Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak, to był zespół

Justyna Krupa
Wiślaczka Farhiya Abdi (z lewej) w pojedynku z Magdaleną Ziętarą
Wiślaczka Farhiya Abdi (z lewej) w pojedynku z Magdaleną Ziętarą Fot. Andrzej Banaś
Koszykówka. W meczu z mistrzem Słowacji wiślaczki przerwały złą passę i odniosły pierwsze zwycięstwo w Eurolidze od dwóch miesięcy.

Wisła Can-Pack Kraków - Good Angels Koszyce 70:50 (24:14, 14:11, 20:13, 12:12)
Wisła: Lavender 20, Abdi 16, Vandersloot 12, Petronyte 6, Quigley 4 - Żurowska-Cegielska 6, Ouvina 6, Skobel, Kaczmarczyk.
Good Angels: Langhorne 16, Ziętara 10, Phillips 9, Krivacević 6, Zirkova - Bar 6, Balintova 2, Mincikova 1, Kissova, Oblak, Hruscakova.
Widzów: 1200.

To był mecz o naprawdę dużą stawkę. Przegrany mógł w praktyce żegnać się z wizją awansu z grupy.

Na szczęście dla Wisły, świetnie to spotkanie zaczęła Courtney Vandersloot. Tak, jakby wreszcie przypomniała sobie to, co pokazywała w WNBA. I to w dużej mierze dzięki jej skuteczności Wisła wygrała pierwszą kwartę aż 10 punktami.

Przebudzenie Vandersloot przyszło w samą porę, bo tym razem wyraźnie słabszy dzień miała Allie Quigley. Inna rzecz, że bardzo dobrze pilnowała ją była wiślaczka Erin Phillips. Pierwsze punkty Amerykanka zdobyła dopiero przed samą przerwą. Na szczęście tym razem pozostałe wiślaczki nie czekały na to, co zrobi ich liderka, tylko wzięły odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Dobrze prezentowała się choćby Farhiya Abdi.

Irytację trenera Stefana Svitka zaczęły jednak budzić błędy w obronie. Mimo że przyjezdne były mocno nieskuteczne, gospodynie pozwalały im zbierać zbyt dużo piłek na własnej tablicy. Słowak ostrzegał krakowianki, że wypracowaną przewagę mogą jeszcze łatwo stracić. Podziałało. Na przerwę Wisła schodziła z 13-punktowym prowadzeniem.

Po zmianie stron krakowianki nie spuszczały z tonu i grały nad podziw zespołowo. W efekcie wypracowały sobie już bezpieczną przewagę 20 „oczek” i zaoszczędziły sobie nerwowej końcówki.

Dzięki tej wygranej wiślaczki wciąż pozostają mocnym kandydatem do awansu z grupy A. Jednocześnie odebrały na to nadzieję rywalkom. – To był dla nas mecz ostatniej szansy, ale nie da się wygrać, mając skuteczność około 20 procent. Udało nam się zatrzymać Quigley, ale obudziły się inne zawodniczki – podkreślała Polka w barwach Good Angels, czyli Magdalena Ziętara. – Nie za bardzo chciało nam się walczyć w tym meczu.

Tymczasem wiślaczki wreszcie miały co świętować: – Zagrałyśmy zespołowo, naprawdę dobre spotkanie _– cieszyła się Jantel Lavender. – To dobry krok w _kierunku play-off.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski