ludzi, ale także szkodzi przygarniętym podopiecznym.

O takich ludziach mówi się: „zbieracze” - tak jak o tych, którzy chorobliwie zbierają śmiecie, zagracając nimi mieszkanie i uprzykrzając życie sąsiadom. Tyle, że śmieci na tym nie cierpią, a „zaopiekowane” przez zbieracza zwierzęta - tak. Zestresowane licznym gronem towarzyszy niedoli, karmione resztkami lub wręcz głodzone, pozbawione opieki lekarskiej żyją - i umierają - często w warunkach gorszych, niż koty i psy w schronisku, a nawet te bezdomne. Ale ich zbieracz tego nie dostrzega - uważa, że to właśnie on zapewnia im najlepszą opiekę i że nikt inny nie jest go w stanie zastąpić.

Zjawisko zwane zbieractwem - przedmiotów lub zwierząt - doczekało się już opracowań naukowych, w których nazywane jest syndromem Diogenesa. Dotyczy on z reguły osób starszych, w przypadku zwierząt przeważnie kobiet. Zbieracz to osoba, która posiada więcej zwierząt niż pozwalają na to jej możliwości i którymi nie jest w stanie zająć się właściwie. Osoby takie odrzucają opinie, że zwierzęta, które zgromadziły cierpią z powodu poważnych zaniedbań. Często porównywani są do narkomanów, nie są jednak uzależnieni od zwierząt, lecz od ich obecności, od ich egzystencji we wspólnej przestrzeni, od ich gromadzenia.

Charakterystyczne cechy kolekcjonera to potrzeba posiadania licznych zwierząt, inteligencja i talent do komunikacji, zdolność do wzbudzania sympatii do własnej osoby, bez względu na stan zwierząt, irracjonalna odmowa rozstania się z jednym ze swych zwierząt nawet, gdy istnieje możliwość jego adopcji lub konieczność eutanazji zwierzęcia chorego, sposób życia najczęściej skromny, skryty, antyspołeczny. Charakterystyczna jest także tendencja do zaprzeczania rzeczywistości, twierdzenie, iż chore zwierzęta mają się dobrze; że te zamknięte i żyjące przez długi czas w klatkach żyją komfortowo; że ich duża liczba nie ma wpływu na cierpienie, choroby itd. oraz recydywa - kolekcjonerzy wracają do swojego sposobu życia nawet po wyrokach skazujących za znęcanie się nad zwierzętami.

Symbolem zbieractwa zwierząt stała się Violetta Villas, która zgromadziła w swoim domu ponad setkę psów i zgotowała im prawdziwe piekło. Niestety, nie była przypadkiem wyjątkowym. Znana malarka Bożena Wahl, nazywana przez jej zwolenników „psią Matką Boską”, założyła nawet fundację, która pomagała jej utrzymać kilkaset psów i kilkadziesiąt kotów. Dramat zwierząt wyszedł na jaw dopiero po latach. Okazało się, że żyją w strasznych warunkach, bez schronienia przed deszczem i mrozem, karmione są rzadko i marnymi odpadkami, bez opieki weterynaryjnej, za to z możliwością niekontrolowanego rozmnażania się. Współpraca, zaproponowana przez wolontariuszy, którzy chcieli pomóc zwierzętom i ich „opiekunce” okazała się niemożliwa - artystka nie pozwalała na żadne istotne zmiany. Jedynym wyjściem okazało się odebranie jej zwierząt. Niestety, dla wielu pomoc przyszła za późno…

Te dwie historie stały się powszechnie znane, ale o wielu innych wiedzą tylko nieliczni. Czasem wychodzą na jaw przypadkiem, tak jak krakowski dramat kotów perskich, pozostawionych na śmierć głodową przez hodowczynię. Czasem trafiają do sądu - tak zakończyła się działalność Anny K., „miłośniczki zwierząt”, która z gehenny psów i kotów uczyniła nieźle prosperujący biznes. Niestety, nie ona jedna. Poruszeni niedolą zwierząt ludzie, a nawet zaprawieni w bojach wolontariusze i fundacje, często wspierają zbieraczy. A ci, początkowo wdzięczni za pomoc, z czasem zaczynają uważać ją za coś im należnego, stają się roszczeniowi. No i wciąż powiększają stado podopiecznych, by uzasadnić konieczność większego wsparcia. Nie tylko zbierają bezdomne psy i koty z ulicy. Przejmują także te ogłaszane do adopcji, albo zabierają je ze schronisk. W pewnym średniej wielkości polskim mieście, w czasie, gdy w schronisku przebywało zaledwie 8 kotów, miejscowa zbieraczka zgromadziła w swoim 2-pokojowym mieszkaniu blisko 60 zwierzaków. Część z nich pochodziła właśnie z tego schroniska.

To wszystko nie oznacza jednak, że każdy, kto ma w domu większą ilość zwierząt, automatycznie powinien być zaliczony do grona zbieraczy. Tzw. domy tymczasowe często są nadmiernie „zapsione” lub „zakocone” . Od kolekcjonerów różnią się jednak tym, że faktycznie ratują psie lub kocie żywoty, przygarnięte zwierzaki leczą, kastrują i szczepią, a przede wszystkim oddają do adopcji. Takim ludziom należy się szacunek, podziw i pomoc, w przeciwieństwie do zbieraczy, którzy kosztem zwierząt realizują swoją chorą pasję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski