Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taki napastnik to skarb

Redakcja
Obrońca Soły Adrian Stanek (z lewej) kontra Jacek Morawiec FOT. JERZY ZABORSKI
Obrońca Soły Adrian Stanek (z lewej) kontra Jacek Morawiec FOT. JERZY ZABORSKI
IV liga, GRUPA ZACHODNIA. W meczu na szczycie lider pokonał wicelidera

Obrońca Soły Adrian Stanek (z lewej) kontra Jacek Morawiec FOT. JERZY ZABORSKI

Soła Oświęcim - Karpaty Siepraw 1:0 (0:0)

1:0 Snadny 55.

Sędziował: Piotr Ćwiertnia (Wadowice). Żółte kartki: Sałapatek, Snadny - Morawiec, Szablowski, Kęsek, Szymoniak. Widzów: 500.

Soła: Talaga - Stanek, Sałapatek, Skrzypek, Ząbek - M. Nowak (79 Paw), Cygnar, Stemplewski, Stróżak (90+5 Baluś) - Janeczko (85 Jamróz), Snadny.

Karpaty: Zachariasz - Galas (89 Król), Juszczak, Szablowski, Suder (73 Witko) - Hyży, Morawiec, Sikora (27 Gruchacz, 86 Filip), Kęsek - Szymoniak, Zając.

Wiadomo było, że w pojedynku wyrównanych ekip sytuacji bramkowych nie będzie wiele, więc te, które się zdarzą, trzeba wykorzystać, by przejąć kontrolę nad grą.

Takie okazje tuż przed przerwą miał Snadny. Za pierwszym razem, po podaniu Janeczki, przy próbie minięcia Zachariasza zbyt daleko wypuścił sobie piłkę, więc obrońcy Karpat wraz z bramkarzem zdążyli ustawić szyki. Później, przy wyjściu na czystą pozycję, Snadny faulował Szablowskiego.

- Po zmianie stron zaczęliśmy dominować na boisku, ale jeden błąd sprawił, że straciliśmy bramkę - ocenił Robert Nowak, trener Karpat.

W głównej roli wystąpił Snadny, który po podaniu Cygnara minął Zachariasza, trafiając do pustej bramki. Sytuację starał się jeszcze ratować Szablowski. - Taki napastnik to skarb - ocenił trener Soły Sebastian Stemplewski.

Później Snadny miał jeszcze dwie okazje. Z kolei w 70 min bliski doprowadzenia remisu był Szablowski, lecz uderzył zbyt lekko.

JERZY ZABORSKI

Niwa Nowa Wieś - Przeciszovia 1:0 (1:0)

1:0 Dudzic 30.

Sędziował: Mariusz Kucia (Kraków). Żółte kartki: Pawlusiak dwie - Ortman, Momot, Przybyła, Michałek, T. Całus. Czerwone kartki: Pawlusiak (40) - Sternal (89, akcja ratunkowa). Widzów: 350.

Niwa: Kuźma - Pawlusiak, Tomala, Góral, Nowicki - Tlałka (65 Swarzyński), Kuzia, Kajor (78 Bączek, 85 Makowski), Merta (72 Chwierut) - Piskorek, Dudzic.

Przeciszovia: Oczkowski - Domżał (77 Sternal), Trawkowski, Skrobacz, Szafraniec - Momot (58 Kozioł), Przybyła, Ortman, Romanek - Wierzbic (46 T. Całus), Michałek (77 Matla).

- Jak na derby powiatu oświęcimskiego przystało, widowisko było emocjonujące. Nikt nie odstawiał nogi. Szkoda tylko, że po raz drugi w ciągu tygodnia zeszliśmy z boiska pokonani, będąc zespołem lepszym - westchnął Łukasz Płonka, trener przeciszowian.

W 10 min Skrobacz, po zagraniu z kornera, trafił w Kuźmę. Kilka minut później, po strzale Wierzbica, piłka uderzyła w słupek. Goście nie mogli uwierzyć, że po kwadransie nie udało im się objąć prowadzenia, co pozwoliłoby im kontrolować grę.

Z kolei wśród miejscowych, po dograniu z wolnego Merty, piłkę na wślizgu chciał zamknąć Pawlusiak, lecz do szczęścia zabrakło mu kilku centymetrów (25 min).

Potem niesamowicie ambitny Piskorek wywalczył piłkę, dograł ją na prawą stronę Kajorowi, a ten posłał wzdłuż bramki. Zamykający akcję Dudzic dopełnił formalności.
- Wiadomo, że taktykę na drugą połowę narzuciła czerwona kartka Pawlusiaka. Musieliśmy się cofnąć, szukając szczęścia w kontrze - tłumaczył Andrzej Tomala, trener Niwy.

Tymczasem goście nie potrafili poszukać choćby jednej bramki, dającej im punkt, a wybornych okazji mieli kilka. Po rogu Ortmana, pozostawiony bez opieki w polu karnym Skrobacz główkował w Kuźmę. Z kolei Ortman, w pojedynku sam na sam, posłał piłkę obok bramki.

JERZY ZABORSKI

Czarni Staniątki - Iskra Klecza 0:2 (0:1)

0:1 Kukieła 19, 0:2 Niewidok 59.

Sędziował: Jan Chlipała (Nowy Targ). Żółte kartki: Szczepański - Nowak, Pindel. Widzów: 100.

Czarni: Fiałka - Starowicz (46 Włodarczyk), Błachacz, Górski, Szczepański - Ogórek, Rożek, Jastrzębski (70 Soja), Sikora (61 Klima) - Gawlik, Gaudyn (46 Drabik).

Iskra: Kawaler - Kozioł, Drechny, Witek, Dobisz (5 Nowak) - Bajorek (60 Woźniak), Smagło, Pindel, Kryjak (80 Węgrzyn) - Niewidok (72 Wysogląd), Kukieła.

Ustawienie z dwójką napastników - a nie jednym, jak w poprzednich meczach - wcale nie podniosło siły ataku Czarnych. Z większym animuszem mecz rozpoczęła Iskra i po kilku akcjach skrzydłami oraz rzutach rożnych wyprowadziła zabójczą kontrę. Grający trener Filip Niewidok dalekim podaniem wypuścił w bój Kukiełę, a ten uciekł Starowiczowi, ograł Fiałkę i kopnął piłkę do celu.

Goście skupili się na obronie. Czarnym mogło wydawać się, że panują nad sytuacją: zwłaszcza w trzecim kwadransie gry dość swobodnie rozgrywali piłkę na połowie rywali. Piłkarze Iskry nie kwapili się bowiem do stosowania pressingu daleko od własnej bramki. Nie było to jednak konieczne, gdyż w kluczowych fazach akcji miejscowi nie mieli w zasadzie żadnych dobrych pomysłów.

Trener Czarnych Piotr Gruszka na II połowę wypuścił w bój dwóch nowych ofensywnych zawodników. Z Drabikiem przyjezdni obrońcy nawet mieli pewne problemy, po faulach na nim zarobili dwie żółte kartki, a w 74 min rezerwowy napastnik idealnie podał piłkę na 6. metr Gawlikowi, który główkując trafił w poprzeczkę. Wcześniej, w 54 min "pudło" po strzale głową zaliczył Ogórek - i była to chyba jedyna realna szansa miejscowych na wyrównanie. Bo od 59 min ich strata była już dwugolowa, gdy po strzale Niewidoka z 15 m Fiałka przepuścił do siatki piłkę lecącą niemal prosto w niego.

- To nasze pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od kwietnia - cieszył się trener kleczan.

TOMASZ BOCHENEK

Borek Kraków - Jutrzenka Giebułtów 0:1 (0:1)

0:1 Wołczyk 45 karny.

Sędziował: Wojciech Curyło (Kraków). Żółte kartki: Popowicz, Kupiec, Szopa, Kagize, Sarga - Mucha, Ziółko, Szaroń, Sobótka. Widzów: 100.

Borek: Matysiak - Popowicz, Szopa, Kupiec, Anton - Piskorz (60 Sarga), Gadziński (68 Seroka), K. Pachacz (75 Pasternak), Filipek, Kagize (46 Gniadek) - Bagnicki.

Jutrzenka: Mucha - Nocoń, Powroźnik, Kowalczyk, Ziółko (47 Dziuba) - Targosz, Sobótka (83 Domagalski), Tabak, Szaroń, Kozub - Wołczyk.
Beniaminek z Giebułtowa sięgnął po pierwsze wyjazdowe zwycięstwo, przerywając tym samym serię sześciu spotkań Borku bez porażki. Gola na wagę zwycięstwa goście zdobyli tuż przed przerwą, kiedy Kupiec sfaulował w polu karnym Sobótkę, a pewnym egzekutorem "11" był Wołczyk. Wcześniej kapitan Jutrzenki przegrał dwa pojedynki z Matysiakiem.

Jutrzenka zasłużyła na zwycięstwo. Borek nie potrafił wykreować sobie sytuacji strzeleckich. Najlepszą w 30 min - po kiksie obrońcy gości - miał Piskorz, ale z najbliższej odległości z woleja uderzył obok bramki. Chwilę wcześniej za to Kupiec wybił piłkę z linii bramkowej po "główce" Kozuba.

Po przerwie Borek zagrał bardziej odważnie, ale nie potrafił zagrozić bramce Muchy. Golkiper Jutrzenki na linii musiał interweniować tylko raz: w 85 min nie miał problemu z obroną słabego strzału Seroki z 20 m.

MACIEJ KMITA

Garbarz Zembrzyce - Orzeł Piaski Wielkie 0:2 (0:0)

0:1 Kubera 60, 0:2 Chachlowski 64.

Sędziował: Michał Gębala (Chrzanów). Żółte kartki: Ł. Puda - Wolak, Załęga, Adamczyk. Widzów: 100.

Garbarz: Obłaza - Ł. Puda, Szewczyk, Kasiński, Gasek - Nawrocki (65 Gaździcki), Jurasz, Pieczara, Talaga (75 Pacyga) - S. Puda, Kotlarczyk (60 Kastelik).

Orzeł: Szymacha - Wolak, Ciepły, Załęga, Radwański - Adamczyk, Petho, Mróz, Kubera (85 Łabuś) - Chachlowski (75 Jarecki), Kolański (86 Urbańczyk).

Garbarz rzadko przegrywa na własnym boisku, ale w sobotę właśnie tak się stało. Miejscowi nie wykorzystali kilku dogodnych sytuacji i musieli za to słono zapłacić. Najlepsze okazje zmarnowali S. Puda, który w 15 min nie trafił do pustej bramki oraz Jurasz, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił wprost w niego.

Goście spokojnie czekali na swoje szanse i w ciągu kilku minut wypunktowali zembrzy-czan. W 60 min Obłaza miał już prawie piłkę w rękach, ale nie porozumiał się z Gaskiem, który wybił ją głową, wprost do Kubery, a ten, również głową, strzelił do siatki. Po chwili bardzo dobrym uderzeniem z linii pola karnego popisał się Chachlowski i piłka wpadła w samo "okienko".

Miejscowi na chwilę zerwali się do odrabiania strat, "główkę" S. Pudy obronił jednak Szymacha.W dobrej sytuacji był też Jurasz, ale nie trafił w bramkę.

(ŻUK)

Cracovia II - Sokół Przytkowice 6:0 (2:0)

1:0 Rupa 12 karny, 2:0 Piszczek 23, 3:0 Kotwica 57, 4:0 Krasuski 63, 5:0 Kuligowski 80, 6:0 Rupa 90.

Sędziował Jan Pawlikowski (Nowy Targ). Żółte kartki: Kłusek, Pająk. Widzów 250.

Cracovia II: Budaković (83 Potyran) - Piszczek, Dudek, Kuligowski, Jaroszyński - Kotwica (71 Pająk), Kłusek (36 Nawrocki), Bufnal, Krasuski, Szewczyk (77 Zieliński) - Rupa.

Sokół: K. Żak - Pala (55 K. Smajek), Żurek, G. Stokłosa, Flaka - Rzeszutko, W. Stokłosa (55 Rączka, 68 A. Monica), Mazurek, Lelek, M. Monica (34 Janicki) - Czara.

Bardzo dobry występ rezerw Cracovii, które wystawiły młodzieżowy wręcz skład, a za weteranów robili 21-letni Budaković i Rupa. Wsparli młodszych kolegów wydatnie, bo pierwszy z nich nie puścił bramki, a drugi zdobył dwa gole. Inauguracyjne trafienie zaliczył z karnego, podyktowanego za faul G. Stokłosy na Piszczku. Prawy obrońca Cracovii II niebawem sam wpisał się na listę strzelców, gdy wykończył z bliska koronkową akcję zespołu. Asystę zaliczył Rupa.
Po zmianie stron "Pasy" grały jeszcze swobodniej i kolejne bramki były tylko kwestią czasu. Uderzenia Kotwicy nikt nie zdążył zablokować. Krasuski wygrał pojedynek z K. Żakiem, a znowu ostatnie podanie zaliczył Rupa. Trafienie Kuligowskiego głową udowodniło, że Cracovia II ma wyćwiczone stałe fragmenty (z rzutu rożnego dośrodkował Piszczek). Ostre strzelanie skończył ten, który zaczął, a golkiper dał się zaskoczyć strzałem w dalszy róg. Sędzia wykazał litość, bo zaraz skończył to nierówne starcie.

Wysoki wynik mógł być okazalszy, ale Jaroszyński tylko ostemplował słupek (dobitkę Kotwicy wybito z linii bramkowej), a Piszczek trafił w poprzeczkę.

Sokół wypadł bardzo blado, choć goście mogą zastanawiać się, jakby potoczył się mecz, gdyby Czara w 18 minucie trafił do pustej bramki z kilku metrów. Zamiast tego posłał piłkę obok słupka. Złą wiadomością dla przyjezdnych jest także kontuzja Rączki, który na boisku przebywał zaledwie przez 13 minut.

MICHAŁ LIPKA

Orzeł Balin - MKS Trzebinia Siersza 1:2 (0:0)

0:1 Lickiewicz 58, 1:1 Warzecha 73, 1:2 Krawczyk 82.

Sędziował: Bartłomiej Zaręba (Kraków). Żółte kartki: Domurat, Jamróz, Żuraw, Ochmański - Kowalik. Widzów: 100.

Orzeł: Smok - Domurat, Jamróz (46 Suwaj), Żuraw, Ochmański - Wtorek, Grabiec, Sermak (85 Urban), Chrzanowski - Bodziony (68 Warzecha), Rupa.

MKS: Gielarowski - Sieczko, Kalinowski, Juraszek, P. Szczepanik - Czyszczoń (60 Kukla), Rolka (60 T. Szczepanik), Krawczyk, Lickiewicz (90 Muras) - Kowalik, Ciepichał (80 J. Pająk).

- Nie zasłużyliśmy na porażkę, ale futbol nie zawsze bywa sprawiedliwy - powiedział Robert Smok, kierownik drużyny Orła, mając na myśli sytuację z pierwszej połowy, kiedy po strzale Rupy trzebińscy obrońcy w ostatniej chwili wybili piłkę z linii bramkowej. - Gdyby udało nam się objąć prowadzenie, pewnie nie przegralibyśmy - dodał Smok.

Tymczasem po akcji oskrzydlającej Kowalika piłkę w polu karnym przepuścił Rolka, a zamykający ten atak na lewej stronie Lickiewicz z 7 m trafił do siatki.

Gospodarze zdołali wyrównać, ale ostatnie słowo należało do trzebinian. Indywidualną akcją popisał się Krawczyk, który - po znalezieniu luki między obrońcami - mocnym strzałem zaskoczył Gielarowskiego.

- W naszej maszynce każdy wie, co ma robić - cieszył się Alfred Godyń, kierownik MKS.

(ZAB)

Halniak Maków Podhalański - Górnik Wieliczka 3:1 (2:1)

1:0 Praciak 10, 2:0 Gałuszka 35 karny, 2:1 Skiba 45, 3:1 Marzec 90.

Sędziował: Michał Matyjaszek (Oświęcim). Żółte kartki: Gruca, Marzec, Gałuszka, Żabicki - Rudzik, Kacper Bułat, Ł. Domoń, Kamil Bułat, Dziedzic. Widzów: 200.

Halniak: Kościelnik - Balonek, Dyduch, Kapera, Gruca (46 Szmalcel) - Pacyga (85 Żabicki), Marzec, Praciak, Gałuszka, Szymoniak (65 Rokowski) - Chrapkiewicz (88 Raczek).

Górnik: Wałach - M. Domoń, Zajda, Ł. Domoń, Dziedzic - Rudzik, Sikora, Kacper Bułat, Nędza (75 Bilski) - Gabryś (70 Kamil Bułat, 90 Guzik), Skiba.
Gospodarze świetnie zaczęli, w 10 min Szymoniak dośrodkował z narożnika pola karnego na przeciwległy słupek, a akcję zamknął Praciak, który strzelił głową w dalszy róg i zdobył swego 5. gola w rozgrywkach.

W 35 min za faul Kacpra Bułata na Praciaku arbiter podyktował rzut karny, a jego pewnym wykonawcą okazał się Gałuszka. Gości było stać na kontaktową bramkę - Skiba przelobował bramkarza. W ostatniej minucie meczu z rzutu wolnego strzelił obok muru Marzec i piłka wpadła do bramki Górnika po raz trzeci.

Chwilę wcześniej doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji - do piłki skoczyli Kacper Bułat i Żabicki. Zawodnik gości tak nieszczęśliwie upadł, że został odwieziony do szpitala z podejrzeniem urazu kręgosłupa. Okazało się, że ma stłuczoną klatkę piersiową.

(ŻUK)

Pauzował Świt Krzeszowice

  1.   Soła   10   25   23-6

  2.   Karpaty   9   19   20-7

  3.   Orzeł P.W.   9   19   15-7

  4.   Iskra   10   17   20-17

  5.   Cracovia II   10   16   20-7

  6.   Borek   9   14   10-9

  7.   Świt   9   14   12-12

  8.   Garbarz   10   13   19-17

  9.   Halniak   9   13   10-9

  10. Jutrzenka   10   12   8-13

  11.   Orzeł B.   9   10   8-9

  12.   Czarni   9   10   8-11

  13.   Niwa   9   9   7-10

  14.   Przeciszovia   10   9   7-24

  15.   Trzebinia   9   7   13-20

  16.   Sokół   9   7   7-21

  17.   Górnik   10   6   7-15

6-7 października: Jutrzenka - Niwa (s. 12), Trzebinia - Czarni, Karpaty - Cracovia II (s. 15), Górnik - Borek, Iskra - Halniak, Świt - Soła (s. 15.30), Orzeł P.W. - Orzeł B. (n. 12), Sokół - Garbarz (n. 15.30).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski